Trwa ładowanie...
22-10-2013 14:54

Ciemna strona produktów light

W czasach, gdy niemal wszyscy liczą kalorie i dbają o figurę, produkty light - fit, lekkie, dietetyczne czy zero - cieszą się ogromną popularnością. Zazwyczaj jednak nie wczytujemy się w ich skład, tylko wierzymy specom od marketingu, którzy potrafią nas przekonać nawet do tego, że sok z owoców jest bez cukru. I popełniamy duży błąd.

Ciemna strona produktów lightŹródło: Thinkstock, fot: Thinkstock
d3nxleb
d3nxleb

Zanim więc rzucimy się na półkę z dietetycznymi, odchudzonymi produktami, zastanówmy się nad pułapkami, które na nas czekają. Z jakiegoś powodu specjaliści ds. żywienia, którzy namawiają nas na chude mięso czy chudy twaróg, odradzają sięgania po produkty typu fit czy slim. Dlaczego?

Zacznijmy od początku, czyli od samej nazwy. - Istnieją dwa dokumenty prawne regulujące definicje takiej żywności. Pierwszy z nich to ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia, która definiuje pojęcie żywności o obniżonej wartości energetycznej. Jest to więc pojęcie prawne, którym można określić produkt mający o 30 proc. energii (czyli kalorii)
mniej niż tradycyjny odpowiednik danego produktu. Jeśli takiego odpowiednika nie ma, nie wolno się posługiwać tym terminem - wyjaśnia Barbara Dąbrowska-Górska, specjalistka ds. żywienia człowieka (barbaradabrowska.pl). - Z kolei rozporządzenie Parlamentu Europejskiego jasno określa normy dla innych terminów: niskiej wartości energetycznej, zmniejszonej i niskiej zawartości cukru oraz zmniejszonej i niskiej zawartości tłuszczu. Umieszczenie takich napisów na opakowaniu oznacza, że producent musi być w stanie udowodnić, ile dokładnie cukru czy tłuszczu jest w jego produkcie, i że ta ilość jest zgodna z normą dla danego produktu. Nie mamy wprawdzie gwarancji, czy ktoś
to skontrolował, ale z całą pewnością taka żywność jest bezpieczniejsza, bo producent sam nakłada na siebie obowiązek spełnienia narzuconych norm - dodaje dietetyczka. - Gorzej, gdy na opakowaniu zamiast opisu: produkt o zmniejszonej zawartości tłuszczu, dostajemy etykietkę z napisem: lekki, fit czy dietetyczny - bo te słowa nic nie znaczą i są jedynie chwytem marketingowym. Dla mnie to także informacja, że producent nie mógł się posłużyć określeniem prawnym, więc je omija.

Mniej niż... co?

Ponieważ chcemy stracić na wadze, próbujemy ograniczać kalorie dostarczane organizmowi. Nic więc dziwnego, że dziś mniej znaczy więcej. Wiedzą o tym specjaliści od marketingu, którzy zapewniają nas, że ich produkt ma o 20 proc. mniej cukru albo o 30 proc. mniej tłuszczu. - To moje ulubione hasła - przyznaje dietetyk. - Nasuwa się jednak pytanie: mniej od czego? Mniej, czyli ile? I czy aby na pewno mało?

Zdrowe dodatki

Kolejną pułapką, którą zastawiają na nas producenci, jest dodawanie do produktów lekkich, fit czy slim witamin, składników mineralnych czy błonnika. Patrząc na opakowanie wierzymy, że nie tylko sięgamy po produkt dietetyczny, ale także bardzo zdrowy, bo np. z dodatkowymi witaminami. - W taj kategorii znajdziemy np. różne płatki fitness z dodatkiem błonnika. Warto jednak dokładnie czytać etykiety i porównać informacje z innymi produktami, często bowiem ich wartość kaloryczna wcale nie jest mniejsza, a zawartość błonnika też porównywalna z tradycyjnymi odpowiednikami - radzi Barbara Dąbrowska-Górska. - Podobne manipulacje stosowane są w przypadku orzeszków.

d3nxleb

Porównajmy wartość energetyczną orzeszków bez soli i prażonych bez tłuszczu (tak przynajmniej reklamownych) z tradycyjnymi. Okazuje się, że różnica to zaledwie 8 kcal i niecały gram tłuszczu mniej na 100 g produktu. Mniej? Mniej! Ale nie dajmy sobie wmówić, że to produkt light, którym możemy się bezkarnie raczyć, nie tyjąc.

Owoce bez cukru? To prawie możliwe

Każdy wie, że najzdrowszy sok to ten, który tuż przed wypiciem wyciśniemy ze świeżych, dojrzałych owoców. Mało kto ma jednak czas i chęci, by codziennie serwować sobie taki smakołyk. Sięgamy więc po soki z kartonów. Oczywiście szukamy tych najlepszych - soków 100 proc. koniecznie bez dodatku cukru. - Informacja na pudełku - bez dodatku cukru jest zgodna z prawem. Chodzi bowiem o słowo "dodatek" - czyli producent nie dosypał cukru do owoców - wyjaśnia dietetyk. - Niestety bardzo często klienci są wprowadzani, albo dają się wprowadzać, w błąd przez sprytnie wykonany napis. Słowo "bez" oraz "cukru" - pisane są wielką czcionką. A pomiędzy nie wciśnięte jest malutkie "dodatku". A my wierzymy, że sok owocowy nie zawiera cukru. A przecież owoce zawierają fruktozę, czyli naturalny cukier.

*Coś za coś *
Żeby z produktu tradycyjnego zrobić light, czyli mniej kaloryczny, należy coś z niego zabrać. Problem jednak w tym, że klient chce dostać coś równie smakowitego, o takiej samej konsystencji i strukturze. Mniej ma być tyko kalorii. Aby to osiągnąć (i nie stracić na masie) producenci coś muszą włożyć w zamian. Niestety te podmianki nie zawsze są dla nas korzystne.

- Jednym z takich sztandarowych przykładów jest majonez, który jak wiemy, składa się przede wszystkim z jaj i oleju, czyli tłuszczu. Żeby więc zrobić majonez fit zabieramy trochę tłuszczu. Niestety majonez traci wówczas smak, strukturę i smarowność. Trzeba więc go czymś wypełnić. Najczęściej skrobią modyfikowaną, czyli węglowodanami. Nie powiedziałabym, że to lepszy i zdrowszy wybór - ocenia specjalistka ds. żywienia człowieka.

d3nxleb

Podobnie wygląda sytuacja w przypadku cukru. Na etykiecie czytamy, że produkt nie zawiera cukru, a jednak jest słodki. Jak to możliwe? Zwyczajnie cukier zastąpiono sztucznymi słodzikami, np. aspartamem, podejrzewanym o zwiększanie ryzyka zachorowania na nowotwór.

- Osobiście nie jestem wrogiem słodzików. Warto pamiętać, że te substancje są kilkaset razy słodsze niż cukier, dodaje się ich zatem naprawdę niewiele. Jednak, jeśli dziś wiele z nich wydaje się bezpiecznych, nie mamy pewności czy za kilka czy kilkanaście lat nie odkryjemy, że mają szkodliwy wpływ na nasz organizm. Jeśli więc ktoś pije np. colę light raz w tygodniu - trudno. Nie można rezygnować ze wszystkich przyjemności. Jeśli jednak stale wybieramy produkty zawierające sztuczne słodziki, a do tego używamy ich do kawy czy herbaty, istnieje ryzyko nadmiernego spożycia sztucznych substancji słodzących, co może być niebezpieczne - ostrzega Barbara Dąbrowska-Górska.
*Zjawisko kompensacji *

Sięgając wyłącznie po produkty bez cukru i o obniżonej wartości energetycznej, możemy wpaść w pułapkę kompensacji. - Nauka wielokrotnie udowodniła, że zjawisko kompensacji w żywieniu istnieje. Polega ono na tym, że jeśli wierzymy, iż żywość, którą jemy, jest dietetyczna, przy kolejnym posiłku zjemy więcej, by ten niedobór wyrównać - wyjaśnia ekspertka. - Co ciekawe mechanizm ten działa także w sytuacji, gdy nie mamy tej wiedzy. Zrobiono eksperyment z udziałem dzieci, które dostały słodkie napoje bez cukru. Choć nie miały one pojęcia, że cukier zamieniony był na sztuczne słodziki, przy następnym posiłku przyjęły więcej cukru. To dlatego, że czując słodycz organizm spodziewał się cukru, a w zamian dostał aspartam, którego nie rozpoznaje. Domagał się więc oczekiwanego cukru - tłumaczy dietetyk.

d3nxleb

Odtłuścić można mleko

Wśród całej gamy produktów, których zmniejszanie wartości kalorycznej odbywa się przez zastępowanie jednego składnika drugim, nabiał jest wyjątkiem. - Odtłuszczanie produktów mlecznych jest proste i w tej grupie możemy spokojnie sięgać np. po chudy twaróg, śmietanę czy mleko - wyjaśnia Barbara Dąbrowska-Górska. - Odtłuszczenie mleka polega bowiem na oddzieleniu masy białkowej od tłuszczowej i połączeniu ich w innych proporcjach. A jeśli tego tłuszczu trochę jednak zostaje, to nawet dostarczamy sobie trochę cennych witamin - dodaje dietetyczka.

Bez tłuszczu? Niedobór ADEiK!

Szukając na półkach wyłącznie produktów odtłuszczonych ryzykujemy poważne problemy zdrowotne. Dlaczego? Bo tłuszcz to nie tylko dodatkowe kilogramy, ale także niezbędna dla naszego organizmu witaminy. - Rezygnując z tłuszczu przede wszystkim pozbawiamy się witamin, które się w nim rozpuszczają, czyli wit. A, D, E i K. Jednocześnie w każdym z takich produktów - poza mlecznymi - zamiast tłuszczu coś zostało dodane, najczęściej węglowodany lub białka, a także cukier i sól, by poprawić smak. Łatwo zauważyć, że to nie tworzy obrazu zdrowej żywności. Czasem też po prostu płacimy majątek za zwykłą wodę. Tak jest np. w przypadku margaryn light, gdzie wodą zastępuje się zabrany tłuszcz - zdradza dietetyk. - O tym, że dobre tłuszcze są nam potrzebne, doskonale świadczy eksperyment przeprowadzony z udziałem więźniów, u których stwierdzono depresję. Jednej grupie osadzonych podano leki antydepresyjne, drugiej - zwiększono dawki produktów bogatych w kwasy omega-3. Okazało się, że skuteczność obu terapii była podobna -
wyjaśnia Barbara Dąbrowska-Górska. - Lepiej więc zamiast uzależniać się - od często drogich i nie do końca zdrowych - produktów light, sięgać po żywość tradycyjną i jak najmniej przetworzoną, zachowując tylko umiar.

AD/mmch/kuchnia.wp.pl

d3nxleb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nxleb
Więcej tematów