Chili i pieprz
Choć różnią się smakiem, mają podobne działanie. Obie przyprawy są ostre i silnie rozgrzewające. Substancją czynną chili jest kapsaicyna, pieprzu - piperyna. Kapsaicyna jest silniejsza, jednak zasada działania obu substancji jest taka sama. Związki te pobudzają zakończenia połączeń nerwowych, tak samo jak w sytuacjach, które sprawiają nam ból. Jednak o ile np. uderzenie, powoduje jednocześnie uszkodzenie komórek, żadna z tych przypraw niczego nie uszkadza. Jednak reakcja organizmu w obu przypadkach jest taka sama. Następuje przekrwienie, krążenie przyśpiesza, wszystkie funkcje organizmu "wchodzą na wyższe obroty". Spożycie chili czy pieprzu jest więc dla organizmu sygnałem, że nastąpił jakiś "atak", a co za tym idzie - zaczyna się on bronić, czyli wzmacnia działanie układu odpornościowego.
Te pikantne przyprawy działają nie tylko na układ immunologiczny. Nie mniej ważna - zwłaszcza jesienią i zimą - jest ich funkcja rozgrzewająca.
- O tym, że po zjedzeniu ostrego dania robi nam się gorąco nie trzeba nikogo przekonywać. Jeśli potrawa jest bardzo pikantna możemy nawet się spocić. Obie substancje przyśpieszają też przemianę materii w organizmie. Teoria, że pieprz czy chili wspomagają odchudzanie jest trochę naciągana, jednak prawdą jest, że w ciągu 2 - 3 godz. po zjedzeniu ostrego jedzenia metabolizm przyspiesza o 20 - 30 proc. Do listy zalet - tym razem kapsaicyny - warto też dodać jej właściwości antynowotworowe - dodaje Barbara Dąbrowska-Górska.