Napoje rujnują dietę
Uważaj na to, co pijesz! Większość osób myśląc o zdrowej diecie koncentruje się wyłącznie na jedzeniu. Tymczasem za dodatkowe kilogramy i problemy zdrowotne często odpowiada to, co pijemy. Bo w formie płynnej można dostarczyć organizmowi wielu składników ? zarówno tych cennych, jak i szkodliwych i tuczących.
- Nieodpowiednie nawadnianie organizmu jest w stanie zrujnować nawet najambitniejsze plany dietetyczne - uważa Barbara Dąbrowska-Górska, specjalistka ds. żywienia człowieka z poradni Dietosfera. - I nie mam na myśli jedynie słodkich napojów gazowanych, o których szkodliwości dla zdrowia, a przede wszystkim figury, większość osób jednak pamięta. Mimo wielkich wyrzeczeń żywieniowych nie schudniemy także, jeśli stałym elementem naszej diety są duże ilości soku owocowego. Nawet takiego w 100 proc. naturalnego - ostrzega ekspertka.
Soki owocowe to produkty, po które chętnie i często sięgają osoby dbające o zdrowie i linię. W ogromnych ilościach serwujemy go też dzieciom, bo przecież owoce są zdrowe. - Naturalne soki owocowe, najlepiej świeżo wyciskane z owoców, dostarczają organizmowi wielu cennych składników. Przede wszystkim są bardzo bogatym źródłem witamin. Niestety zapominamy, że - tak samo jak w owocach - jest w nich mnóstwo cukru - wyjaśnia Barbara Dąbrowska-Górska. - Wystarczy też poszukać informacji na opakowaniu, by się przekonać, że litr soku pomarańczowego to około 500 kcal. Sporo. Nie ma się jednak czemu dziwić. W końcu by uzyskać szklankę soku, trzeba wycisnąć 3-4 owoce. Różnica polega jednak na tym, że jeśli zjemy np. na drugie śniadanie choćby dwie pomarańcze, to przez jakiś czas będziemy czuli się nasyceni. Tymczasem szklanka, a nawet dwie soku szybko „przeleci” przez układ pokarmowy i nie zaspokoi głodu, a obecny w nim cukier zostanie "upakowany" do komórek tkanki tłuszczowej.
Soki owocowe, jak zauważa dietetyk, są równie kaloryczne, co słodkie napoje gazowane. Choć oczywiście znacznie zdrowsze. Poza kaloriami dostarczają nam bowiem wielu witamin, tymczasem napoje typu cola to tylko cukier i sztuczne substancje dodatkowe.
Bez względu jednak na to, którymi z nich się raczymy, łatwo policzyć, że duża butelka napoju czy karton soku dostarczają nam 1/4 kalorii (ok. 500 kcal), które powinien przyjąć w ciągu dnia zdrowy dorosły człowiek (niebędący na diecie odchudzającej).
- Problem polega na tym, że ewolucyjnie nasz organizm nie jest przygotowany na przyjmowanie kalorii z płynów. Zanim nastąpił rozwój cywilizacyjny, człowiek zaspokajał pragnienie wyłącznie wodą, która nie ma kalorii. Chociaż dziś sytuacja wygląda inaczej, jednak płynami - choćby nie wiem jak kalorycznymi - nasz organizm nie może się "najeść". Dlatego, mimo że właśnie wypiliśmy pół litra soku, czyli dostarczyliśmy ok. 250 kcal, za kilka minut będziemy znowu głodni i sięgniemy po coś do jedzenia - wyjaśnia Barbara Dąbrowska-Górska.
Co więc pić, żeby nie przytyć? Oczywiście wodę. - Niestety nie da się jej niczym zastąpić. Ale oczywiście nie musimy ograniczać się wyłącznie do tego napoju. Przyjmuje się, że dorosła kobieta powinna przyjmować 2 litry płynów dziennie. Mężczyzna 2,5 litra. Około 20 proc. zapotrzebowania na płyn pochodzi z żywności - nie tylko z zup, ale też warzyw, a nawet chleba, który też zawiera niewielkie ilości wody - tłumaczy dietetyczka. - Resztę, czyli te brakujące 80 proc. uzupełniamy napojami. W około 2/3 powinna to być woda. Pozostała 1/3 to już kwestia naszego uznania - mleko, soki, kawa, herbata. Zdaniem specjalistów, najlepiej nawadniamy organizm tym, co nam smakuje, więc wybierajmy ulubione napoje. Najlepiej jednak, by nie była to tylko kawa czy tylko cola. Również spożywane płyny powinny być jak najbardziej urozmaicone - dodaje ekspertka.
A co jeśli wody nie lubimy? Jak wspomniała dietetyk nie można jej niczym zastąpić. Są jednak sposoby, by temu bezsmakowemu płynowi nadać choćby nutkę aromatu. - Do wody można dodać kilka listków mięty czy bazylii, wrzucić plasterek cytryny czy pomarańczy. Taki dodatek nie zmieni wody w napój kaloryczny, a pozwoli nadać jej smak - wyjaśnia specjalistka ds. żywienia człowieka. - Najważniejsze jednak, by wybierać dobrą wodę. Polacy zazwyczaj kupują źródlaną lub niskomineralizowaną. Lepiej jednak wybierać średniomineralizowaną, która poza tym, że nawadnia, jest bogata w wiele cennych składników mineralnych. Nie sięgajmy jednak po wysokomineralizowaną, bo może stanowić zbyt duże wyzwanie dla nerek. To woda, którą pija się pod opieką lekarską i jest przeznaczona dla osób, które muszą uzupełnić konkretne niedobory w organizmie - dodaje Barbara Dąbrowska-Górska.
Regularne przyjmowanie płynów jest ważne przez cały rok, ale latem, gdy temperatura rośnie, a my tracimy dużo wody z potem, kwestia ta staje się jeszcze istotniejsza. - Przede wszystkim powinniśmy pić jeszcze zanim pojawi się pragnienie. Gdy je odczuwamy, to znaczy, że w naszym organizmie już doszło do niewielkiego odwodnienia. Pijemy często za to niewielkie ilości. Choć wiele się mówi o tym, że nie wolno pić przed posiłkiem, po posiłku czy w jego trakcie, moim zdaniem nie ma to istotnego znaczenia. Jeśli napijemy się przed obiadem, z pewnością zjemy trochę mniej, co dla osób na diecie może być pożądanym efektem. Pijąc podczas jedzenia - oczywiście niewielkie ilości - szczególnie jeśli np. jest to „sucha” kanapka, ułatwiamy sobie zarówno jej przeżucie, jak i trawienie. Nie zgadzam się też z teorią, że napoje przyjmowane z posiłkiem lub po nim za bardzo "rozwadniają" enzymy trawienne. Niewielkie ilości z pewnością nam nie zaszkodzą - ocenia ekspertka. - Wszystko jest lepsze od picia zbyt rzadko i zbyt małych
ilości. Bo, zwłaszcza latem, łatwo organizm odwodnić. A wtedy zaczynamy wolniej myśleć, pojawia się rozdrażnienie, brak koncentracji, spada szybkość reakcji. Niby nic takiego, ale jeśli np. siedzimy w tym momencie za kierownicą, to skutki mogą być katastrofalne - ocenia specjalistka.
AD/mmch/kuchnia.wp.pl