Gin - reaktywacja
Przez wiele lat wódka wypierała gin z barów. Nawet klasyczne drinki, takie jak martini czy gimlet, zaczęto przyrządzać z wódką. Szczęśliwie w ostatnich latach widać zmianę w nastawieniu barmanów. Odkryli oni na nowo, że gin ze swoim charakterystycznym posmakiem ma przewagę na wódką, którą destyluje się po to, aby była pozbawiona smaku.
Przez wiele lat wódka wypierała gin z barów. Nawet klasyczne drinki, takie jak martini czy gimlet, zaczęto przyrządzać z wódką. Szczęśliwie w ostatnich latach widać zmianę w nastawieniu barmanów. Odkryli oni na nowo, że gin ze swoim charakterystycznym posmakiem ma przewagę na wódką, którą destyluje się po to, aby była pozbawiona smaku.
Sekretem są dobre przyprawy
Niektóre z gatunków robi się w ten sposób, że do destylatora z alkoholem dodaję się wyżej wymienione produkty roślinne. Następnie trzeba poczekać, aż nadadzą one zacierowi odpowiedni posmak, po czym trunek jest ponownie destylowany oraz mieszany z wodą, aby uzyskał właściwą moc.
Inne gatunki są produkowane w sposób polegający na tym, że zacier gotuje się, podczas gdy wydzielająca się para przechodzi przez komorę z przyprawami. Następnie para ta jest skraplana, w efekcie czego otrzymujemy gin.
Takie dodatki jak kolendra, dzięgiel, skórki limonek odpowiadają za lekki sosnowy aromat, natomiast jagody jałowca nadają ginowi jego niepowtarzalny smak. Jałowiec jest także ściśle związany z nazwą tego trunku. Nazwa gin powstała w wyniku zniekształcenia holenderskiego słowa genever, określającego jałowiec (to również nazwa holenderskiej jałowcówki).
Słynna jałowcówka i lekarstwo na malarię
Zgodnie z często powtarzaną historią, powstanie ginu wiąże się Franciscusem Sylviusem, uczonym Uniwersytetu w Leydzie, w połowie XVII wieku. Trunek powstał w ramach eksperymentów, badających lecznicze właściwości jałowca.
Bez względu na to, czy ta opowieść jest prawdziwa, pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że Holendrzy byli utalentowanymi gorzelnikami, a jałowcówka zmieszana z winem słodowym jest popularna w Holandii do dziś.
Gin rozpowszechnił się w Wielkiej Brytanii po objęciu tam tronu przez holenderskiego księcia Wilhelma III. Dodatkowo, wprowadzono wtedy zakaz importu francuskich win i brandy, który pomógł nowemu trunkowi w zdobyciu popularności. Początkowo gin był produkowany w bardzo tani sposób, zaspokajając głównie gusta ludu.
W XIX wieku, wraz z powstaniem Imperium, gin dotarł do wszystkich zakątków globu. Brytyjska kompania wschodnioindyjska w ramach ochrony przed malarią zaczęła dodawać gin do toniku (zawiera chininę), tworząc najlepsze na świecie lekarstwo na malarię.
W tych czasach gin produkowano w miastach portowych takich jak: Plymouth, Bristol, Liverpool i Londyn, a ich nazwy pochodziły od miejsca pochodzenia, jak na przykład Plymouth Gin. Wszystkie one są określane jako London Dry Gin, który stanowi dominujący rodzaj tego trunku na świecie.
Eksperymenty z różami
Natomiast w USA, gdzie stosunkowo szybko przyjęło się picie koktajli, większą popularność zdobyły holenderskie giny, które były ciemniejsze i słodsze. Mieszano je z syropem i sokiem cytrynowym, a następnie sprzedawano jako Improved Holland Gin Coctail.
W latach 60. Giny London Dry, a w szczególności Gordon's, wyparły z rynku słodsze i ciemniejsze gatunki tego trunku. Pomimo, a może i dlatego większość konsumentów zwróciła swoją uwagę w stronę wódki.
Wraz z nadejściem nowego tysiąclecia, producenci ginu rozpoczęli ofensywę. Niektórzy z nich, jak na przykład No. 209 wykorzystują klasyczny styl, podczas gdy inni, jak Hendrick`s eksperymentują ze smakiem, dodając płatki róż.
Na zakończenie możemy dodać, że miłośnik ginu powinien mieć kilka różnych gatunków tego trunku. Klasyczny Tanqueray, jeśli chcemy leczyć malarię, wysokoprocentowy Junipero dla gości, których trzeba szybko rozgrzać, oraz produkowany w Szkocji Old Raj, dla tych, co lubią sączyć, ale niekoniecznie whisky.
No a prawdziwi patrioci nie oprą się oczywiście „preparatowi" Lubuskiemu.
Artur Olejniczak
fot. Jupiterimages