Najbardziej obrzydliwe potrawy świata
Chyba każdy z nas lubi sobie dobrze podjeść. Jednak "dobrze" to kwestia bardzo względna. Potrwa, która dla nas jest wybitnym smakołykiem, może w innych wzbudzać obrzydzenie.
Chyba każdy z nas lubi sobie dobrze podjeść. Jednak „dobrze" to kwestia bardzo względna. Potrwa, która dla nas jest wybitnym smakołykiem, może w innych wzbudzać obrzydzenie.
Tradycyjne kuchnie są ściśle związane z kulturą danego narodu, a pożywienie jest tak ważnym elementem życia, że często określamy mieszkańców konkretnego kraju, wykorzystując ich kulinarne gusta.
Francuzów nazywamy popularnie „Żabojadami" a Włochów „Makaroniarzami". Jedyne skojarzenia z daną kulturą, która jest nam obca, bardzo często dotyczą właśnie potraw. Japończycy to ci, którzy jedzą surową rybę, Grecy mają fetę, Meksykanie tortillę, Chińczycy jedzą tylko ryż, a Czesi knedliczki.
Niestrawialne flaczki
I choć większość tradycyjnych potraw innych kultur jesteśmy w stanie zaakceptować i chętnie wykorzystywać we własnej kuchni, na myśl o żabich udkach zaczynami się krzywić, a świeże małpie móżdżki są już raczej nie do zaakceptowania.
Choć lubimy włoską czy grecką kuchnię, i tak uważamy, że nie ma to jak schabowy z ziemniaczkami, a z polskim bigosem nic się równać nie może.
Tymczasem parę lat temu dziennik „Times" opublikował plebiscyt na najbardziej obrzydliwą potrawę. Palmę pierwszeństwa dostały... polskie flaczki.
Choć nie wszyscy lubią podroby, nawet nie spróbują wątróbki, czerniny, golonki czy ozorka, to jednak potrawy te mają swoich zagorzałych wielbicieli.
Nie tylko Polacy uwielbiają flaki. Szkoci mają swoje Haggis. Serce, wątrobę oraz inne wnętrzności doprawia się cebulą i sadłem, zagęszcza mąką owsianą i gotują w owczym żołądku.
A co jest najbardziej obrzydliwe dla Polaków?
„Hakami" - czyli zgniły rekin, będący przysmakiem Islandczyków, raczej nie znajdzie w naszym kraju wielu amatorów. Mięso rekina zakopywane jest w ziemi w plastikowych workach, gdzie ulega rozkładowi. Gdy już się dobrze nadpsuje - wjeżdża na islandzki stół.
„Zaśmierdnięte" ryby również cieszą się dużym poważaniem w Indonezji, Malezji i Birmie. Robi się z nich Balachan - przyprawę dostępną w formie pasty lub proszku, która uważana jest w tych krajach za wybitny przysmak. Indonezja jest w ogóle krajem o wyjątkowo „egzotycznej" kuchni. Jednym z wielu delikatesów są też smażone nietoperze, które serwuje się w całości.
Małpi móżdżek czy zapiekana szarańcza, lub skorpiony, szarańcze i larwy w lukrze to tylko jedna z niewielu przysmaków, na których widok przeciętnemu Europejczykowi robi się słabo.
Mongolski delikates z baranich oczu też nie jest tym, o czym większość z nas marzy przed obiadem... a na deser zgniły ser z kobylego mleka wyglądający i smakujący jak szare mydło...
Zobacz w innych serwisach:
Trudno też zaakceptować fakt, że zamiast popcornu w ramach „podgryzki" Kolumbijczycy chrupią w kinie prażone mrówki...
Dla wielu amatorów nowych potraw bardzo ważny są walory wizualne. Ciężko przemóc się do spróbowania czegoś, co na człowieka z talerza zerka...
Dlatego też wcale nie trzeba wybierać się do na dalekie kontynenty, by dostać w restauracji danie, które zdecydowanie odbierze nam apetyt, jak np. smażone ślimaki, pieczone żabie udka, czy frutti di mare. I choć dla większości smakoszów są to wyjątkowe przysmaki, cześć z nas na ich widok prosto od stołu uda się do toalety.
Odważni, których nie zniechęci widok potrawy, mogą spodziewać się miłej niespodzianki. Ponoć pieczony wąż boa smakiem przybija najlepsze i najdelikatniejsze mięsiwa świata.
Jednak do tłustych białych larw, które „na żywca" z wielkim smakiem zajadają Indianie znad amazonki jakoś trudno się przekonać.
Jednak wyjątkowo niezjadliwe wydają się orientalne afrodyzjaki, jak np. filipiński „Balut", czyli kacze jajo z rozwiniętym płodem, chińskie gniazda ze śliny, czy hiszpański criadillas - koktajl z byczych jąder.
Smacznego!
Zobacz w innych serwisach: