Jemy za dużo nasyconych kwasów tłuszczowych
Większość Polaków spożywa zbyt dużo niekorzystnych, nasyconych kwasów tłuszczowych, a efektem tego są m.in. choroby układu krążenia i zwiększone ryzyko zawału serca. By to zmienić, potrzebna jest długoletnia akcja edukacyjna - mówili eksperci na konferencji prasowej w Warszawie.
Większość Polaków spożywa zbyt dużo niekorzystnych, nasyconych kwasów tłuszczowych, a efektem tego są m.in. choroby układu krążenia i zwiększone ryzyko zawału serca. By to zmienić, potrzebna jest długoletnia akcja edukacyjna - mówili eksperci na konferencji prasowej w Warszawie.
Podczas konferencji dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Rady Promocji Zdrowego Żywienia Człowieka i prof. Marek Naruszewicz z Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą przedstawili wyniki międzynarodowego spotkania ekspertów na temat znaczenia jakości tłuszczów w diecie.
Consensus Tłuszczowy
Impreza odbyła się na początku lutego w Barcelonie. Jej ustalenia są zgodne z opracowanym już w 1999 roku „Polskim Consensusem Tłuszczowym", czyli oficjalnym stanowiskiem polskich lekarzy w sprawie zawartości tłuszczu w diecie.
Jak wyjaśniała w środę dr Kozłowska-Wojciechowska, tłuszcze muszą dostarczać człowiekowi od 30 do 35 proc. dziennej energii. Jedynie 10 proc. z nich powinny stanowić nasycone kwasy tłuszczowe. Niezbędne do prawidłowego funkcjonowania człowieka są kwasy tłuszczowe, które można znaleźć w olejach roślinnych i produktach, które z nich otrzymujemy - np. w margarynach.
Tymczasem - zauważyła ekspert - większość Polaków spożywa zbyt dużo niekorzystnych dla zdrowia, nasyconych kwasów tłuszczowych, które są zawarte w maśle, tłustym mleku, tłustych serach. Efektem tego są choroby układu krążenia, zwiększony poziom cholesterolu we krwi, zwiększone ryzyko zawału serca.
- Mamy w Polsce nadumieralność kobiet i mężczyzn przed 64. rokiem życia, a 30 procent Polaków ma podniesione ciśnienie tętnicze - powiedział prof. Naruszewicz.
Więcej ryb, mniej soli
Zdaniem ekspertów, by poprawić ten stan rzeczy, trzeba doprowadzić do wzrostu spożycia ryb, ograniczenia ilości soli i zwiększenia aktywności fizycznej wśród Polaków. Takie efekty - podkreślali - można osiągnąć jedynie poprzez długoletnią akcję edukacyjną.
Według Naruszewicza bardzo dobrym pomysłem byłoby też wprowadzenie do szkół przedmiotu „zdrowie człowieka". Dodał, że konieczne jest również uregulowanie kwestii sprzedaży słodyczy i dań typu fast food w szkolnych sklepikach.
- Najlepszym przykładem zmiany nawyków żywieniowych i zmniejszenia zachorowalności na choroby układu krążenia jest Finlandia" - powiedział profesor.
Podkreślił przy tym, że w wyniku długoletnich akcji edukacyjnych i profilaktycznych nastąpił tam spadek śmiertelności w wyniku chorób układu krążenia o 85 procent.
- Pierwszym krokiem w Finlandii (...) było wprowadzenie regularnych posiłków w szkołach. Program zakładał popularyzowanie i zachęcanie do regularnych badań cholesterolu i ciśnienia. Rząd fiński przeznaczył na ten cel ogromne pieniądze. Program prowadził Narodowy Instytut Zdrowia" - powiedział PAP Naruszewicz.
(PAP)
fot. Jupiterimages