Nie ma to jak fastfood
Pokusą dla każdego wygodnickiego łasucha są bary szybkiej obsługi. Zamiast stać godzinę nad garnkami, mieszać, łączyć, przewracać i w ogóle się wysilać, już w kilka minut po złożeniu zamówienia można otrzymać gotowy gorący posiłek. Oczywiście nadmiernie kaloryczny, pozbawiony podstawowych witamin czy innych mikroelementów; ale na to już często sami nie zwracamy uwagi, zajęci pogonią za funkcjonalnością.
Dzieci zaś robią dokładnie to samo, tyle że w ich przypadku do głosu dochodzi jeszcze atrakcyjność kolorowego baru oraz dania takiego jak pizza czy frytki.