Trwa ładowanie...
30 czerwca 2009, 08:59

Szansa dla grochu i innych roślin strączkowych

Rośliny strączkowe, takie jak groch, bobik czy łubiny w polskim klimacie, można siać tylko wiosną. Jednak z powodu coraz częstszych suszy majowych i wysokiej temperatury mają one za mało wody, by rozwijać się w komfortowych warunkach. Dzięki metodzie opracowanej przez naukowców z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy będzie je można posiać już jesienią i otrzymać dużo większe zbiory.

Szansa dla grochu i innych roślin strączkowychŹródło: archiwum, fot: archiwum
d2r7l57
d2r7l57

Rośliny strączkowe, takie jak groch, bobik czy łubiny w polskim klimacie, można siać tylko wiosną. Jednak z powodu coraz częstszych suszy majowych i wysokiej temperatury mają one za mało wody, by rozwijać się w komfortowych warunkach. Dzięki metodzie opracowanej przez naukowców z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy będzie je można posiać już jesienią i otrzymać dużo większe zbiory.

Jak wyjaśnił jeden z twórców metody, prof. Janusz Prusiński z Katedry Szczegółowej Uprawy Roślin, odmiany ozime wydają znacznie lepszy plon. W latach "normalnych" (z normalnym poziomem opadów - PAP) jest on większy od roślin jarych o około 30 proc., a w suchych - nawet o 50 proc. Ekspert jako przykład podał dane z 2008 roku, w którym polscy rolnicy mieli ogromny problem z suszą - formy ozime dały wówczas cztery i pół tony zboża, a jare - owsa i jęczmienia - około dwóch ton na hektar.

"Różnica w poziomie osiąganych plonów wynika z tego, że sadzone jesienią rośliny ozime, zaczynają rosnąć wczesną wiosną i mogą jeszcze czerpać wodę, która wnikała do gruntu przez całą zimę" - wyjaśnił naukowiec.

Formy jare rolnicy mogą siać dopiero, gdy są w stanie wjechać na pole. Każdy dzień opóźnienia powoduje, że pozostała po zimie woda wsiąka głębiej w ziemię. Tymczasem, by skorzystały z niej rośliny jare, musi być ona jeszcze w zasięgu ich systemu korzeniowego.

"Jeśli nie posiejemy nasion odpowiednio szybko, to wody będzie coraz mniej. Rośliny jare wschodzą w drugiej połowie kwietnia, a przecież susza majowa w wielu regionach kraju jest już standardem" - podkreślił prof. Prusiński.

d2r7l57

"Stąd pomysł by rośliny strączkowe - które można było do tej pory siać jedynie wiosną - wysiewać tak, jak ozime" - dodał.

Jak jednak spowodować, by przystosowane do wzrostu wiosennego nasiona strączkowych roślin jarych przetrwały zimę?

Jak wyjaśnia prof. Prusiński, naukowcy chcieli umożliwić szybszy rozwój roślin strączkowych, przez proces tzw. jarowizacji. Polega on na tym, że niska temperatura powoduje zachodzenie procesów biochemicznych, które gwarantują rozwój roślin.

"Jeśli rolnicy sieją zboże w połowie kwietnia, to nie ma już odpowiednio niskiej temperatury, a proces jarowizacji nie przebiega już tak, jak powinien. Gdyby jarowizacja rozpoczęła się w lutym czy w marcu, kiedy nasiona zaczynają pęcznieć i puszczać system korzeniowy, to z chwilą zaistnienia odpowiedniej temperatury rośliny mogłyby zacząć rosnąć" - mówi naukowiec.

d2r7l57

Zobacz w innych serwisach:

Najważniejsze jest jednak - zaznacza ekspert - by nasiona roślin jarych posiane jesienią nie pęczniały od wody w listopadzie czy w grudniu. Tłumaczy, że jeśli tak się stanie, to każda temperatura poniżej zera spowoduje ich śmierć. W przestrzeniach międzykomórkowych nasion tworzą się bowiem kryształki lodu.

"Jedną z substancji zabezpieczających przed wchłonięciem wody jest parafina. Nie można dopuścić do sytuacji, by była ona stale na nasionach, bo za dwa czy trzy miesiące one muszą mieć dostęp wody. Wymyśliliśmy więc kryształki żywic mocznikowych i kwaśnego węglanu sodu, którymi najpierw pokrywane są nasiona - od kilku do kilkunastu kryształków na sztukę. A potem za pomocą specjalnej aparatury, napyla się parafinę i szlifuje" - opisuje prof. Prusiński.

d2r7l57

Takie zabiegi mają umożliwić nasionom pobieranie wody po kilku miesiącach leżenia w ziemi. Jest to warunek konieczny do kiełkowania nasion. Mają one pęcznieć i kiełkować na przełomie lutego i marca, gdy temperatura wzrośnie do 2-4 st.Celsjusza.

"Ten pomysł bardzo się wszystkim spodobał. Dostaliśmy już dwa złote medale, podczas targów w Brukseli i w Paryżu i obawiam się, że znowu jakiś dostaniemy" - żartuje Prusiński.

Przyznaje, że idea jest szczytna, ale zespół musi jeszcze wszystko sprawdzić. Naukowcy zamierzają opracować urządzenia, prowadzić kolejne badania laboratoryjne, a przede wszystkim badania polowe - czyli komercyjnie przygotować cały patent. Pieniądze na ten cel chcą uzyskać z programu "Patent Plus" Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Oprócz prof. Prusińskiego, pomysł opracowywali: prof. Grażyna Harasimowicz-Hermann z Katedry Szczegółowej Uprawy Roślin i prof. Janusz Hermann z Katedry Chemii Środowiska Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy.

(PAP)

Zobacz w innych serwisach:

d2r7l57
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2r7l57
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj