Co kryje się w parówce?
Wieprzowe, drobiowe czy cielęce. Ale czy rzeczywiście ? tak jak obiecują producenci ? parówki zawierają ?prawdziwe? mięso? Niestety w środku często można znaleźć odpady (MOM), skrobię ziemniaczaną, kaszę mannę czy błonnik? grochowy. Poza tym dużo w nich konserwantów i związków chemicznych niebezpiecznych dla zdrowia.
Naukowcy są zdania, że mocno przetworzone jedzenie jest bardzo szkodliwe. A właśnie parówki, kiełbasy czy wędliny zawierają ok. 4 razy więcej sodu i o połowę więcej azotanów niż mięso, które przyrządzimy sami w domu. Taka żywność zwiększa ryzyko zachorowania na cukrzycę czy na choroby serca. Badacze podkreślają związek między niezdrowym jedzeniem a chorobami cywilizacyjnymi. Te argumenty jednak nie przekonują, a parówki nadal są popularną przekąską, łatwą i szybką w przygotowaniu.
To jest niezdrowe
Zwykłe parówki mają przecież liczne zastosowania. Można spożywać je na zimno, na ciepło, w hot-dogach, w zupie, bigosie, a nawet cieście francuskim. Pomysłów jest mnóstwo. To wciąż najlepiej sprzedające się produkty w przemysłu mięsnego. Niestety ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Najczęściej robi się je z odpadów różnych zwierząt rzeźnych. Mogą to być wymiona, świńskie ryje czy pazury kurze. Nie do rzadkości należy też mieszanie resztek, np.: z kury, krowy, świni. To pozwala obniżyć ich cenę.
Ważny jest skład
Za dobrą jakościowo parówkę uważa się taką, której wkład mięsny zawiera około 50 proc. chudego i 50 proc. tłustego mięsa.
- Niestety, w dzisiejszych marketach trudno znaleźć parówki z takim składem. Dlatego trzeba uważać przy zakupach. Niech nie zwiedzie nas atrakcyjna, niska cena – mówi Barbara Przyklęk, dietetyk. - Twierdzenie, że niektóre produkty w ogóle nie mają mięsa, jest niestety prawdziwe.
Tajemnicze określenia
Analizując skład zakupionych produktów, możemy odnaleźć dziwnie brzmiące nazwy. Emulsją określa się zmielone, surowe, wieprzowe lub drobiowe skórki. Nazwa MOM, bądź MDOM (dla drobiu) oznacza mięso oddzielone mechanicznie, najczęściej z najtańszego surowca (np. kurze korpusy, chrząstki, ścięgna, tłuszcz). Przeciska się je pod ciśnieniem przez cylinder ze szczelinami, a tak powstałą jednolitą masę wkłada się do parówek.
- Zgodnie ze standardami Unii Europejskiej, MOM nie jest mięsem – podaje Barbara Przyklęk. - Zły wkład powoduje ponadto zwiększenie ilości niezdrowego tłuszczu.
Niestety żadne przepisy nie precyzują, ile odpadów (czyli MOM) można upakować w parówce. To tani produkt (ok. 1,5 zł /kg), ale też bardzo nietrwały. Tak wiec jak najszybciej trzeba poddać go dalszej obróbce. Najgorsze produkty zawierają ok. 70 proc. MOM, ok. 20 proc emulsji i ok. 10 proc. tłuszczu. Można uznać to za wytwór mięsopodobny.
Dla koloru i smaku
Większość parówek zawiera ponadto emulgatory. Są to substancje poprawiające kolor, konsystencję i smak. Fosforany (E 450-E 452) powodują pęcznienie białka, w efekcie czego można dodać więcej wody. To także obniża koszty produkcji. Jednak to uniemożliwia przyswajanie przez nasz organizm wapnia. Cytryniany (E331) działają podobnie, ale są słabsze. Błonnik poprawa konsystencję i sprawia, że produkt jest bardziej włóknisty, a przez to mniej galaretowaty. Roślinne substancje żelujące (E 407, gumy) wiążą wodę. Przeciwutleniacze (E 300-E 316) to stabilizatory barwy. Koszenila (E 120) jest barwnikiem uzyskiwanym z odwłoków samic mszyc kaktusowych i nadaje parówce odpowiednią barwę.
- Konserwanty, polepszacze i przeciwutleniacze powodują alergię. Ich częste spożywanie może ponadto prowadzić do otyłości i chorób serca. Tłuszcz, który zawierają, łatwo odkłada się w organizmie – dodaje dietetyk.
Oprócz parówek z MOM istnieją także produkty – „wysoko wydajne”. Od tych też lepiej trzymać się z daleka. Oznacza to bowiem, że dużo tam dodatków, które z mięsem nie mają nic wspólnego, np. skrobi ziemniaczanej, kaszy manny czy soi.
Może szkodzić
Niestety, mimo że dla wielu parówka uchodzi za przysmak, to jej jakość jest nie najlepsza. I chociaż czasami wolimy nie wiedzieć co jemy, aby się nie zniechęcić, to warto patrzeć na skład produktu. Zwłaszcza, jeżeli chcemy podać do dzieciom.
- Parówki, w których jest ok 35-40 proc. tłuszczu oraz dużo soli, nie powinny być podawane małym dzieciom. Są one po prostu szkodliwe. Mogą przyczyniać się do zatruć – dodaje Barbara Przyklęk.
Dzieci do piątego roku życia w ogóle nie powinny jeść wyrobów zawierających MOM, bo ich żołądki nie potrafią sobie jeszcze dobrze radzić z trawieniem tkanki łącznej.
Jeżeli jednak ciągle mamy ochotę na parówki, wybierzy takie, które zawierają jak najwięcej prawdziwego mięsa. Na rynku znajdziemy i takie, które mają go nawet 93-95 proc. Poza tym, im krótsza lista składników - tym lepiej.