Żywy talerz
Choć w Polsce nie stronimy od mięsa, lubimy raczej by było dobrze wypieczone, ugotowane lub długo duszone. Są jednak osoby, które wolą dania krwiste, a nawet jeszcze żywe. Dla jednych zjadania czegoś co rusza się na talerzu to egzotyczne przeżycie, ale innych barbarzyństwo. Bez względu na przekonania, warto jednak poznać przepisy na żywe dania.
Jedzą to żywcem
Choć w Polsce nie stronimy od mięsa, lubimy raczej, by było dobrze wypieczone, ugotowane lub dobrze uduszone. Są jednak osoby, które wolą dania krwiste, a nawet... jeszcze żywe. Dla jednych zjedzenie czegoś, co rusza się na talerzu to egzotyczne przeżycie, dla innych barbarzyństwo. Bez względu na przekonania, warto jednak poznać przepisy na żywe dania.
AD/mmch/kuchnia.wp.pl
Ostrygi
Choć nie wszyscy miłośnicy ostryg są świadomi, że galaretowata substancja, którą jedzą, jest wciąż żywa, to najpopularniejsze danie w tej kategorii. Mięso ostryg można poddawać obróbce termicznej, najczęściej jednak jadane są świeże, prosto z muszli. Po otwarciu - koniecznie zamkniętej muszli - galaretowatą masę skrapia się kilkoma kroplami cytryny i wysysa.
Jeżowce
Podobnie jak ostrygi, także jeżowce zjadane są natychmiast po wyłuskaniu z kłującej skorupki. Ostatnio pojawiła się nawet moda na zjadanie tych stworzeń prosto z wody. Wybierając się na plażę należy zaopatrzyć się w specjalne narzędzie, które pozwoli otworzyć jeżowca i wyłuskać miękki środek. Podobno jeżowce jedzone nad brzegiem morza, w kilka minut po wyłowieniu smakują najlepiej.
Casu marzu
W Polsce robaki w jedzeniu nie cieszą się sympatią. Zazwyczaj produkt, w którym coś się rusza, ląduje w koszu albo na biurku pracownika inspekcji sanitarnej. Jednak miłośnicy casu marzu mają inne podejście do wijących się w jedzeniu robaków. Z entuzjazmem je zjadają.
Pochodzący z Sardynii ser casu marzu, przygotowywany jest z owczego mleka, do którego dodaje się żywe larwy much. Ich zadaniem jest upłynnienie sera, ograniczenie zawartego w nim tłuszczu i nadanie mu delikatnego smaku. Po wykonaniu swojej pracy larwy nie są jednak usuwane, tylko serwowane wraz z głównym daniem.
Pijane krewetki
W Chinach, królestwie egzotycznej kuchni, możemy zjeść znacznie więcej żywych zwierząt. Popularną tamtejszą przekąską są np. pijane krewetki. Do wazy z wodą, w której pływają, dolewana jest wysokoprocentowa wódka Baijiu. Po około 15 minutach zwierzęta "upijają się" i przechodzą smakiem alkoholu. Wówczas są gotowe do zjedzenia. Cała sztuka to wyłowić krewetkę i jeszcze ruszającą - zjeść.
Chińska Ying Yang Fish i japońska Ikizukuri
Aby przygotować Ikizukuri kucharz musi rybę ogłuszyć, by móc ją spokojnie oczyścić i wypatroszyć. Do jej wnętrza wkładana jest właściwa przekąska, dla której ryba stanowi żywe obramowanie. Na stół trafia w całości, ułożona w taki sposób, by goście mogli widzieć jej bijące serce.
Ying Yang Fish pochodzi z Tajwanu, jednak tam wprowadzono zakaz przygotowywania tego dania. Jednak w Chinach cieszy się ono sporą popularnością. Żywcem patroszona i oczyszczana ryba, chwytana jest za głowę i żywcem smażona w głębokim oleju. Wszystkie zabiegi trwają bardzo krótko, bo ryba na talerzu musi się ruszać. Żywa-smażona ryba serwowana jest z sosem słodko-kwaśnym.
AD/mmch/kuchnia.wp.pl
Sannakji
Także Koreańczycy mają swoje narodowe żywe danie. To sannakji - żywe ośmiorniczki serwowane w całości lub pokrojone na kawałki tuż przed podaniem. Jedynym dodatkiem jest olej sezamowy lub ziarenka sezamu. Największe wyzwanie stanowi zjedzenie tego wijącego się i uzbrojonego w macki stworzenia. Ośmiorniczki nie poddają się łatwo i podczas jedzenia przysysają się do zębów, podniebienia i przełyku. Każdego roku ta żywa przystawka pozbawia życia kilku raczących się nią amatorów ekstremalnej kuchni.
AD/mmch/kuchnia.wp.pl