Dlaczego lubimy chleb z masłem i szynką?
Kromka chleba z masłem i szynką na śniadanie ? dla nas normalna, dla Malezyjczyka co najmniej dziwna. Dlaczego?
Choć supermarkety dają nam dziś możliwość wypróbowania potraw z całego świata, to jednak polskie przyzwyczajenia kulinarne zmieniają się powoli. Kromka chleba z masłem i szynką na śniadanie - dla nas normalna, dla Malezyjczyka co najmniej dziwna. W jaki sposób geografia kształtowała naszą dietę?
Jeszcze pięćset lat temu podstawę każdej diety stanowiły lokalne zboża, uprawiane nieraz od tysięcy lat. W Europie były to przede wszystkim pszenica i żyto, z której do dziś wypiekamy nasze pieczywo, w Meksyku kukurydza - dziś podstawa tradycyjnej meksykańskiej tortilli, a na podmokłych terenach Azji południowo-wschodniej - ryż i owoce morza. Łatwo dostępne, świeże i tanie, stanowiły naturalny wybór.
Każdy sobie rzepkę skrobie
Nie samym chlebem człowiek żyje - najbiedniejsi musieli się zadowolić owocami, a dietę bogatszych uzupełniało mięso. Jego typ również zależał od miejsca: meksykańskie elity miały monopol na konsumpcję mięsa indyczego, francuski książę raczył się przepiórkami, a polski magnat zajadał się dziczyzną. Zwierzęta hodowlane wzbogaciły bukiet smakowy nie tylko o mięso - jak turecki kebab - ale i o mleka i sery, m.in. grecką fetę.
Naturalnie od każdej zasady są wyjątki: w Arktyce, pomimo prób i chęci, żadne zboża nie wyrosły, toteż Eskimosi żywili się głównie mięsem waleni oraz fok. Także australijscy Aborygeni nie wyszli poza zbieranie owoców i polowanie.
Jednostajne diety zmieniła wyprawa Krzysztofa Kolumba. Najbogatsi od dawna skłonni byli płacić zawrotne sumy za szczyptę „korzeni" - jak w średniowiecznej Europie określano przyprawy. To właśnie kulinarna geografia i perspektywa niebotycznych zysków pchnęła monarchów hiszpańskich do wysłania Kolumba po przyprawy indyjskie inną, krótszą, drogą. Do Indii wprawdzie nie dotarł, ale sprowadził na nasze stoły równie istotne elementy menu: ziemniaki, pomidory i fasolę, istniejące na polskich stołach od kilkuset lat i na dobre zadomowione w naszych przepisach.
Od czasów Kolumba horyzonty kuchenne europejczyków rozszerzały się nieustannie - odwiedzili praktycznie każdy zakątek kuli ziemskiej, zewsząd przywożąc egzotyczne potrawy, a także adaptując swe rośliny i zwierzęta do warunków lokalnych. Dzisiejszą obecność cukru w każdej kuchni zawdzięczamy europejskim kolonizatorom, którzy upowszechnili uprawę trzciny cukrowej na wyspach Morza Karaibskiego.
Smaki na eksport
Pomimo ulepszeń w technologii upraw, hodowli i ochrony przed niekorzystnymi warunkami, wciąż nie mamy w Polsce hodowli krewetek. Gwałtowny rozwój sztuki kulinarnej na całym świecie w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat umożliwiły nie tylko wielkie wędrówki ludów (i kucharzy), ale i przechowujące żywność w możliwie niezmienionym stanie chłodnie.
To istnieniu tradycyjnych kuchni oraz narastającej globalizacji możemy dziękować za możliwość zjedzenia egzotycznych potraw z drugiego końca świata. Nawet kultury pozostające w izolacji często nieświadomie wzbogacają nasze stoły o smaczne dodatki. I nawet jeśli pigmeje jeszcze nie dotarli na biegun północny i nie spróbowali mięsa wielorybów, to prędzej czy później to mięso przyjedzie do nich.
mb