Solanina. Trucizna ukryta w warzywach
Ziemniak, pomidor, bakłażan, marchewka – teoretycznie są to produkty, których spożywanie korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Jednak niekiedy, oprócz cennych substancji odżywczych, te warzywa mogą stanowić źródło niebezpiecznego związku chemicznego, czyli solaniny.
Przechowujesz ziemniaki w ciepłym i nasłonecznionym miejscu? Z dużym prawdopodobieństwem po pewnym czasie bulwy zaczną wypuszczać pędy albo pokryją się zielonymi plamkami. Tak objawia się ekspansja solaniny – organicznego związku zaliczanego do grupy glikoalkaloidów sterydowych, których zadaniem jest ochrona rośliny przed szkodnikami czy chorobami. Jego produkcja zwiększa się, gdy warzywo jest odsłonięte i wyeksponowane na działanie promieni słonecznych. Wzrost zawartości szkodliwej substancji przyspiesza też uszkodzenie ziemniaka, dlatego przed zakupem warto sprawdzić, czy nie jest on nadmiernie poobijany.
Solanina występuje we wszystkich częściach ziemniaka, także łodydze i liściach, jednak największe zagrożenie dla naszego zdrowia stanowi jej wysokie stężenie w bulwie, którą chętnie zjadamy pod różnymi postaciami.
Skutki zatrucia solaniną
Szacuje się, że dzienne spożycie glikoalkaloidów nie powinno przekraczać 14 mg, tymczasem pałaszując pół kilograma ziemniaków dziennie dostarczamy do organizmu kilka razy większą dawkę tych związków. Efekt? Narażamy się na zatrucie solaniną, do którego dochodzi zwykle po 7-19 godzinach od posiłku, choć pierwsze symptomy zaburzeń mogą pojawić się już po pół godzinie. Zazwyczaj są to typowe problemy żołądkowe: mdłości, wymioty, bóle brzucha i głowy, kolka, biegunka, nadpotliwość oraz gorączka. Niekiedy dochodzi również do zaburzeń świadomości, kłopotów z oddychaniem, arytmii serca, a nawet halucynacji.
Gdy stężenie solaniny we krwi utrzymuje się dłużej, mogą pojawić się: tachykardia (bardzo szybkie bicie serca), sztywnienie karku, częściowy paraliż lub śpiączka. W przypadku silnego zatrucia konieczna może okazać się hospitalizacja.
Szkodliwy związek powoduje zmiany w funkcjonowaniu wielu ważnych organów oraz układu nerwowego. Nawet jeśli początkowo nie wywołuje poważnych dolegliwości, gromadzi się wątrobie, nerkach i sercu, prowadząc do ich stopniowej degeneracji. Solanina podrażnia błonę śluzową jamy ustnej, przełyku czy żołądka, wywołuje także stany zapalne wątroby, nerek lub pęcherzyka żółciowego.
Jak zapobiec tego typu problemom? Unikajmy kupowania ziemniaków z zielonymi plamkami lub pędami. Przechowujmy je w chłodnych i ciemnych miejscach, bez dostępu światła słonecznego. Jeśli na bulwach zaobserwujemy niepokojące zmiany, trzeba je dokładnie wykroić. Najwięcej solaniny gromadzi się tuż przy skórce. Ugotowanie czy upieczenie zazielenionych ziemniaków niewiele pomoże, ponieważ niebezpieczny związek rozkłada się dopiero w temperaturze 200 stopni.
Niebezpieczna marchewka
Warto wiedzieć, że glikoalkaloidy występują nie tylko w ziemniakach. Bogatym źródłem solaniny bywa na przykład marchewka, szczególnie część jej korzenia wystająca nad ziemię, zwykle tuż przy natce, o czym świadczy charakterystyczne zazielenienie. Dlatego przed gotowaniem należy ją po prostu odciąć.
Niebezpieczny związek kryje się również w bakłażanie. Popularne w kuchni śródziemnomorskiej warzywo cieszy się w Polsce coraz większą popularnością. Nic dziwnego, bo jest nie tylko produktem o dużych walorach smakowych, ale dostarcza też wielu witamin i składników odżywczych, a jego fioletowa skórka zawiera cenne związki fenolowe, m.in. antocyjany. Jednocześnie stanowi też skarbnicę solaniny, dlatego bakłażana nie należy jeść na surowo. Warto obrać go ze skórki, a przed przyrządzaniem również posolić, co dodatkowo wpłynie na zmniejszenie stężenia glikoalkaloidów.
Bogate w tego typu związki, zwłaszcza tomatynę, są także zielone pomidory. Raczej należy unikać spożywania ich na surowo, szczególnie w większych ilościach. Tomatyny, podobnie jak solaniny, nie neutralizuje obróbka termiczna, mimo to za znacznie korzystniejsze dla zdrowia uchodzą zielone pomidory usmażone, ugotowane lub zamarynowane w occie. Nie powinny ich jednak spożywać dzieci przed ukończeniem 10. roku życia oraz osoby z nadciśnieniem tętniczym. Zdecydowanie lepszym wyborem będzie dla nich dojrzały, czerwony pomidor.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl