Maślana herbata – tybetański specjał
Ten narodowy specjał mieszkańców himalajskiej krainy w smaku nie przypomina znanego nam naparu z herbacianych liści. Trudno się dziwić, skoro Tybetańczycy wzbogacają go… masłem i solą. Jaki daje to efekt? Warto się przekonać.
Trudno znaleźć naród bardziej zakochany w herbacie od Tybetańczyków – statystyczny mieszkaniec tego niezwykłego regionu wypija dziennie nawet 50 filiżanek aromatycznego naparu! Dotarła tutaj w VII wieku, gdy władca Tybetu, Songcen Gampo, ożenił się z chińską księżniczką Wencheng. Wraz z nią pojawiły się także herbaciane liście, które stały się trwałym elementem tutejszej kultury kulinarnej.
Z czasem Tybetańczycy zaczęli przyrządzać napój na swój oryginalny sposób, uwzględniający trudne warunki klimatyczne panujące w tym zakątku świata, położnym u podnóża Himalajów. Potrzebowali energii i składników odżywczych, dlatego wzbogacili herbaciany napar masłem wyrabianym z mleka jaków, które od wieków służą tutejszym mieszkańcom jako zwierzęta juczne oraz źródło pożywienia. Ważnym składnikiem napoju stała się również sól.
Jego przygotowywanie i spożywanie stanowi prawdziwy rytuał. Herbatę parzy się często wiele godzin, a po dodaniu masła i soli wszystko jest mieszane w specjalnych, drewnianych naczyniach przypominających nasze rodzime maselnice. Zgodnie z odwiecznym zwyczajem napój pije się małymi łykami, a po każdym gospodarz napełnia miskę po brzegi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szałwia libańska. Zobacz, jak wykorzystać to zioło
Maślana herbata to bardzo specyficzny specjał, którego smak na pewno nie każdego zachwyci. Na pewno jednak zasługuje na to, by go chociaż spróbować.
Herbata, ale jaka?
Bazą tybetańskiego przysmaku jest zwykle czerwona herbata (pu-erh), którą w Chinach, a dokładniej w prowincji Junnan, uprawia się od ponad 1700 lat. W odróżnieniu od tradycyjnej, czarnej herbaty, zostaje poddane dodatkowemu procesowi fermentacji. Niegdyś trwał on wiele miesięcy i odbywał się w chłodnych piwnicach lub ziemiankach. Dziś coraz częściej stosuje się przyspieszoną fermentację za pomocą drobnoustrojów i grzybów, które rozwijają się przy działaniu pary wodnej oraz podwyższonej temperatury.
Czerwona herbata ma bardzo specyficzny, ziemisty smak. Gdy się do niego przyzwyczaimy, napój odwdzięczy się wspaniałymi właściwościami – potrafi niezwykle skutecznie spalać tłuszcz, przyspieszać tempo metabolizmu i obniżać poziom "złego" cholesterolu LDL. Wzmacnia także odporność i bardzo sprawnie oczyszcza organizm z toksyn. Wspomaga pracę układu pokarmowego i łagodzi dolegliwości żołądkowe, dobrze wpływa na florę bakteryjną jelit oraz ich pracę
Herbata pu-erh jest bogatym źródłem kofeiny, która pobudza ośrodkowy układ nerwowy, m.in. sprzyjając uwalnianiu wielu neuroprzekaźników (acetylocholiny, noradrenaliny, dopaminy). Dzięki temu może poprawiać nastrój, koncentrację, pewność siebie, szybkość reakcji podczas wykonywania prostych zadań oraz koordynację ruchową, a także powodować wzrost czujności, zmniejszenie senności i zmęczenia.
Kofeina przyspiesza akcję serca, rozszerza naczynia wieńcowe, nerkowe i skórne, zaś kurczy naczynia mózgowe – to sprawia, że może łagodzić napięciowe bóle głowy i migreny. Poprawia też metabolizm glukozy i chroni naczynia krwionośne w mózgu.
Maślana herbata – jak to zrobić?
Do przygotowania herbaty maślanej potrzebujemy 2-3 łyżek (albo 2 torebek) herbaty pu-erh, którą zaparzamy w zagotowanej wodzie (4 szklanki) – im dłużej, tym lepiej. Przypomnijmy, że Tybetańczycy poświęcają na to nawet kilka godzin.
Następnie do naparu dodajemy sól (pół łyżeczki), najlepiej himalajską, zawierającą cenne minerały, które nie występują w oczyszczonej soli kuchennej oraz pozbawioną zanieczyszczeń pojawiających się w soli morskiej. Kolejnym składnikiem jest mleko (im tłustsze, tym lepsze), które możemy zmieszać ze śmietaną (powinno być go 1/3 szklanki). Na koniec dodajemy dobrej jakości masło (2 łyżki).
Teraz przyszedł czas na dokładane wymieszanie wszystkich składników. Jak już wspomnieliśmy, Tybetańczycy tradycyjnie wykorzystują do tego drewniane naczynia, choć coraz częściej zastępują je nowoczesnymi blenderami, które znajdują się także na wyposażeniu naszych kuchni. Zasada jest prosta – im maślaną herbatę dłużej się ubija, tym okazuje się smaczniejsza.
Napój należy podawać zaraz po przygotowaniu – według Tybetańczyków gorący jest najlepszy.