Jesz? Nie pij! Ale czy na pewno?
Kompot lub sok do obiadu, kawa do deseru , a do porannych tostów ? na przykład herbata. Zazwyczaj do posiłków coś pijemy. Coraz częściej pojawiają się opinie o szkodliwości takiego popijania. Czy to rzeczywiście prawda?
Poradniki, kolorowe magazyny, książki dotyczące diet, a przede wszystkim sieć pełne są "żelaznych zasad zdrowego żywienia". Ostatnio jedną z bardziej popularnych jest właśnie zasada – „ Jesz? Nie pij!” Generalnie polega ona na całkowitym zakazie przyjmowania płynów podczas posiłków, a także (w zależności od źródła) przez godzinę do dwóch po nim. Z drugiej strony nieustannie słyszymy, że powinniśmy pić dużo płynów, najlepiej w małych ilościach, za to bardzo często. Jak więc pogodzić te dwie całkowicie sprzeczne teorie żywieniowe?
- Wszystko co związane z dietetyką opiera się na zasadzie złotego środka. Szkodliwe dla naszego organizmu może być wszystko i nic, a zależne jest to bezpośrednio od ilości. To samo dotyczy zarówno rodzajów, ilości jak i czasu spożywania płynów - mówi Barbara Dąbrowska-Górska, specjalista ds. żywienia człowieka z poradni dietetycznej Dietosfera. - Nie jestem zwolenniczką niepicia w trakcie posiłków. A dlaczego? Z powodów czysto praktycznych. Spożywając suche pokarmy możemy się "zalepić", pokarm będzie niedokładnie rozmiękczony, jego resztki oblepią zęby zwiększając ryzyko próchnicy.
Zwolennicy zasady, by nie pić podczas posiłków, na poparcie swojej teorii podnoszą argument, iż dostarczane podczas posiłków płyny, rozcieńczają soki trawienne, przez co utrudniają pracę przewodu pokarmowego. Co za tym idzie, trawimy wolniej, wolniejsze są też przemiany metaboliczne, a my nie tylko obciążamy organizm, ale też szybciej przybieramy na wadze. Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym tokiem rozumowania.
- Nie ma żadnych przeszkód, aby do każdego posiłku wypić szklankę ulubionego napoju. Większe ilości mogą nieznacznie obniżyć tempo trawienia. Nie obawiajmy się jednak, że szklanka wody czy herbaty rozcieńczy płyny trawienne. Trzeba by wypić co najmniej litr płynu, aby efekt ten był zauważalny - przekonuje specjalistka ds. żywienia człowieka - Zwróćmy uwagę, że sama ślina ma za zadanie rozmiękczać pokarm i w żaden sposób nie zmniejsza szybkości trawienia, tak jak i nie uczyni tego szklanka płynu.
O ile większość z nas byłaby w stanie powstrzymać się od picia podczas posiłków, o tyle trudno wprowadzić tą teorię w życie, kiedy siadamy do rosołu czy płatków z mlekiem. - Około 20 proc. płynów w ciągu dnia dostarczamy z pożywieniem, które też często przyjmuje postać płynną tak jak np. zupy czy produkty mleczne. Czy zatem należy uznać, że zupa to warzywa popijane bulionem? Klasyfikowanie pokarmów w ten sposób jest irracjonalne - mówi Barbara Dąbrowska-Górska.
Kolejne doniesienia dotyczące kwestii popijania posiłków dotyczą tego, czym popijamy i co pijemy w ciągu całego dnia. Studiując pojawiające się szczególnie w ostatnich latach materiały, łatwo dojść do wniosku, że sięgając po cokolwiek innego niż niegazowana woda, sami narażamy się na katastrofalne skutki zdrowotne. Zdaniem specjalistki z Dietosfery także w tej kwestii nie musimy popadać w przesadę i bez obaw, choć z umiarem możemy sięgać po ulubione napoje. - Z punktu widzenia trawienia niewielkie znaczenie ma to czym popijamy, niemniej jednak jakość płynów jest istotna dla zdrowia człowieka. Warto więc pamiętać o skutkach sięgania po określone płyny - mówi dietetyczna. - Wino może pobudzić apetyt. Soki owocowe mogą wchodzić w reakcje z niektórymi lekami. Kawę i herbatę powinniśmy pić niesłodzone i nie więcej niż 2 - 3 filiżanki dziennie. Po napoje słodzone sięgajmy naprawdę sporadycznie i w niewielkich ilościach. Po ich spożyciu warto też zdecydować się na większą aktywność fizyczną - tłumaczy Barbara
Dąbrowska-Górska. - Nie ma też znaczenia, czy sięgamy po napoje zimne czy gorące. Zależy to tylko od naszych preferencji - dodaje.
Niepicie podczas jedzenia to jedno. Czym innym jest jednak powstrzymywanie się od przyjmowania płynów np. przez dwie godziny, co sugerują pewne teorie zalecające wstrzymanie się od płynow pół godziny przed jedzeniem i godzinę do dwóch po nim.
- Stosowanie przeróżnych zasad n - pij 30 minut przed posiłkiem i 2 godziny po nim - mija się z celem. Nasze życie nie składałoby się wtedy z niczego innego, jak z odmierzania czasu płyn-posiłek-płyn, a tu trzeba jeszcze pracować, gotować, czytać, śmiać się - komentuje dietetyczka. - Najważniejsze jest, by pić odpowiednią ilość płynów (2-2,5 litra dziennie) i nawadniać organizm, a najlepiej nawadniamy się pijąc małymi porcjami, ale często. Organizm nie jest w stanie przyswoić dużej ilości płynów naraz. Nerki błyskawicznie wydalą nadmiar. Skutek będzie taki, że zamiast nawodnienia i lepszego trawienia będziemy częściej biegać do toalety - tłumaczy Barbara Dąbrowska-Górska. - Według mnie narzucanie zbyt rygorystycznych zasad dotyczących popijania prowadzi wprost do zmniejszenia ogólnej ilości przyjmowanych napojów, a co zatem idzie - w konsekwencji - do gorszego trawienia, wynikającego ze zmniejszenie ilości wydzielania płynów i soków trawiennych! Błędne koło! - dodaje.
Co więc robić - popijać posiłki czy nie? - Zdecydowanie tak! Kiedy? W trakcie posiłków. Czym? Wedle upodobań, zwracajmy tylko uwagę na wysoką jakość przyjmowanych płynów i pamiętajmy, by pić niewielkie ilości, ale bardzo często - podsumowuje dietetyczka.
AD/mmch