Pierożki momo – jak przyrządzić nepalski przysmak?
Sakiewki z delikatnego ciasta skrywające pyszne i aromatyczne nadzienie stanowią od wieków podstawę jadłospisu mieszkańców krainy położonej wśród himalajskich szczytów. Momo na pewno zasmakują również kochającym pierogi Polakom, a przygotowanie nepalskiego specjału jest naprawdę proste.
Choć tego typu potrawy znajdziemy też w kuchni chińskiej czy japońskiej, nie ulega wątpliwości, że pierożki momo pochodzą z Doliny Katmandu, od wieków zamieszkiwanej przez Newarów, niezwykłą grupę etniczną, z której wywodzili się kupcy przemierzający niegdyś ekstremalnie trudne, górskie trasy, prowadzące m.in. do Lhasy, czyli stolicy Tybetu. To właśnie im zawdzięczmy rozpropagowanie tego specjału. W XX wieku do jego popularyzacji przyczynili się również nepalscy migranci, którzy w poszukiwaniu lepszego życia osiedlali się w Indiach i innych krajach regionu.
Dziś momo serwują nie tylko uliczni sprzedawcy w Katmandu, ale również restauracje w Londynie czy Nowym Jorku. Pierożki zachowały dawny kształt sakiewek i zwykle przyrządza się je tradycyjną metodą, gotując na parze w bambusowych koszyczkach. Czasami są też smażone w głębokim tłuszczu albo na patelni.
Istnieje też wiele wersji farszu do momo. Przed wiekami Newarowie nadziewali zwykle pierożki mięsem jaków (było dość tłuste i zapewniało odpowiednią konsystencję) lub ziemniaczanym puree. Dziś częściej stosuje się wołowinę, drób czy jagnięcinę. Potrawę serwuje się także z bananami, a nawet… czekoladą. I w każdej postaci smakuje obłędnie.
Sałatka z sosem tysiąca wysp, kurczakiem i kolorowymi warzywami
Gotowanie w koszyczku
Pierożki momo na pewno zasmakują również Polakom. Od naszych rodzimych specjałów odróżnia je sposób obróbki, czyli gotowanie na parze. W Azji stosowano ją już kilka tysięcy lat temu, gdy nad gorącymi źródłami ustawiano bambusowe koszyczki z rybami czy warzywami. Z czasem zaczęto je umieszczać nad głęboką patelnią (wokiem), wypełnioną parującym wrzątkiem.
Nie ulega wątpliwości, że to jedna z najkorzystniejszych dla zdrowia technik gotowania, dlatego warto ją stosować także w naszej kuchni. Podczas przyrządzenia pierożków momo najlepiej sprawdzą się tradycyjne koszyki wykonane z trawy bambusowej, które wystarczy ustawić nad wokiem lub garnkiem z wrzącą wodą. Takie bambusowe parowary bez trudu kupimy w licznych sklepach internetowych. Najtańsze kosztują 30-40 zł.
Przepis na momo
W momo bardzo ważne jest ciasto, które powinno być delikatne i elastyczne. Do jego przygotowania można użyć specjalnej mąki do azjatyckich pierogów oferowanej przez wyspecjalizowane sklepy z żywnością orientalną, ale sprawdzi się również nasza tradycyjna mąka pszenna.
Mąkę (3 szklanki) mieszamy z solą (łyżeczka), formujemy kopczyk, na który powoli wylewamy lekko ciepłą wodę (około pół szklanki), cały czas zagniatając. Gdy ciasto stanie się elastyczne, formujemy z niego kulę, przekładamy do miski, przykrywamy bawełnianą ściereczką i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce.
Następnie ciasto rozwałkowujemy, po czym wykrajamy z niego koła. Teraz można je wypełnić farszem. Przygotowujemy go z mielonej wołowiny (200 g), którą podsmażamy z drobno posiekaną cebulą, startą marchewką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem (2 ząbki), posiekaną kolendrą (4 łyżki) oraz startym imbirem (łyżka). Nadzienie doprawiamy solą, pieprzem, kurkumą i mieszanką garam masala.
Farsz nakładamy na koła z ciasta, a następnie dokładnie ściskamy jego górną część, by powstały sakiewki. Pierożki układamy w bambusowym koszyku i gotujemy na parze 15-20 minut (czas zależy od wielkości momo i grubości ciasta).
Podajemy od razu po przygotowaniu. Nepalczycy często jedzą momo z ostrymi sosami, np. chutneyem z pomidorów podduszonych z posiekaną cebulą, imbirem, czosnkiem i papryczką chili, doprawionym solą, cukrem i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Smacznym dodatkiem będzie też łatwo dostępny w naszych sklepach sos sojowy.