Zioła tylko w proszku
Dziś w każdym sklepie i na każdym straganie możemy kupić zioła w doniczkach. Ba, bazylię, kolendrę czy estragon możemy uprawiać na kuchennym parapecie. Wówczas nie było to takie proste. W kuchniach królowały zioła suszone, często już tak zwietrzałe, że traciły jakiekolwiek właściwości. I co dziwne, niewielu działkowców uprawiało te rośliny w swoich ogródkach. Może wynikało to z tego, że świeże zioła zostały praktycznie wyrugowane z ówczesnych książek kucharskich? W kulinarnej biblii, czyli "Kuchni polskiej" - której pierwsze wydanie (1954 r.) zostało zgłoszone przez KC PZPR jako część planu sześcioletniego (!) - nie poświęcono im specjalnej uwagi.