Boczek pieści podniebienia
Jajecznica na boczku to jedno z ulubionych męskich dań. Bez tego kawałka mięsa nie istnieje też tradycyjny polski żurek i okrasa pierogów czy kartaczy. Dla kogo boczek jest przekleństwem, a kto go uwielbia i może jeść bezkarnie?
Uwielbiany przez jednych, odrzucany przez innych – bez wątpienia boczek wzbudza kontrowersje. Czy naprawdę należy od razu z niego rezygnować? Z pewnością nie. Przede wszystkim warto zacząć od tego, że nie jesteśmy jedynym narodem, który uwielbia boczek. W wielu krajach (szczególnie w anglosaskim kręgu kulturowym) często podaje się go na śniadanie. Wówczas obok sadzonych jajek znajduje się wysmażony boczek w towarzystwie fasolki. Wersja okrojona z tłuszczu zwana jest bekonem. W rzeczywistości sam bekon zlokalizowany jest w pobliżu boczku, ale to dwa różne elementy tuszy. W tym wydaniu chętnie jadają go mieszkańcy USA. Kochają go tak bardzo, że od kilku lat organizują nawet największy na świecie festiwal bekonu. W lutym tego roku na Blue Ribbon Bacon Festival zjedzono 10 tysięcy funtów (4,5 tys. kg) bekonu przyrządzanego tradycyjnie i nowatorsko np. w czekoladzie.
Ten kawałek mięsa równie chętnie jadany jest w większości krajów śródziemnomorskich. Uwielbiają go mieszkańcy Włoch (tu nazywany jest pancettą), Francji czy Hiszpanii. Chętnie sięgają po niego Polacy. Dawniej, w niektórych regionach naszego kraju, nadziewano nim nawet... pączki. Ostatnio Anna Komorowska podawała w prasie przepis na jedną ze swoich ulubionych potraw - szpekuchy, czyli drożdżowe bułeczki z boczkiem i cebulką. To tradycyjne danie z Kresów, które co roku gości na wielkanocnym stole u prezydenckiej pary.
Do żurku i do śliwki
Boczek ma wyjątkowo wiele zastosowań. Może stanowić podstawę bądź dodatek dania głównego – włoskie spaghetti z pancettą to jedno z popularniejszych dań w Italii. W towarzystwie suszonych śliwek, migdałów i szparagów często podawany jest jako wykwintna przekąska. Bywa też ważnym składnikiem zup. Wędzony nadaje smak grochówce, żurkowi, zupie fasolowej czy chrzanowej. Wiele osób uwielbia go w połączeniu z jajkami. Podawany jest też jako zasmażka do pierogów lub kapusty. Boczek doskonale smakuje też sam, zarówno w formie wędzonej, pieczonej, smażonej, grillowanej i gotowanej.
Skoro boczek ma tak wiele zastosowań, nie bez znaczenia jest jego wartość odżywcza i to, jak dużo tak naprawdę możemy go zjeść.
- Boczek to mięsno-tłuszczowy rodzaj wieprzowiny pochodzący z dolnej części półtuszy. Tkanka tłuszczowa poprzerastana jest w tym miejscu cienkimi warstwami mięśni. Boczek z rozbioru półtusz klasy I i II nie zawiera kości. Boczek z półtusz klasy III zawiera dolne końce żeber. Świeży boczek z kością ma kolor jasnoróżowy. Charakteryzuje się dużym i dobrze widocznym przerostem tłuszczowym. Mięśnie poprzerastane są poziomymi warstwami białego tłuszczu i zawierają kości żebrowe (żeberka). Natomiast świeży boczek bez kości ma kolor ciemnoróżowy. Ma mniejszy przerost tłuszczowy od boczku z kością. Produkt ten jest przede wszystkim źródłem kalorii, tłuszczu, kwasów tłuszczowych nasyconych, cholesterolu, sodu, fosforu. Zawiera również niewielkie ilości witamin z grupy B oraz cynku. Plasterek ma około 50 kcal i 4,8 g tłuszczu. Wartość odżywcza sprawia, że powinien być spożywany sporadycznie, raczej okazjonalnie – tłumaczy Sandra Nowacka-Jaskólska, dietetyk z Kliniki Invicta w Warszawie. - Boczku powinny wystrzegać się
osoby z nadwagą i otyłością, z chorobami układu krążenia (miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca, udar mózgu), a także cierpiące na hiperlipidemię, choroby trzustki, wątroby, refluksową lub wrzodową chorobę żołądka i dwunastnicy, chorobach jelita cienkiego i grubego.
ml/mmch/kuchnia.wp.pl