Jagody czy borówki amerykańskie? Sprawdzamy, które owoce lepiej wybrać
Przez wieki jagody były jednymi z najbardziej cenionych owoców w jadłospisie Polaków. Dziś wiele osób chętniej sięga po ich kuzynkę, czyli borówkę amerykańską, której nasz kraj jest czołowym producentem w skali świata. Czy to dobry trend? A może lepiej jednak wybierać leśny przysmak?
Obie należą do rodziny wrzosowatych, jednak borówka czarna, zwana powszechnie jagodą, rozpowszechniona w Europie, Azji i Ameryce Północnej, ma znacznie bogatszą historię. Lecznicze zalety jej owoców, zalecanych m.in. w przypadku biegunek i krwawej dyzenterii, wychwalali już starożytni mędrcy, m.in. Dioskurydes. Jednak największą popularność zdobyła wśród Słowian i mieszkańców Skandynawii, gdzie intensywnie zbiera się ja przynajmniej od XIV wieku. Od dawna jagody goszczą również w polskiej kuchni, o czym można przekonać się, przeglądając najstarsze rodzime poradniki kulinarne, kryjące mnóstwo przepisów na potrawy z tymi owocami.
Borówka wysoka, nazywana zazwyczaj amerykańską, pochodzi z Ameryki Północnej. W Stanach Zjednoczonych uprawiano ją już w XIX w., ale na skalę masową zaczęła być hodowana dopiero w połowie 20. stulecia. W latach 70. sprowadzono ją do Polski. W warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego powstało wówczas pierwsze pole doświadczalne, gdzie testowano odmiany sprawdzające się w naszym klimacie. Prawdziwy "boom borówkowy" nadszedł jednak dopiero w XXI w. Dziś plantacje tej rośliny w Polsce zajmują przeszło 2 tysiące hektarów – najwięcej w Europie. Jesteśmy jednym z czołowych producentów borówek na świecie.
Duża dostępność tych owoców spowodowała, że wyparły z naszego jadłospisu tradycyjne jagody, których zbiór jest znacznie bardziej pracochłonny, co wpływa też na dość wysoką cenę.
Niezawodny przepis na ciasto bez pieczenia. Idealny deser na letnie upały
Jagoda kontra borówka – która smaczniejsza?
Ocena smaku owoców jest oczywiście subiektywna. Jedni bardziej cenią borówki, ponieważ uważają, że są słodsze. Inni, często z sentymentu do czasów dzieciństwa, wybierają jagody, ze względu na ich niepowtarzalny smak i aromat, nieodmiennie kojarzący się z lasem i wakacjami.
Jagody mają mniejsze owoce, o idealnie okrągłym kształcie. Borówki są większe, ale często mniej soczyste, co może być wadą i zaletą. Jagody wydzielają bowiem dużo czerwono-fioletowego soku, który, w przypadku zabrudzenia, bardzo trudno usunąć z ubrania, o czym doskonale wiedzą rodzice serwujący dzieciom te owoce.
Jagody i borówki – które zdrowsze?
Na to pytanie też nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie ulega wątpliwości, że zarówno jagody, jak i borówki mogą pochwalić się imponującymi walorami odżywczymi. Stanowią m.in. skarbnicę rozpuszczalnego błonnika – pektyn, które obniżają poziom "złego" cholesterolu LDL, wspomagają prawidłowe funkcjonowanie jelit i poprawiają ich perystaltykę, pobudzają trawienie oraz zapobiegają przewlekłym zaparciom.
Jagody są bogatszym źródłem garbników – związków działających ściągająco na błony śluzowe przewodu pokarmowego i powstrzymujących biegunki. Duża dawka witaminy A sprawia, że chronią też przed tzw. kurzą ślepotą, czyli problemem z widzeniem w ciemności. Owoce wzmacniają naczynia krwionośne , dzięki czemu ułatwiają mikrokrążenie w naczyniach oka.
Badania naukowe wykazały, że regularne spożywanie jagód pozwala również zapobiegać nadciśnieniu, czyli coraz powszechniejszemu schorzeniu cywilizacyjnemu, nieprzypadkowo zwanemu "cichym zabójcą".
Zarówno jagody, jak i borówki, dostarczają potężnej dawki antyoksydantów, przede wszystkim antocyjanów – barwników neutralizujących szkodliwe działanie wolnych rodników przyspieszających procesy starzenia organizmu i przyczyniających się do rozwoju nowotworów, schorzeń układu krążenia, choroby Alzheimera czy Parkinsona.
Jagody kryją związek z grupy antocyjanów, którego nie posiadają borówki. To mirtylina poprawiająca elastyczność naczyń krwionośnych, wraz z żelazem uczestnicząca w produkcji czerwonych ciałek krwi. Dzięki temu leśne owoce skuteczniej pomagają zapobiegać anemii.
Atutem borówek jest natomiast wyjątkowo wysoka zawartość fitoestrogenów, czyli hormonów roślinnych chroniących przed arteriosklerozą i chorobami układu krążenia, zmniejszających poziom "złego" cholesterolu LDL, a zwiększających stężenie „dobrego” – HDL.
Niewielka kaloryczność, duża dawka błonnika i chromu sprawiają, że jagody i borówki wspierają organizm w regulowaniu poziomu cukru we krwi. Podobne właściwości wykazuje też inny obecny w nich związek – wakcynina, nieprzypadkowo zwany „roślinną insuliną”.
Jagody są minimalnie mniej kaloryczne – 100 g tych owoców dostarcza 51 kcal, w przypadku borówek – 57 kcal.
Dlaczego niemyte borówki są bezpieczniejsze niż jagody
O myciu owoców przed spożyciem oczywiście nie należy zapominać, ale jeśli nie możemy powstrzymać się przed "chapnięciem" ich prosto z łubianki zdecydowanie bezpieczniej sięgnąć po borówkę.
Jagody, jak wszystkie leśne owoce, bywają bowiem siedliskiem rozmaitych bakterii i pasożytów, często przenoszonych przez zwierzęta. W gronie takich szkodliwych drobnoustrojów są chociażby bakterie z grupy Salmonella enterica, wywołujące uciążliwe zatrucie pokarmowe. Po kilku godzinach od zjedzenia owoców zaczynają nas męczyć gwałtowne biegunki, bóle brzucha, nudności i wymioty. Towarzyszy im zwykle wysoka gorączka, mamy dreszcze, czujemy osłabienie i ogólne rozbicie. Salmonella jest szczególnie niebezpieczna dla dzieci, dlatego zwłaszcza młodzi ludzie powinni unikać spożywania nieumytych owoców.
Jagody mogą być też "bazą" dla jaj maleńkiego, niespełna trzymilimetrowego tasiemca, bytującego przede wszystkim w jelicie dzikich zwierząt, zazwyczaj lisów, ale niekiedy także domowych psów i kotów. Konsekwencją zjedzenia zanieczyszczonych owoców jest wówczas bardzo poważna choroba – bąblowica.
W naszym jelicie cienkim uwalniają się larwy, które, wędrując przez układ krwionośny, szukają odpowiedniego miejsca do zagnieżdżenia. Gdy umiejscowią się w płucach, pojawia się kaszel, duszność, bóle w klatce piersiowej czy plucie krwią. Pasożyty w mózgu objawiają się bólami głowy i zaburzeniami psychicznymi. Najpoważniejsze konsekwencje wiążą się z zagnieżdżeniem larw w wątrobie. Taka postać bąblowicy wyniszcza organizm i często przypomina nowotwór. Dziewięciu na dziesięciu chorych umiera.
Bardzo ważna jest wczesna i prawidłowa diagnoza, niestety rozpoznanie bąblowicy bywa trudne, gdyż choroba przez wiele miesięcy może nie dawać żadnych objawów. Niekiedy rozwija się niepostrzeżenie nawet przez 15 lat.