Psy jedzą lepiej niż ludzie
Psy jedzą lepiej niż ludzie, czyli co jest w ich karmie, a co w naszych konserwach?
*Naszego czworonogiego przyjaciela z przyjemnością częstujemy np. mielonką z puszki czy pasztetem. Sami jednak nie zjedlibyśmy puszkowanej psiej karmy. Uważamy bowiem, że nasze jedzenie jest dobre, a psie żarcie ohydne i tylko zwierzęta mogą je jeść. Tymczasem okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie. *
Puszki dla psów, produkowane w dobrych firmach zawierają naprawdę zdrową żywność. A skład naszej poczciwej mielonki to absolutna ohyda! W naszych najpopularniejszych "biwakowych" konserwach można znaleźć wszystko, co tylko ma związek z obróbką i przeróbką produktów mięsnych. Okazuje się, że tylko najdroższe puszkowane wyroby zawierają naprawdę to, co jest na etykiecie. Tanie konserwy to siedlisko wszelkiego zła, co jakiś czas udowadniają nam inspektorzy inspekcji handlowej, robiący kontrole na wyrywki.
Co zazwyczaj znajdują w tanich puszkach? Skórki drobiowe, korpusy po rozczłonkowanych kurczakach i indykach, a nawet resztki po uboju większych zwierząt - skóry świńskie i wołowe, krowie wymiona, chrząstki, kopyta, resztki głowizny. Następnie wielka maszyna mieli to wszystko na proch, a potem obrzydliwa, szara masa dodawana jest do małej ilości zwykłego, najczęściej wieprzowego mięsa. Wszystko faszeruje się środkami poprawiającymi kolor, smak i zapach (oczywiście to sztuczne konserwanty) i bach do puszki! Zwykłe mięso w tym jest, ale nie spodziewajmy się szynki, schabu czy karkówki. W konserwach będzie to raczej głowizna, boczek czy golonka.
To mielonka. A pasztety? Tu już dowolność producenta jest naprawdę ogromna. Zmielić można wszystko, a dodatek sztucznych składników udających np. aromat wątróbki, bezproblemowy. Nawet kotlet mielony z baru mlecznego, nazywany w czasach PRL "przeglądem tygodnia" zawierał mniej niezjadliwych dla normalnego człowieka składników niż taki, nomen omen, pasztet. Zjedzenie takiej mielonki czy pasztetu może nie spowoduje śmierci ani rozstroju żołądka, ale nie pomoże też naszemu organizmowi w odpowiednim funkcjonowaniu.
Konserwy dla zwierząt są, uwaga!, znacznie zdrowsze. Pierwsze konserwy dla psów pojawiły się w 1923 roku w Stanach Zjednoczonych. Pierwotnie wykorzystywano do ich produkcji mięso końskie, ale nawet właściciele czworonogów mieli wątpliwości, czy psom będzie smakowało. A było to w czasach, gdzie najbiedniejsze warstwy amerykańskiego społeczeństwa jadło końskie mięso na co dzień.
Już po II wojnie światowej w psich puszkach znalazła się i wołowina, i wieprzowina, i drób. Dziś produkowane puszki (oczywiście najlepszych, wyspecjalizowanych w ich produkcji firm) zawierają ponad 50-60 proc. czystego mięsa. To o wiele więcej niż w konserwach dla ludzi!
Psie konserwy nie zawierają także ŻADNYCH konserwantów, aromatów chemicznych. Dodatkiem do mięsa są wyłącznie oleje roślinne, często warzywa oraz woda. Smak takiej konserwy może nam nie przypaść do gustu, ale wierzę (choć nie sprawdzałam!), że gdyby psie mięso z puszki odpowiednio przyprawić i posolić, smakowałoby naprawdę świetnie.
Prawda o tym, że psie konserwy są lepsze od ludzkiej mielonki nie odnosi się jednak do suchej karmy. Zawarte w niej konserwanty i składniki wysokoskrobiowe, których zwierzęta nie przyswajają, szkodzą nie tylko ludziom, ale także psom. Więc, choć w kultowym filmie "Scooby Doo", niejaki Kudłaty podjada psie chrupki swojemu czworonożnemu przyjacielowi, lepiej nie ryzykować, tylko odsmażyć sobie wołowinę w sosie dobrej firmy wytwarzającej psie puszki. Oczywiście nie zapominając o przyprawieniu!
ad