Historia świętomarcińskiego rogala
11 listopada to dzień świętego Marcina. Miłośnicy pysznych wypieków kojarzą tą datę z jednym produktem: rogalami. Słodkie rogale świętomarcińskie już na stałe weszły do polskiej tradycji. A jaka jest ich historia? Poznajmy ją!
Z rogalami świętomarcińskimi wiąże się wiele legend. Jedna z nich głosi, że swój półkolisty kształt zawdzięczają rogom wołów, składanych w ofierze pogańskim bóstwom każdej jesieni. Kościół przejął ten zwyczaj, ale za pierwowzór formy rogali uznał nie pogańskie rogi, ale podkowę, którą miał kiedyś zgubić koń św. Marcina. Według innego podania, kształt rogala ma nawiązywać do znajdującego się na tureckich chorągwiach półksiężyca, a sam wypiek miał powstać dla uczczenia zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. To jednak tylko legendy, prawdziwa historia jest trochę inna.
Rogale św. Marcina wywodzą się z Wielkopolski. Tradycja ich wypieku sięga połowy XIX wieku. 10 listopada 1852 roku w "Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego" zamieszczono ogłoszenie o treści: "Jutro rogale nadziewane, po różnych cenach w cukierni A. Pfitznera, ulica Wrocławska". Badacze uznają więc, że jest to pierwszy znany zapis świadczący o istnieniu świętomarcińskich rogali. Z kolei w 1891 roku proboszcz parafii pod wezwaniem św. Marcina w Poznaniu, ksiądz Jan Lewicki, wezwał wiernych, by zrobili coś dla ubogich. Na ten apel odpowiedział między innymi Józef Melzer, znany poznański cukiernik. Upiekł on kilkaset rogali i przyniósł je do kościoła. W kolejnych latach dołączali do niego kolejni cukiernicy. W 1901 roku zwyczaj wypieku przejęło Stowarzyszenie Cukierników.
Dziś rogale na 11 listopada przygotowują nie tylko cukiernicy z Wielkopolski, choć to właśnie z Poznaniem i okolicami najbardziej kojarzy nam się ten smakołyk. Tam też nosi on nazwę rogala świętomarcińskiego, marcińskiego lub rogala św. Marcina.
Zobacz też: Sękacz – podlaski specjał
Nazwy te są bowiem zastrzeżone. Cukiernicy, którzy chcą wypiekać i sprzedawać rogale z tradycyjną nazwą muszą prowadzić działalność w Wielkopolsce oraz uzyskać certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, powołaną z inicjatywy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu. Żeby uzyskać taką zgodę, cukiernik musi ściśle przestrzegać zatwierdzonej przez cech receptury.
Zgodnie z certyfikatem, rogale świętego Marcina powinny ważyć od 200 do 250 gramów i mieć formę półksiężyca. Muszą być wypiekane z drożdżowego ciasta półfrancuskiego, którego składnikami są mąka pszenna, margaryna, mleko, jajka, cukier i sól. Nadzienie to z kolei masa z białego maku, tartej słodkiej bułki, margaryny, cukru, jajek, rodzynek, orzechów, owoców kandyzowanych (gruszek, skórki pomarańczowej) i aromatu migdałowego. Rogale pokrywa się lukrem posypanym mielonymi orzechami.
Poznańskie rogale są sprzedawane w całej Polsce, ale nie tylko. Uwielbiają je na przykład nasi sąsiedzi zza Odry, czyli Niemcy. Popularność tego wypieku skłania niektórych do… oszustw. Podrabiane rogale św. Marcina możemy znaleźć w wielu piekarniach. Nic nie dzieje się jednak bezkarnie. Wykrywaniem firm naruszających prawa do rogali zajmują się wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej. Na szczęście, kłopoty w takich wypadkach mogą mieć jedynie cukiernicy. My, smakosze słodyczy, możemy jeść je bez problemu. Uważajmy tylko na linię!
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl