Kulinarna podróż w hotelowym bufecie
Hotelowy szwedzki stół to dla wielu osób prawdziwy raj. Możliwości jedzenia wszystkiego, czego dusza zapragnie, doświadczają zazwyczaj podczas wakacyjnych wyjazdów. Czy hotelowe menu może być zdrowe? Jak się poruszać po restauracji, w której wszystko jest na wyciągnięcie widelca?
Udostępnianie gościom kilkunastu potraw, z których mogą oni ułożyć pełny posiłek z uwzględnieniem własnych upodobań kulinarnych i dietetycznych, ma swoje żywieniowe wady i zalety. Wadą jest zazwyczaj przejadanie się i przywożenie z wakacji kilku nadprogramowych kilogramów. Trudno przecież oprzeć się pokusie zjedzenia tego i tamtego, skoro tak ładnie wygląda i aż się prosi o zjedzenie. O zaletach mogą mówić osoby o silnej woli. Z zaproponowanych dań wybierają tylko to, co uważają za zdrowe i smaczne.
- Jedzenie to ważny element, który stanowi o zadowoleniu gości hotelowych. Zdarza się, że goście naszej restauracji mają specjalne życzenia np. mięso przygotowane w dietetyczny sposób czy dostosowanie menu do diety bezglutenowej. Zauważyliśmy też, że coraz większe grono osób, korzystając z szerokiej gamy oferowanych potraw podawanych w formie stołu szwedzkiego, decyzje jedzeniowe podejmuje w sposób bardzo rozważny - mówi Katarzyna Stangrecka, Dyrektor Zarządzający Hotelu Otomin.
Jednak nie wszyscy wykazują się zdrowym rozsądkiem. Dla osób, które dbają o swoją wagę lub po prostu chcą odżywiać się zdrowo, przygotowaliśmy kilka prostych zasad do zastosowania w czasie następnego posiłku w formie bufetu.
Radzi Michał Malinowski z Centrum Dietetyki Żywienia i Zdrowia.
- Bufet zawsze zaczynamy od krótkiego spaceru bez talerza w ręku i wcale nie chodzi tu o spalenie dodatkowych kalorii w czasie takiego rekonesansu. Rozglądamy się i wyszukujemy rzeczy, które wyglądają bardzo smacznie i mamy na nie ochotę.
- Teraz możemy przystąpić do uczty. Pierwszym przystankiem zawsze powinien być bar sałatkowy. Lekka sałatka na początku to świetny wybór, który pozwoli zrezygnować z ciężkich starterów dużo bogatszych w tłuszcze, węglowodany i kalorie. Wybieramy największe naczynie i bez większego zastanowienia nakładamy pełen talerz zielonych sałat oraz kolorowych, świeżych warzyw. Wszystko przyprawiamy do smaku ziołami i przyprawami. Rezygnujemy jednak z tłustych majonezowo-śmietanowych sosów oraz dressingów na bazie oliwy.
- Po lekkich warzywach czas na coś „konkretnego” - ale z rozwagą! Najlepiej będzie zrezygnować z rzeczy chrupiących, smażonych na głębokim tłuszczu, zup- kremów, gęstych sosów, majonezowych i serowych dodatków. Traktujmy bufet jak podróż kulinarną w nieznane, najprzyjemniej będzie wybierać potrawy, których wcześniej nie mieliśmy okazji próbować. Rzeczy rzadkie i egzotyczne powinny być najbardziej fascynujące. Większość osób zjada zbyt duże porcje, dlatego nakładamy tylko pół talerza. Jeżeli po zjedzeniu czujemy ciągle niedosyt i wydaje nam się, że deser nie dopełni dzieła możemy wybrać się na jeszcze jedną, małą rundkę.
- Czas na deser! To chyba najtrudniejszy moment całego bufetu. Wszystko wygląda tak apetycznie. Jednak jest i na to sposób. Połowę deserowego talerzyka wypełniamy świeżymi owocami, które mają znacznie mniej tłuszczu i kalorii niż cukiernicze wypieki. Złotą zasadą jest dzielenie się wybranymi słodkościami ze znajomymi, współtowarzyszami bufetu. Jeżeli każdy nałoży sobie inny rodzaj deseru, to będziemy mieli okazję posmakować całej gamy pyszności, jednocześnie nie zjadając olbrzymiej ilości dodatkowej energii.
ml/mmch