Pyszności pływające w tłuszczu
Naleśniki, pączki, faworki, racuchy, pankejki ? to tylko niektóre smakołyki, za którymi Polacy przepadają, a które do zdrowych nie należą. Smaży się je albo na patelni, albo w rondlu na głębokim tłuszczu. ? Niestety, wszystko, co tłuste, smakuje najlepiej, ponieważ tłuszcz jest nośnikiem smaku i zapachu ? mówi dietetyczka Anna Wybrańska. Czy istnieje zatem jakaś alternatywa dla tego typu przysmaków?
Lubimy przygotowywać słodkie pyszności na własną rękę. Racuchy czy faworki goszczą na polskich stołach od wieków, a pączkiem w tłusty czwartek praktycznie nikt z nas nie pogardzi. Chętnie zajadamy się również naleśnikami, które pałaszujemy nie tylko na słodko, ale również z wytrawnymi dodatkami. Wszystkie tego typu specjały, choć smaczne, są jednak niezdrowe i kaloryczne.
Naleśnik kontra pankejk
W polskich domach naleśniki goszczą często. Podstawowy przepis jest prosty – ciasto przyrządza się zwykle z mąki pszennej, jajek, mleka, wody i szczypty soli. Niektórzy dodają do masy również wodę gazowaną, aby po usmażeniu naleśniki były pulchne. Normą jest dolewanie do ciasta oleju, aby naleśnik nie przywarł do patelni. W ten sposób przygotowany i wysmażony naleśnik ma około 170 kalorii. Do tego dochodzą dodatki i z pozoru lekka przegryzka staje się bombą kaloryczną.
Podobne do naleśników są tzw. pankejki (pancakes), które przybyły do nas ze Stanów Zjednoczonych, gdzie ich miłośnicy jedzą je najczęściej z syropem klonowym. – To również dość tłuste danie, które dostarcza organizmowi ogromną ilość nadprogramowego cukru – nie kryje Anna Wybrańska, dietetyk z Centrum Naturhouse w Warszawie. Pankejki robi się m.in. z mąki, jajka, maślanki, cukru pudru, proszku do pieczenia, szczypty soli i oliwy. Smażymy je jak naleśniki, z tą różnicą, że wychodzą mniejsze oraz pulchniejsze.
Naleśniki i pankejki wykonane na bazie podstawowych przepisów są bardzo kaloryczne i powinno się ich unikać. Anna Wybrańska twierdzi jednak, że są sposoby, aby je „odchudzić”. – Białą mąkę, używaną do tradycyjnego ciasta, można zastąpić razową, zawierającą duże ilości błonnika. Takie ciasto smażymy na teflonowej patelni bez dodatku tłuszczu. Jest nieco grubsze i ścina się o wiele dłużej niż to z białej mąki – zauważa dietetyczka. I dodaje, że do tak przygotowanych naleśników czy pankejków można dodać różne zdrowe składniki – świeże owoce, chudy twaróg, nisko słodzoną konfiturę, budyń czy – w wersji wytrawnej – szpinak z serem typu feta albo kurczaka z warzywami.
Te kaloryczne pączki
Innym lubianym przez Polaków słodkim przysmakiem smażonym w głębokim tłuszczu są pączki. Przybyły do nas najprawdopodobniej z Bliskiego Wschodu lub starożytnego Rzymu. Już wtedy ostatnie dni karnawału były czasem zabawy i picia, a na stołach królowały tłuste potrawy, w tym pączki. Do nas trafiły w XIX w. – Początkowo było to ciasto chlebowe nadziewane słoniną i smażone w smalcu. Podawano je z tłustymi mięsami, a całość popijano wódką. Na szczęście sposób przyrządzania pączków nieco się zmienił, choć nadal nie jest to najzdrowszy smakołyk – podkreśla specjalistka.
