Zaduszkowe przysmaki
Święta i jedzenie są ze sobą nierozerwalnie związane. Pewien wyjątek stanowią tu Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. W Polsce nie ma tradycji biesiadowania, nie ma też potraw, które powinniśmy przygotować, czcząc te dni. Wydawać by się mogło, że wspominanie umarłych i jedzenie, zwyczajnie nie idą ze sobą w parze. Jednak nie zawsze tak było. A w wielu miejscach na świecie biesiadowanie w "towarzystwie" zmarłych jest czymś zupełnie naturalnym.
Place przed cmentarzami coraz bardziej przypominają jarmarki czy wiejskie odpusty. Przed bramami ustawiają się sprzedawcy popcornu, smażonych kiełbasek i cukierków. Jednych to oburza, inni patrzą na to z przymrużeniem oka, jeszcze inni - kupują. Faktycznie, dziś handluje się na większą skalę, a wszystko jest bardziej krzykliwe i kolorowe, co nie współgra z tradycyjnym w Polsce kontemplacyjnym charakterem tych świąt. Jednak słodycze i drobne przekąski pojawiły się na cmentarzach już dawno temu.
Na terenie Polski od wieków znana była tradycja pieczenia zaduszkowych chlebów, zwanych też zaduszkowymi bułami. Pieczono je na kilka dni przed Zaduszkami, by dusza (która zgodnie z wierzeniami w dniu swego święta zstępowała na ziemię), nie zawieruszyła się w piecu. Oczywiście to zwyczaje pochodzenia pogańskiego. Zanoszony na cmentarz chleb był swego rodzaju daniną dla zmarłego, który przejął pieczę nad ziarnem, a więc od jego przychylności zależały przyszłoroczne plony. Zaduszne chleby miały kształt długiej bułki z wgłębieniem w kształcie krzyża. Pieczywa nie kładło się jednak na grobach, a ofiarowywano cmentarnym żebrakom. Wierzono, że mają oni lepszy kontakt ze zmarłymi i dlatego "płacono" pieczywem, by odmówili modły za wskazanego zmarłego.
Innym dawnym kulinarnym zwyczajem związanym z Dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami, było karmienie dusz zmarłych bliskich. W książce "Dawnych obyczajów rok cały" poświęconej obrzędom i zwyczajom Pomorza, Kociewia i Kaszub Roman Landowski wspomina, że zarówno na Kaszubach jak i na Kociewiu wiara w wędrówkę dusz był tak silna, że „nakazywała z 1 na 2 listopada wykładać na zewnątrz parapetu okiennego ulubione potrawy dla zmarłych, najczęściej tylko owoce i słodycze. Zwykle przysmaki te padały pastwą zwierząt, czasem psa, który mimo wszystko zerwał się z łańcucha. Jeśli jednak jedzenie pozostawało rano nietknięte, martwiono się, dlaczego istotom z zaświatów ono nie smakowało”.
Zwyczaj "dokarmiania" zmarłych dawno w Polsce zaniknął. Podobnie jak pieczenie zaduszkowych chlebków, których nie widuje się w naszym kraju już od przeszło pół wieku. Pojawiły się za to inne - często lokalne - słodkie przysmaki, kojarzone przede wszystkim z listopadowymi wyprawami na cmentarz. Wśród nich największą sławę zdobyły dwa - miodek turecki sprzedawany na cmentarzach w Krakowie i popularna na warszawskich nekropoliach pańska skórka. Oba przysmaki pojawiły się na przełomie XIX i XX wieku i można je kupić pod cmentarzami do dziś.
Pańska skórka, zwana dawniej skórką panieńską swą nazwę zawdzięcza prawdopodobnie porównaniu delikatności łakocia do delikatnej skóry dziewczęcia. To błyszczący, prostokątny cukierek, o twardej konsystencji, różowo-białej barwie i bardzo słodkim mleczno-migdałowo-karmelowym smaku. Jak podaje Uniwersalny Słownik Języka Polskiego pańską skórkę podawało się dawniej dzieciom jako lek przeciwkaszlowy (miękka, słodka masa z cukru, gumy arabskiej i białka). Skarmelizowany cukier to także podstawowy składnik miodka tureckiego. Do cukru dodawane są m.in. pokruszone orzechy włoskie i olejki aromatyczne. Miodki mogą mieć różne smaki np. kakaowy lub waniliowy. Kiedyś kawałki odłupywane były w momencie sprzedaży z dużej bryły. Dziś miodki krojone są na cukierki i sprzedawane w foliowych rożkach.
Mimo tych kilku przykładów - prawdziwych wyjątków - w polskiej tradycji listopadowego święta, jedzenie nie odgrywa większej roli. Jednak w wielu zakątkach świata sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wspominaniu zmarłych i modlitwie za ich dusze, towarzyszą biesiady i ucztowanie, a zmarłym nadal zanoszone są smakołyki.
