Kawa po turecku
Kawę po turecku dostaniemy na całych Bałkanach, tyle że w Serbii nosi ona nazwę kawy po serbsku, w Chorwacji po chorwacku, w Grecji po grecku, a w Bośni po bośniacku. Do zaparzenia kawy podawanej na Bałkanach niezbędny jest tygielek, do którego wsypuje się drobno zmieloną kawę i zalewa ją zimną wodą. Razem z kawą do tygielka wsypuje się od razu cukier (chyba, że ktoś nie słodzi) i przyprawy. Choć nie są obowiązkowe, kawa po turecku bardzo często parzona jest z cynamonem, kardamonem, wanilią, imbirem lub anyżem. Tygielek z kawą (z ewentualnymi dodatkami) oraz zimną wodą stawiany jest na kuchence i powoli podgrzewany do czasu, gdy napar się podniesie. Nie wolno jednak dopuścić do wrzenia. Proces podgrzewania i zdejmowania kawy z ognia, powtarza się trzy razy. Wówczas kawa jest gotowa. Niemal tak samo przyrządza się ten napój w krajach arabskich. Zazwyczaj jednak najpierw "na sucho" opala się cukier puder. Bo choć zarówno kawa po turecku i po arabsko teoretycznie może być parzona bez cukru, nie bez powodu mówi
się o niej, że jest czarna jak smoła, gorąca jak piekło i słodka jak miłość.