Klasyczne pączki robi się z mąki, drożdży, cukru, żółtek, mleka, oleju, spirytusu i masła. Jako nadzienie najczęściej dodaje się marmoladę, czekoladę albo budyń. Pączki smaży się w głębokim tłuszczu. Tak przygotowany smakołyk, który waży około 80 gramów, ma aż 340 kalorii, co odpowiada… porcji obiadowej. – Dodatkowo obfituje w dużą ilość tłuszczu - aż 12 gramów w jednej sztuce. Część stanowią kwasy tłuszczowe nasycone i kwasy tłuszczowe trans, których nadmiar jest główną przyczyną podwyższonego poziomu cholesterolu we krwi – mówi Anna Wybrańska.
Dietetyczka tłumaczy, że cukry proste zawarte w pączkach bardzo szybko podnoszą poziom glukozy we krwi. – A skoro coś gwałtownie i wysoko rośnie, musi tak samo szybko spaść. W efekcie trzustka zaczyna wydzielać duże ilości insuliny, która zbija zbyt wysoki poziom glukozy. Następstwem tej reakcji jest ponowne uczucie głodu, spadek energii i ochota na kolejnego pączka. Nadmiar cukrów odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej – zauważa specjalistka.
Niestety, nie da się przyrządzić pączków w wersji light. Natomiast zdaniem dietetyczki korzystne będzie zastąpienie smażenia pieczeniem – przez 10-15 minut w temperaturze 150 stopni. Zamiast cukru można również użyć stewii, która jest naturalnym, roślinnym słodzikiem. Po upieczeniu nadziewamy pączki gotowanymi owocami, które śmiało zastąpią konfiturę.
– A jeżeli zdecydujemy się na tradycyjne pączki, nie ruszajmy do cukierni głodni. Głód nie jest dobrym doradcą, ponieważ wtedy zjadamy więcej niż potrzebuje nasz organizm – twierdzi Anna Wybrańska. Pączki powinny być wyrabiane z prawdziwych drożdży, bez spulchniaczy i smażone na świeżym oleju. Najlepszy pączek jest brązowy u góry i u dołu, z jasną obwódką.
Bombowy chrust
Kolejną smakowitą przekąską są faworki, zwane również chrustem. Pochodzą z Litwy i Niemiec i – jak głosi legenda – powstały w wyniku błędu cukiernika. Ciasto na faworki zawiera mąkę, żółtka i jajka, tłuszcz, cukier oraz niewielką ilość spirytusu. Przyrządzone w tradycyjny sposób faworki zawierają aż 500 kalorii w 100 gramach, czyli w około… sześciu sztukach. Można je przyrządzić w bardziej dietetyczny sposób.
Oto przepis: do miski wbijamy dwa żółtka, dodajemy 100 gramów jogurtu naturalnego, łyżeczkę cukru wanilinowego i szczyptę soli. Wszystko miksujemy, aż masa stanie się puszysta. Dodajemy 200 gramów mąki i wyrabiamy ręcznie. Ciasto formujemy w charakterystyczny dla faworków kształt i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 10 minut. Takie faworki mają około 20 kalorii w jednej sztuce.
Z racuchami też ostrożnie
Tradycyjnym wypiekiem polskiej kuchni są racuchy, przygotowywane zazwyczaj z mąki, jajek, cukru, drożdży albo proszku do pieczenia, kwaśnego mleka lub śmietany i soli. Czasem do ciasta dodaje się pokrojone w małe kawałeczki jabłka. Racuchy smaży się na rozgrzanym tłuszczu z obu stron. Dlatego, jak inne tego typu wypieki, są kaloryczne i tłuste. Można je jednak „odchudzić” zamiast mąki pszennej, wybierając mąkę razową czy graham.
Anna Wybrańska nie kryje, że wszystkie smażone na tłuszczu przekąski nie są najlepsze dla naszego zdrowia i wyglądu. – Niezależnie od tego, czy mamy problem z wagą czy nie, powinniśmy, chociażby ze względów zdrowotnych, uważać na to, co jemy. Jeżeli istnieje sposób, który przynajmniej w niewielkim stopniu pomoże nam zachować zdrowie i nie odbiera przyjemności jedzenia, korzystajmy z niego, pamiętając o zasadzie: „we wszystkim trzeba zachować umiar” – sumuje dietetyczka.
Ewa Podsiadły-Natorska