Jak jedzenie wpływa na naszą psychikę?
Naukowcy już dawno dowiedli, że rodzaj diety wpływa nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale również na psychikę i samopoczucie. Zagadnienie to okazuje się być jednak dość skomplikowane i - jak dotychczas - nie znaleziono jednej recepty na dobry nastrój.
Jedno jest wszak pewne: jak twierdzi Elizabeth Somer, autorka książki „Wpływ jedzenia na nastrój”, podstawą jest odpowiednio zbilansowana i urozmaicona dieta. Jeśli więc jeść, to jeść kolorowo i starać się tak dobierać pożywienie, by zawierało rozmaite rodzaje pokarmów. Pamiętajmy, dieta wpływa nie tylko na to, jak wyglądamy, ale także na to, jak się zachowujemy i jak się czujemy. Któż z nas nie próbował poprawić sobie nastroju tabliczką czekolady czy innym ulubionym smakołykiem?
Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że niektóre posiłki (nawet te ulubione), mimo że tymczasowo poprawiają nam nastrój, na dłuższą metę okazują się mieć bardzo nieprzyjemne działanie. Dobrym przykładem są tzw. fast foody. Jedzenie to zawiera dużo niezdrowych tłuszczów i węglowodanów, zaś tylko nieznaczne ilości pożądanych witamin, błonnika i minerałów. Przyczynia się do otyłości i nadwagi, przez co wpływa na pogorszenie samopoczucia czy poirytowanie osób żywiących się głównie w tego typu barach. Co więcej, okazuje się, że jedzenie zawierające duże ilości cukrów i tłuszczów może nawet powodować wzrost agresji!
Aby jeszcze dobitniej zobrazować szkodliwość „szybkiego pożywienia” warto sięgnąć do Erica Schlossera, autora znanej książki „Fast Food Nation”. Podaje on, że najgorszej jakości mięso jest wykorzystywane w pierwszej kolejności właśnie w barach typu fast food, następnie w szkołach (!), a potem, jako jedzenie dla naszych zwierząt domowych.
Warto również wspomnieć o pewnym eksperymencie żywieniowym. Otóż pewna alternatywna szkoła w Appleton (Wisconsin), postanowiła zmienić nawyki żywieniowe panujące w szkolnej stołówce. Wycofała więc wszelkie standardowe posiłki takie jak frytki czy hamburgery. Zlikwidowano również automaty z colą i słodyczami. Odtąd w stołówce zaczęto serwować sałatki, warzywa, pieczywo pełnoziarniste, świeżą wodę i mięso przyrządzane zgodnie z zdrowymi przepisami. Wyniki były oszałamiające: polepszyły się oceny, mniej uczniów chodziło na wagary, zaobserwowano mniej bójek i kłótni, a nauczyciele mogli się wreszcie skupić na nauczaniu, zamiast na uciszaniu uczniów.
Złą sławą cieszy się też np. czerwone mięso. Substancje znajdujące się w nim zapoczątkowują cykl przemian biochemicznych w mózgu prowadzących do wytworzenia testosteronu. A ten z kolei wiąże się z agresją.
Badaniem związku między dietą a skłonnością do przemocy zajał się też Bernard Gesch, naukowiec z Oksfordu. Wykorzystał on 231 ochotników z więzienia w Aylesbury. Połowie z nich radykalnie zmienił dietę – spożywali więcej witamin, minerałów i uzupełniających egzogennych kwasów tłuszczowych. Pozostałym podawano placebo. Naukowiec stwierdził, że brutalne zachowanie u osób o zmienionym jadłospisie spadło o 37 proc. Pozostali wciąż byli agresywni. Po zakończeniu eksperymentu sytuacja w więzieniu wróciła do stanu poprzedniego, czyli ogólnego chaosu.
Badania Josepha Hibbelna przeprowadzone na agresywnych pacjentach dowiodły z kolei, że spożywanie kwasów omega-3 zmniejsza ryzyko napadów złości o mniej więcej jedną trzecią. Według uczonego wystarczy zrozumieć biochemię mózgu, by zdać sobie sprawę, że dieta modyfikuje jego strukturę i funkcjonowanie."Niezdrowa żywność może prowadzić nie tylko do chorób, ale także do obłędu" - twierdzi.
Nieodpowiednie odżywianie przyczyniać się także może do rozwoju depresji. Niedobór witaminy B1 (można ją znaleźć w pełnych ziarnach, suszonej fasoli, orzechach) prowadzi przykładowo do obniżenia nastroju oraz zwiększa drażliwość. Witamina ta odpowiedzialna jest również za wytwarzanie energii i wspomaganie układu nerwowego. Jej niedobór zatem znacznie wpływa na pogorszenie się ogólnego samopoczucia psychofizycznego. Inną ważną witaminą, jeśli chodzi o zapobieganie depresji jest B6, która generalnie wpływa na poprawę jakości snu i łagodzi objawy obniżonego samopoczucia. Znaleźć ją można w na przykład w rybach i bananach.
Poza tym, poziom cukru ma zasadniczy wpływ na to jak się czujemy. Gdy odczuwamy głód, oznacza to, iż poziom cukru we krwi jest zbyt niski. Często w takiej sytuacji sięgamy po słodycze (węglowodany proste), które szybko zaspokajają uczucie głodu. Ale uwaga! Dzięki nim poziom glukozy we krwi gwałtownie wzrasta. Tu uwaga do rodziców: zbyt wysoki poziom cukru może powodować nadpobudliwość. Dlatego, by polepszyć umiejętność koncentracji dziecka, zalecana jest dieta niezbyt bogata w słodycze. Co więcej, węglowodany proste mają to do siebie, że poziom cukru równie szybko opada, co wzrasta, a to przyczynia się do obniżenia nastroju i - w skrajnych przypadkach - depresji. Warto zatem zamienić czasem batonika na suszone owoce, które są również słodkie, a przy okazji zdrowe.
Dobrym zastępstwem dla węglowodanów prostych są węglowodany złożone. Co prawda, poziom cukru wzrasta wówczas znacznie wolniej, ale też wolniej opada i dzięki temu możliwy jest stały wzrost cukru we krwi. Źródłem węglowodanów złożonych, są przede wszystkim produkty pochodzenia zbożowego (najlepiej pełnoziarniste), ziemniaki, ryż i warzywa.
Pamiętajmy też, że na to, jak się czujemy wpływa nie tylko to, co jemy, ale także kiedy. Oczywiście, podstawową zasadą jest to, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. To ono daje nam siłę i energię do zmagania się z codziennymi wyzwaniami. Z kolei między posiłkami najlepiej przekąszać owoce lub warzywa. Na kolację zjedzmy coś lekkiego. Okazuje się bowiem, że niektóre pokarmy (np. zbyt bogate w białko), zjedzone tuż przed udaniem się na spoczynek, mogą wywoływać bezsenność i w konsekwencji zły nastrój.
m.d./mmch