Nowalijki – zdrowe czy trujące?
Nowoczesne szklarnie i import warzyw z zagranicy sprawiają, że cały rok możemy się cieszyć świeżymi warzywami. Nie mają one jednak ani tego smaku, ani zapachu, które uwielbiamy w sezonowych pomidorach, szczypiorku czy koperku. Gdy nadchodzi wiosna, z utęsknieniem rozglądamy się za nowalijkami. Pojawiają się one już w marcu i królują w sklepach i na bazarach aż do połowy maja. Co roku zastanawiamy się, czy można je jeść bez ograniczeń, czy raczej całkowicie unikać. Jak jest naprawdę?
Jak uprawiane są nowalijki?
W czasie, kiedy dostępne stają się nowalijki, możemy być praktycznie pewni, że zostały wyhodowane w szklarniach. Nie jest to nic złego, bo warzywa uprawiane w ten sposób zachowują wszystkie swoje wartości odżywcze. Różnić się mogą jedynie mniejszą zawartością witaminy C i beta-karotenu ze względu na brak bezpośredniego dostępu do światła słonecznego. Z tego też powodu ich smak również jest inny, mniej słodki, mniej wyrazisty.
W szklarniach panuje letni mikroklimat, który jest najlepszy do prawidłowego wzrostu roślin. Warzywa otrzymują tu optymalną temperaturę, oświetlenie, nawilżenie, a nawet stężenie dwutlenku węgla. Zazwyczaj nie rosną w zwykłej glebie, ale na specjalnej mieszaninie ziemi liściowej, torfu, mikroelementów i nawozów. Czasami nowalijki hodowane są w specjalnej uprawie hydroponicznej, która jest płynnym roztworem niezbędnych składników mineralnych dopasowanych do poszczególnych gatunków roślin.
Warzywa w szklarniach bezglebowych zabezpieczone są przed przymrozkami czy też niebezpiecznymi opadami atmosferycznymi (grad, ulewy). Nie są narażone na szkodniki. To wszystko sprawia, że nowalijki dostępne na rynku są bardzo ładne i kuszące. Ich uprawa jednak jest dużo droższa, więc cena nowalijek również nie należy do niskich.
Jak myć nowalijki?
Istnieją też tańsze szklarnie glebowe, jednak wieloletnia uprawa warzyw w jednym miejscu sprawia, że ich jakość spada. Ziemia przestaje im dostarczać składników potrzebnych do rozwoju. Zaczynają rozwijać się szkodniki. Hodowcy ze wszystkich sił starają się im pomóc – niestety, najczęściej stosując sztuczne nawozy.
Nowalijki możemy za to z powodzeniem hodować na parapecie własnego okna. Wystarczy doniczka, ziemia, nasionka, dostęp do słońca i regularne podlewanie. Do domowej hodowli świetnie nadaje się szczypiorek, koperek, rzeżucha, a na przeszklonym tarasie, gdzie mamy więcej miejsca, zmieści się doniczka z pomidorami czy ogórkami. Wtedy już po kilku dniach od wsiania, zauważymy, że roślinki rosną. Początkowo będą cieszyły nasze oko, a potem też podniebienie.
Dlaczego nowalijki uważane są za szkodliwe?
Nowalijki mają wiele zalet, ale nie tylko. Szczególnie te ogólnodostępne w większości sklepów i na bazarach.
Młode roślinki nie potrafią selektywnie wybierać niezbędnych do prawidłowego rozwoju składników. Pobierają tyle, ile dostają. Z kolei z chęci zysku i zmniejszenia kosztów produkcji przez właścicieli szklarni, otrzymują o wiele za dużo nawozów azotowych. Azot w warzywach przeobraża się w azotany, które w organizmie człowieka przekształcają się w azotyny. Te z kolei mają działanie rakotwórcze.
Ludzki organizm jest w stanie wydalić wraz z moczem niewielkie ilości tych związków, ale w większych dawkach mogą okazać się bardzo niebezpieczne. Poza nowotworami, możemy za ich przyczyną nabawić się zatrucia, wrzodów albo przewlekłego zapalenia żołądka.
Z powyższych względów nowalijek w ogóle nie powinniśmy podawać dzieciom do 3. roku życia. Ich układ pokarmowy jest jeszcze za słabo rozwinięty, by poradził sobie nawet ze zwykłym trawieniem tych warzyw. Alergicy, osoby z wrzodami żołądka i z zespołem jelita drażliwego również powinni unikać nowalijek.
Jakie nowalijki wybierać?
Za nowalijki uważamy takie warzywa jak: pomidory, ogórki, rzodkiewkę, natkę pietruszki, koperek, szczypiorek, rzeżuchę, sałatę, szpinak, młode marchewki czy cebule dymki. W sklepach i na bazarach najlepiej wybierać warzywa wyglądające naturalnie, średniej wielkości, jędrne i bez widocznych przebarwień. Plamy na liściach, widoczne więdnięcie, bardzo żywe lub zupełnie "wyblakłe" kolory mogą sugerować przenawożenie.
Należy też pamiętać o tym, że większość azotu pobieranego przez nowalijki jest magazynowana w korzeniach i liściach. Lepiej więc kupić pomidora czy ogórka niż rzodkiewki i sałatę.
Nie ma się co oszukiwać, nowalijki są źródłem witamin i składników mineralnych, których brakowało nam przez całą zimę. Są też smaczne i przyjemnie chrupkie. Urozmaicają nasze potrawy. Jeśli pochodzą z dobrze nam znanego źródła (zaprzyjaźniony rolnik, gospodarstwo ekologiczne, własny ogródek), jak najbardziej możemy i powinniśmy je jeść właściwie w każdej ilości. Jeśli jednak nie znamy pochodzenia kupionych przez nas nowalijek, możemy je dodać do naszego codziennego menu, ale z umiarem. Nie musimy całkowicie z nich rezygnować. W niewielkiej ilości nie powinny nam zaszkodzić, a na pewno sprawią ogromną przyjemność w czasie jedzenia.