W Polsce picie alkoholu na grobie zostałoby uznane za przejaw braku szacunku i wywołało prawdziwe poruszenie. Jedynie społeczność romska dopuszcza się u nas biesiadowania na miejscu pochówku swoich bliskich. Na Ukrainie i Litwie wódka nad grobem nie dziwi nikogo. Prawosławne Zaduszki zwane na Ukrainie Hrobkami lub Prowodami obchodzone są wiosną - tuż po Wielkanocy. To prawdziwa uczta dla ciała i duszy, na której spotyka się cała żyjąca rodzina. Podobnie wygląda sytuacja na Litwie czy w Rosji. Na cmentarzach często budowane są nawet specjalne stoły albo dostosowane do biesiadowania pomniki, by rodzina mogła wygodnie raczyć się jedzeniem i piciem w towarzystwie duchów swych bliskich zmarłych. Podczas uroczystości groby polewane są alkoholem. Na Wschodzie to oznaka szacunku dla zmarłego. Dopiero po obdarowaniu zmarłych pić zaczynają żywi. Poza alkoholem na grobach pojawia się też jedzenie. Przed opuszczeniem cmentarza rodzina zostawia też dary dla zmarłych krewnych - paschę, malowane jaja, słodycze, a nawet
papierosy. Zazwyczaj podarunki te znikają bardzo szybko, zabierane przez żebraków i bezdomnych. Choć te praktyki, uznawane za okradanie grobów, są zabronione, nikt nie goni żebraków - być może dlatego, że dawanie jałmużny biedakom przed wyjściem z cmentarza to część zaduszkowej tradycji.
Wielkanoc i dzień poświęcony pamięci zmarłym zbiegają się też w krajach arabskich. Tam święto to nazywane jest Czwartkiem Tajemnic. Na groby bliskich chodzą przede wszystkim kobiety, które przygotowują na ten dzień specjalne smakołyki - suszone owoce, "żółte bułeczki" i malowane jaja. Dary te rozdawane są spotykającym się nad grobami krewnym, dzieciom, a także osobom ubogim.
Z kolei w prawosławnej Bułgarii najważniejszym z kilku zadusznych świąt obchodzących w ciągu roku, są Zaduszki Archanielskie obchodzone w ostatnią sobotę przed 8 listopada. Oficjalnie w tym dniu czci się pamięć poległych za ojczyznę żołnierzy, jednak większość Bułgarów udaje się na groby swoich bliskich. Koniecznie z czerwonym winem, którym polewa się nagrobki. Na cmentarz tradycyjnie przynosi się też - symbolizujące zmartwychwstanie - chleb i gotowane zboże, którymi to produktami odwiedzający cmentarz wzajemnie się częstują.
Za najbarwniejsze i najbardziej radosne, uważane jest Święto Zmarłych w Meksyku. Obchodzone jest 2 listopada i ma charakter rodzinnego pikniku. Dla zmarłych przygotowywane są ich ulubione przysmaki, które rodziny przynoszą na cmentarz. Dary ustawiane są też na domowych ołtarzykach. Do typowych smakołyków należą m.in. słodkie chlebki umarłych (pan de muerto), kandyzowana dynia i formowane z cukru lub czekolady cukierki w kształcie czaszki - często z wypisanym imieniem zmarłego. W podarku dla zmarłych (zwanym ofrendas), serwowanym na grobie zazwyczaj na płatkach aksamitek, pojawiają się też dania z kurczaka, słodkie ziemniaki, kukurydza i tortille. Zgodnie z wierzeniem tamtejszej ludności, duchy zmarłych choć nie są w stanie "zjeść" ofiarowywanych im darów, czerpią z nich wszelkie wartości odżywcze, zostawiając dla żywych posiłek pozbawiony jakichkolwiek cennych składników.
Tradycyjnym daniem ku czci zmarłych serwowanym w Ekwadorze jest z kolei colada morada, korzenno-owocowa owsianka. Danie to tradycyjnie przygotowywane jest z fioletową kukurydzą, andyjskimi borówkami lub jeżynami - składnikami mającymi nadać potrawie purpurowy kolor. Owsianka podawana jest ze specjalnym chlebkiem (guagua de pan), zazwyczaj w kształcie dziecięcego becika, nadziewanego serem lub owocową pastą. Podobnie jak w Meksyku (choć na mniejszą skalę), także w Ekwadorze obecny jest zwyczaj biesiadowania na grobach. Społeczności, które kultywują tę tradycję, także wierzą, że ich zmarli krewni "wysysają" z jedzenia najcenniejsze składniki odżywcze, dlatego zanim żywi zaczną jeść, czekają, aż nasycą się duchy zmarłych.
Święto Głodnych Duchów, to dzień poświęcony zmarłym obchodzony w Chinach. Chińczycy wierzą, że w piętnastą noc siódmego miesiąca księżycowego otwierają się bramy piekieł i mieszkające tam dusze mogą nawiedzać żywych. Do obłaskawienie duchów najlepiej nadaje się jedzenie. Dlatego Chińczycy zostawiają na noc suto zastawione stoły. Wśród dań nie ma jednak potraw mięsnych - prawdopodobnie dlatego, że zgodnie z wierzeniami duchy mają bardzo cienkie szyje, przez które nie przecisnęłyby się kawałki mięsa.
AD/mmch