My też jemy takie rzeczy
Krzywimy się na jajka przez lata zakopane w ziemi (jeden z chińskich przysmaków) czy skwaśniałe ryby śmierdzące jak stary ser (specjalność Szwedów). Jednocześnie z rozkoszą zajadamy się potrawami, które u szanującego się Japończyka albo Meksykanina wywołałyby odruchy wymiotne. Przekonaj się, jakie zepsute obrzydliwości goszczą na naszym stole.
Krzywimy się na jajka przez lata zakopane w ziemi (jeden z chińskich przysmaków) czy skwaśniałe ryby śmierdzące jak stary ser (specjalność Szwedów). Jednocześnie z rozkoszą zajadamy się potrawami, które u szanującego się Japończyka albo Meksykanina wywołałyby odruchy wymiotne. Przekonaj się, jakie zepsute obrzydliwości goszczą na naszym stole.
Skorpiony, ośmiornice czy wiewiórki nie budzą w nas tak strasznej odrazy. Owszem, sami najczęściej nie wzięlibyśmy tych przysmaków do ust, natomiast spożywanie podobnych potraw przez rdzennych mieszkańców Australii albo Ameryki Łacińskiej przyjmujemy z pewnym zrozumieniem, jeśli nie fascynacją.
Ale jeśli komuś ślinka leci na myśl o potrawach, które w toku „produkcji" zgniły, skwaśniały bądź zapleśniały - zwykle w naszych na wskroś europejskich, cywilizowanych żołądkach budzi się stanowczy protest. Bo zepsute jedzenie jest ohydne, wstrętne i odpychające.
Kiszony śledź i stuletnie jaja
Nie podoba nam się hákarl albo surströmming? Dla niezorientowanych: pierwszy z tych specjałów to rekin przygotowany na modłę islandzką, czyli zagrzebany pod żwirem i kamieniami przez dwa do trzech miesięcy (podczas których solidnie gnije), następnie wędzony i suszony. „Pachnie" amoniakiem i jakoś nie przyjął się poza tym wyspiarskim krajem.
Intrygujący aromat w żaden sposób nie przeszkadza też Szwedom. Ich specjalnością jest surströmming - kiszony śledź w puszce. Pierwotnie tego sposobu konserwacji używano, by zaoszczędzić na drogiej soli: po miesiącu-dwóch przechowywania ryb w beczce pakowało się je do puszek z podwójnym dnem, gdzie podlegały dalszej fermentacji. Po otworzeniu takiej puszki dookoła roznosi się intensywny smród zepsutych, zgniłych ryb albo śmieci pozostawionych na słońcu (kiszony śledź ma opinię jednej z najbardziej cuchnących potraw na świecie).
Szwedzi pozostali wierni tej kulinarnej tradycji i do dziś zajadają się śledziem z wielką przyjemnością, nie przejmując się brakiem zrozumienia ze strony cudzoziemców. Przykładowo niektóre linie lotnicze wprowadziły zakaz przewozu surströmminga w obawie przed eksplozją puszki. To jednak niewielki problem, bo zaledwie jedna piąta procenta całej produkcji trafia na eksport.
Japończycy serwują gościom na stół sfermentowaną fasolę.
Ekstremalny rekord bije chyba jednak stuletnie kacze jajo - specjalność kuchni chińskiej. Jajo przechowuje się w wapnie, słomie oraz naparze herbaty.
Zepsute, czyli pyszne
Sama myśl o takich specjałach wywołuje w Was mdłości? Jesteście pewni, że nigdy nie zjedlibyście podobnych obrzydliwości? Cóż, zanim zaczniecie krytykować czyjeś gusta kulinarne, zajrzyjcie najpierw do własnej lodówki.
Zepsute mleko, zgniła kapusta i ogórki, świńskie jelita, spleśniały ser. Wszystkie (lub przynajmniej większość) tych produktów znajdziemy na przeciętnym polskim stole. Chodzi oczywiście o zsiadłe mleko, kiszoną kapustę (także bigos)
oraz ogórki, flaczki i ser pleśniowy. Śledzia też przecież nie zawsze pieczemy bądź smażymy, równie często jadamy go w wersji marynowanej.
mb
fot. Jupiterimages