Napoje, które pobudzają, czyli energia w płynie
Niewyspani, zmęczeni i zapracowani szukamy sposobów na to, by dodać sobie energii i rozjaśnić umysł. Najłatwiej oczywiście sięgnąć po gotowe napoje energetyczne dostępne niemal w każdym sklepie. Jednak każda puszka zawiera, poza dużą dawką substancji pobudzającej, sporo sztucznych dodatków - słodzików, konserwantów, barwników. Istnieją jednak znacznie bardziej naturalne napoje dodające witalności. Przy okazji mają też sporo cennych składników, które dostarczymy organizmowi wraz z porcją płynnej energii.
Kanadyjscy Indianie wierzyli w moc soku z aronii. Nazywali go krwią natury, przekonywali, że daje siłę niedźwiedzia i długość życia sekwoi. Współczesne badania nie potwierdzają co prawda energetyzujących właściwości napoju, ale specjaliści zalecają jego picie z innych względów. Wyjątkowo bogate w antyutleniacze owoce aronii przeciwdziałają miażdżycy i chorobom serca, chronią też przed chorobami nowotworowymi i spowalniają procesy starzenia. Jeśli ktoś czuje się po soku pobudzony, tym lepiej.
Właściwości energetyzujące innych napojów są lepiej udokumentowane. Do najpopularniejszych należy oczywiście mała czarna, czyli kawa, ale też zielona (i czarna) herbata, yerba mate i wyciąg z guarany. - Wszystkie łączy jedna i ta sama substancja aktywna. Choć w zależności od napoju różnie ją nazywamy. W przypadku herbaty mówimy o teinie, yerba mate - mateinie, guarany - guaraninie. W każdej z tych roślin jest ten sam stymulujący alkaloid - kofeina - tłumaczy Barbara Dąbrowska-Górska, prowadząca poradnię dietetyczną – barbaradabrowska.pl.
Działanie tej substancji zostało bardzo dokładnie zbadane. Kofeina pobudza ośrodkowy układ nerwowy i korę mózgową, zmniejszając uczucie zmęczenia i poprawia koncentrację. - W tym wypadku nie ma wątpliwości, kofeina przenika do krwi, a my dostajemy "adrenalinowego kopa". Okres półtrwania kofeiny to ok. 3 godziny. Oznacza to, że po tym czasie jej działanie maleje o połowę, a ustępuje po ok. 6 godzinach - wyjaśnia specjalistka ds. żywienia człowieka.
Najbardziej znanym i najpowszechniej stosowanym napojem pobudzającym jest kawa. To po nią sięgamy rano, by szybciej "wciągnąć żółtko" i w rozjaśnić umysł. - Co ciekawe kawa wcale nie jest najsilniejszym "pobudzaczem". Zawiera mniej substancji aktywnej niż np. zielona herbata. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zwrócić uwagę na to, ile kawy i ile herbacianego suszu wsypujemy do filiżanki. Wystarczy odrobina listków herbaty, podczas gdy kawy wsypujemy co najmniej łyżeczkę - zwraca uwagę ekspertka. - Co gorsze kawa bardzo nam spowszedniała. Mało kto szuka dobrych gatunków i przestrzega rytuału jej parzenia. Co raz częściej sięgamy po najprostszy produkt - kawę rozpuszczalną i inne "kawopodobne" produkty, które już na etapie produkcji zostały poddane działaniu bardzo wysokiej temperatury, co znacznie zmniejszyło ilość występujących naturalnie w kawie przeciwutleniaczy.
Herbata jest znacznie bogatszym źródłem kofeiny (nazywanej w tym przypadku teiną). Dlatego, by osiągnąć taki sam stopień pobudzenia, jaki daje nam kawa, wystarczy znacznie mniej herbacianego suszu. - Trzeba pamiętać, że zarówno zielona, jak i biała czy czarna herbata to produkty pochodzące od tej samej rośliny. Różni je stopień fermentacji, a tym samym większa lub mniejsza utrata przeciwutleniaczy. Najwięcej znajdziemy ich w herbacie zielonej, a także białej i te gatunki uważane są za najbardziej pobudzające i korzystne dla naszego organizmu - wyjaśnia specjalistka. - Ważne jest także nasze podejście do zielonej herbaty. Wiele osób, które po nią sięga, przestrzega zasad jej przygotowywania, jest to dla nich swoisty rytuał. Kupują więc dobre gatunki i nie zalewają liści wrzątkiem, który niszczy jej dobroczynne składniki, tylko zgodnie ze sztuką, wodą o temperaturze 70-80 stopni C.
