Dyktatorzy nad talerzem
Dyktatorzy, którzy podczas swoich rządów budzili przerażenie milionów ludzi, byli prawdziwymi panami życia i śmierci, decydując jednym skinieniem palca bądź pociągnięciem pióra o losach tysięcy ludzi. Mając władzę absolutną, mogli też spełniać wszelkie swoje zachcianki, także kulinarne. Jakie potrawy stanowiły dla nich przysmak?
Dyktatorzy, którzy podczas swoich rządów budzili przerażenie milionów ludzi, byli prawdziwymi panami życia i śmierci, decydując jednym skinieniem palca bądź pociągnięciem pióra o losach tysięcy ludzi. Mając władzę absolutną, mogli też spełniać wszelkie swoje zachcianki, także kulinarne. Jakie potrawy stanowiły dla nich przysmak?
Zacząć powinniśmy od pewnego niespełnionego austriackiego malarza, szerzej znanego jako Adolf Hitler. Panowało ogólne przekonanie o tym, że führer był wegetarianinem, jednak historycy podważyli to twierdzenie, uważając, że forsowana teza o ascetycznym trybie życia Hitlera była wymysłem propagandy goebbelsowskiej.
Wcale nie wegetarianin
Ulubionymi przysmakami Hitlera były nadziewane gołąbki, bawarskie kiełbaski, kawior i kluski z wątróbką. Nieprawdą jest też, że był on abstynentem, ponieważ nie stronił od wina, które co prawda rozcieńczał, ponadto lubił pić bawarskie piwo.
Dzięki belgijskiemu kulinarnemu show pt. „Ulubione danie" można było się dowiedzieć, że Hitler uwielbiał pstrąga w sosie maślanym. Program wywołał tak duże kontrowersje na całym świecie, że nadawca postanowił wstrzymać emisję. Jednak podczas oblężenia Berlina Rosjanie nie dostarczali pstrągów, więc na ostatni posiłek przed śmiercią führer zdecydował się na spaghetti z lekkim sosem (niektórzy twierdzą, że na lasagne).
Następny na liście dyktatorów, którzy zawładnęli życiem milionów, jest Stalin. Propaganda radziecka także uparcie forsowała tezę o skromnym trybie życia Józefa Wissarionowicza. Jednak trzeba uczciwie przyznać, że w porównaniu z niektórymi afrykańskimi watażkami żył on jak prawdziwy mnich.
Gruzińskie wino i gęsty rosół
Stalin, jako Gruzin, miał upodobanie do tamtejszej kuchni. Uwielbiał gruzińskie koniaki, a także czerwony kawior w czerwonym winie. Jego ulubionymi potrawami były kotlety mielone, kurczak „tabaka", a także sałatka zimowa. Nie stronił też od kuchni chińskiej, z którą miał styczność podczas swoich ucieczek z zesłania na Syberii (swoją drogą ciekawe, co myślał, konsumując mielone podczas Wielkiego Głodu na Ukrainie...).
Skoro jesteśmy w okolicach Drugiej Wojny Światowej, to nie może zabraknąć Benito Mussoliniego. Niestety, Duce, ze względu na wrzody żołądka, musiał utrzymywać dietę i nie mógł sobie specjalnie dogadzać.
Mussolini, jako nieodrodny syn kultury śródziemnomorskiej, uwielbiał czosnek, twierdząc, że stanowi on esencję życia. Pił też dużo mleka, jadł dużo owoców i uwielbiał gęsty rosół. Prawdopodobnie z powodu wrzodów nie przepadał za serem i salami. Z ciekawostek: Duce chronicznie nie cierpiał kuchni francuskiej, uważając ją za bezwartościową.
Kawior i melony na tle klęski głodu
Teraz przenieśmy się nieco na wschód. Przewodniczący Mao Zedong, który zafundował Chińczykom komunizm w wersji dosłownej, uwielbiał pieczonego czarnego karpia. Ponadto bardzo cenił wieprzowinę duszoną w sosie brązowym, twierdząc, że pomaga w pracy mózgu. Cóż, może faktycznie jest coś na rzeczy, ponieważ, aby wymyślić rewolucję kulturalną i doprowadzić do śmierci około 100 milionów ludzi, trzeba naprawdę wysilić szare komórki.
Nie zapominajmy o Pol - Pocie, wykształconym na Sorbonie wegetarianinie, który wymordował 1/3 ludności Kambodży. Gdyby zastanowić się nad jego „dokonaniami", można by dojść do wniosku, że schabowe nie są ostatecznie takim złym pomysłem.
Przenieśmy się teraz do kraju, o którym ostatnio zrobiło się głośno, to znaczy do Korei Północnej. Kim Dzong Il najwyraźniej nie przejmuje się kolejnymi klęskami głodu, wysyłając emisariuszy, którzy zakupują, między innymi, piwo czeskie, rosyjski kawior, chińskie melony i duńską wieprzowinę.
Kucharz-emigrant zdradził tajemnice
Wiadomo też, że koreański przywódca lubi wypić, a jego „piwniczka" liczy blisko 10 tysięcy butelek wina, pochodzących z Francji, Włoch i Portugalii. O upodobaniach Kima świat się dowiedział od jego osobistego kucharza, który zrezygnował z dobrodziejstw koreańskiego ustroju i uciekł do Japonii, gdzie napisał książkę.
Nie zapominajmy o Afryce, gdzie dyktatorów co prawda było wielu, jednak ze względu na dużą rotację w „biznesie" nie zdołali zadomowić się bardziej w powszechnej świadomości. Wspomnieć należy o Bokassie z republiki środkowoafrykańskiej i Idi Aminie z Ugandy. Pierwszy, jako kawaler Legii Honorowej, bardzo cenił sobie wyszukaną kuchnię francuską, co nie przeszkodziło mu wymordować setki tysięcy ludzi. Drugi, nie mniej krwiożerczy, uwielbiał coca-colę oraz podobno zwykł zjadać niektórych ze swoich przeciwników.
Ten krótki przegląd oczywiście nie wyczerpuje listy dyktatorów, którzy spełniali swoje najróżniejsze kulinarne zachcianki. Jednak jest wystarczający do tego, aby stwierdzić, że w stosunku do możliwości panowie życia i śmierci nie mieli zbyt bogatej wyobraźni.
Artur Olejniczak
fot. Jupiterimages