Freeganizm, czyli pyszne jedzenie prosto ze śmietnika
Jedzenie prosto ze śmietnika — jeszcze niedawno wyłącznie smutna konieczność, z której korzystali najbiedniejsi, a dziś świadomy wybór ludzi troszczących się o planetę. Freeganizm, którego nazwa powstała jako zbitka słów free (czyli wolny, darmowy) i weganizm, to antykonsumpcyjny styl życia, którego ważną częścią jest pozyskiwanie przeznaczonego do wyrzucenia czy utylizacji, to jeden z najsilniej rozwijających się trendów żywieniowych na świecie. Na czym polega, czym jest skipowanie, gdzie szukać darmowego jedzenia i dlaczego warto to robić? Na te i inne pytania odpowiada działaczka ekologiczna, Mayra Wojciechowicz.
Magda Bukowska, WP Kuchnia: Grzebiesz w kontenerach i nie wstydzisz się tego, że większość produktów, które masz w lodówce, ktoś uznał za śmieci i wyrzucił. Przeciwnie - chwalisz się tym i namawiasz innych. Czy freeganizm stał się już w Polsce zjawiskiem społecznie akceptowanym?
Mayra Wojciechowicz: Grzebię w kontenerach od 2018 roku. Wcześniej słyszałam o freeganizmie w kontekście nowego, ekologicznego trendu, który jednak rozwijał się w głównie na zachodzie, w Polsce był prawie nieznany i rzadko praktykowany. Jednak szybko się u nas przyjął, a zmiana w podejściu społecznym, jaka nastąpiła w ciągu ostatnich dwóch lat, jest ogromna. Kiedy zaczynałam, wiele osób patrzyło na mnie z nieufnością, niektórzy nawet z pewnym obrzydzeniem (śmiech), dziś rzadko spotykam się z negatywnymi reakcjami na pozyskiwanie jedzenie z kontenerów.
Freeganizm z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej popularny, a co za tym idzie, rośnie liczba osób, które uważają, że marnowanie żywności jest czymś strasznym i starają się jak najwięcej wyrzuconych produktów odzyskać. W mediach społecznościowych powstają specjalne grupy, na których ludzie wymieniają się informacjami gdzie, pojawiają się określone produkty, dzielą nadwyżkami odzyskanego jedzenia czy umawiają na wspólne skipy.
Niestety, jak to zwykle bywa, gdy wzrasta liczba uczestników jakiegoś wydarzenia, ruchu czy zjawiska, wśród freegan pojawiają się osoby, które nie przestrzegają zasad, czyli np. robią bałagan w kontenerach czy wokół nich, co negatywnie odbija się na całej społeczności. Ze względu na takie zachowania coraz więcej wiat jest zamykanych, a freeganie niechętnie dzielą się z nieznajomymi informacjami o ulubionych miejscówkach. W tym miejscu warto chyba dodać, że nie mówimy o śmietnikach przydomowych czy osiedlowych, tylko kontenerach sklepowych, zwykle przy sklepach wielkopowierzchniowych.
Szybki obiad z resztek. Sycąca, domowa zapiekanka
Kogo możemy spotkać pod kontenerami?
Wszystkich. Są studenci, emeryci, przedsiębiorcy, rodzice z dziećmi — absolutnie cały przekrój społeczny. Motywacje osób, które pozyskują żywność z kontenerów, są różne. Dla niektórych to konieczność, dla innych przygoda i zbieracka zabawa. Dla większości niezgoda na marnowanie żywności i bezsensowne trwonienie zasobów planety. Pamiętajmy, że do wyprodukowania jedzenia zużyto wodę, nawozy oraz mnóstwo energii w tym paliw kopalnych. Wyczerpywanie kurczących się zasobów takich jak woda czy zatruwanie powietrza spalinami z transportu — część produktów przyjechała przecież z drugiego końca świata — tylko po to, żeby wylądowały na śmietniku i powiększyły hałdy na wysypiskach to po prostu zbrodnia.
Wspomniałaś o skipach. Myślę, że ten termin nie wszystkim jest znany. Możemy go wyjaśnić?
Oczywiście. Skipy czy skipowanie to po prostu wybieranie rzeczy ze skipa, czyli z kontenera na odpady. Zapewniam, że sama czynność nie jest tak nieprzyjemna, jak się wydaje. Większość sklepów segreguje odpady. Warzywa i owoce są więc wyrzucane do odpadów bio, a nie z innymi śmieciami. Pieczywo zwykle też składowane jest osobno i umieszczane w dużych workach. Oczywiście mniej przyjemnie bywa latem, w czasie upałów, bo rzeczy szybciej się psują, ale od jesieni do wiosny często wygląda to tak, że podchodzisz do kontenera i wyjmujesz czyste warzywa, owoce i inne produkty, zupełnie tak samo jakbyś robiła to w sklepie.
Głównym celem przyświecającym odzyskiwaniu żywności, jest troska o planetę i niezgoda na marnowanie jedzenia. Nie bez znaczenia jest też jednak fakt, że grzebanie w kontenerach nic nie kosztuje. Jedzenie, które z nich wyjmujemy, jest za darmo. Ile można zaoszczędzić, chodząc na skipy?
Wszystko zależy od skali. Mogę powiedzieć, jak to wygląda u mnie. Od lat właściwie nie kupuję owoców i warzyw, a że stanowią podstawę mojej diety, to oszczędzam dobre kilkaset złotych w miesiącu. Przy obecnych cenach może nawet więcej. Często po skipie auto mam załadowane po dach, ale to nie kwestia pazerności (śmiech). Dzielę się jedzeniem z kilkoma osobami, które są w trudnej sytuacji materialnej, jednak ze względu na pracę czy stan zdrowia nie są w stanie same chodzić na skipy. Przy moim poprzednim mieszkaniu zorganizowałam też "jadłodzielnię" - miejsce z blatem i półką, gdzie każdy mógł przynieść nadmiarowe jedzenie i z którego każdy mógł się poczęstować. Przez wiele miesięcy, dopóki tam jeszcze mieszkałam, bardzo fajnie to wszystko działało i było kolejnym sposobem na to, by nie marnować żywności.
Dlaczego warto pozyskiwać jedzenie z kontenerów i co można w nich znaleźć?
Na śmietniku można znaleźć naprawdę wszystko — od warzyw i owoców (w tym często bardzo drogich i egzotycznych) przez pieczywo, nabiał, słodycze, po towary luksusowe, kwiaty, alkohol i środki czystości. Najobfitsze łowy są oczywiście, kiedy jakiś sklep ma być zamknięty ze względu na remont albo jest likwidowany. Pamiętam, że kiedyś w podobnej sytuacji, w śmietniku było sushi, wołowina, rozmaite ciasta, ser z truflami, kremy czekoladowe i mleko kokosowe. I to nie śladowe ilości, a dziesiątki kilogramów.
Zwykle zawartość kontenerów jest skromniejsza, ale też jest w czym wybierać. Często są to produkty z długą datą ważności, ale np. puszka jest wgięta. Regularnie znajduję też towary, których termin, określony jako "najlepiej spożyć do", a nie "należy spożyć do" właśnie upłynął. Sklep już ich nie sprzeda, a przecież są to wciąż pełnowartościowe, dobre produkty.
Jak wspomniałam wcześniej, najwięcej jest warzyw i owoców. Czasami są to duże opakowania np. siatka z 5 kg pomarańczy, z których jedna jest uszkodzona czy nadpleśniała. Nikomu się nie chce tego przebierać, więc cały worek trafia do śmieci.
Taka sytuacja dotyczy zwłaszcza sklepów, które sprzedają hurtowe ilości...
Na śmietniku ląduje też sporo produktów z górnej półki, gdyż tych mniej się sprzedaje. Moim zdaniem to barbarzyństwo. Kiedy myślę o tym, ile osób jest w trudnej sytuacji materialnej, a jednocześnie widzę te tony absolutnie dobrego jedzenia wyrzucanego codziennie na śmietnik, to mówiąc kolokwialnie, trafia mnie szlag. Czasami znajomi nie są w stanie uwierzyć, kiedy pokazuję im owoce czy warzywa ze śmietnika, bo te, które kupili w sklepie, są w znacznie gorszym stanie. Ostatnio w moim menu były między innymi pyszne szparagi, sok wyciskany ze świeżych pomarańczy, bakłażany pieczone z orzechami pinii i świeżymi ziołami, bataty, pieczone papryki, ananasy i cytrynowa lemoniada ze świeżą miętą. Oczywiście wszystko ze śmietnika!
Podpowiedzmy osobom, które chciałyby zacząć w ten sposób pozyskiwać czy odzyskiwać żywność, a nie bardzo wiedzą, od czego zacząć — dokąd powinny pójść, gdzie szukać podpowiedzi, no i jakimi zasadami się kierować idąc na skipa?
Najlepiej skipować przy sklepach wielkopowierzchniowych. Oczywiście trzeba znaleźć takie, które mają otwarte wiaty i takie gdzie jest "ludzka" obsługa, czasami bowiem zdarza się jakiś nadgorliwy kierownik, gotów wezwać policję za to, że wyjęliście bukiet róż z "jego" śmietnika. Jeśli wiata jest zamknięta — nie włamujemy się, tylko szukamy innej — otwartej. Najlepiej skipować po zamknięciu sklepu i moim zdaniem w dwie osoby.
Poza tym decydując się na skipowanie, musimy pamiętać, że nie jesteśmy jedynymi odbiorcami wyrzuconych produktów. Jedna z podstawowych zasad brzmi: bierz tyle, ile jesteś w stanie zjeść lub przetworzyć. Resztę zostaw dla tych, którzy przyjdą po tobie. Zostawiaj po sobie porządek, nie rób kipiszu. Weź ze sobą wielorazowe torby i gumowe rękawiczki.