Z roku na rok przybywa też zwolenników pochodzącej z Ameryki Południowej yerba mate. Choć napar ten zawiera tę samą substancję pobudzającą, czyli kofeinę, wiele osób twierdzi, że po jej spożyciu czuje się inaczej niż po kawie czy zielonej herbacie. - Yerba mate, jako jedyny spośród wymienionych tu napojów, jest też źródłem składników mineralnych - m.in. potasu, magnezu, witamin z grupy B i PP. Być może to właśnie połączenie kofeiny, czyli głównej substancji aktywnej, i dodatkowych składników powoduje uczucie, o którym często wspominają zwolennicy tego naparu, pozytywnej energii, optymizmu i zadowolenia - wyjaśnia dietetyczka.
Wyciąg lub susz z pochodzącej z Amazonii guarany, to kolejny produkt, który doda nam mocy. Roślina ta zawiera od 3 do 6 razy więcej kofeiny niż kawa. - W Polsce parzenie guarany nie jest szczególnie popularne. Zazwyczaj jest ona dodawana do gotowych napojów energetyzujących. Jednak w Ameryce Południowej napary z tej rośliny są powszechnie stosowane - mówi Barbara Dąbrowska-Górska.
Kto jednak chce sam zaparzyć sobie guaranową herbatkę może zajrzeć do sieci i poszukać zawierających ten składnik mieszanek ziołowych. Najczęściej, poza guaraną, zawierają one suszone płatki kwiatów i owoce. Taki napar (zalewany bardzo gorącą, ale nie wrzącą wodą, temp. ok 90 stopni C), dostarczy więc organizmowi nie tylko dodatkowej energii, ale też zawartych w owocach witamin i substancji antyutleniających.
Dodająca energii kofeina to chyba jeden z najlepiej przebadanych związków. Wyniki tych badań nie zawsze są jednak jednoznaczne, dlatego wciąż pojawiają się sprzeczne opinie na temat jej wpływu na zdrowie - podnosi ciśnienie czy nie, uzależniają czy nie? Takich pytań wciąż jest sporo. - Z całą pewnością po takie napoje nie powinny sięgać osoby z wysokim nadciśnieniem czy chorobami serca, jednak naukowcy są zgodni, że u zdrowych osób, umiarkowane dawki kofeiny - ok. dwóch filiżanek kawy, herbaty czy yerba mate - mają pozytywny wpływ na stan psychofizyczny i to nie tylko w czasie jej działania, ale długofalowo - mówi dietetyczka. - Osoby, które pijają kawę czy zieloną herbatę lepiej wypadają na testach badających sprawność umysłową od tych, które w ogóle nie sięgają po napoje zawierające kofeinę.
Choć opinie na temat uzależniających właściwości kofeiny są różne, z całą pewnością można stwierdzić, że organizm przyzwyczaja się do regularnie dostarczanej mu substancji i wytwarza na nią tolerancję. Co to oznacza? - Po pewnym czasie regularnego stosowania kofeina przestaje działać energetyzująco. Żeby osiągnąć efekt pobudzenia musielibyśmy regularnie zwiększać dawki. Jednak większość osób, sięgając po małą czarną czy zieloną herbatę, nie do końca liczy na szybki zastrzyk mocy - to swego rodzaju rytuał. Działa tu także efekt placebo, takie ugruntowane w nas przekonanie - poranna kawa i do przodu - ocenia Barbara Dąbrowska-Górska. - Nie znaczy to jednak, że z kofeinowych napojów należy zrezygnować. Pamiętajmy o obecnych w nich przeciwutleniaczach i długotrwałym wpływie na sprawność intelektualną. Pijmy więc kawę i herbatę - byle z umiarem i sięgając po dobre gatunkowo produkty.
AD/mmch/kuchnia.wp.pl