Historyczne ciekawostki o wołowinie wellington
Dziś potrawę zalicza się do klasyki kuchni brytyjskiej, choć tak naprawdę wiele wskazuje na to, że wyspiarze zapożyczyli jej recepturę od sąsiadów zza kanału La Manche. We Francji bowiem znacznie wcześniej upowszechniło się danie zwane filet de boeuf en croute, czyli nic innego jak wołowina w cieście francuskim. Niektórzy historycy kulinarni sugerują, że Anglicy postanowili przejąć ten przepis, a dodatkowo upokorzyć odwiecznych rywali, nawiązując w nazwie do Arthura Wellesley’a, księcia Wellington, który w wielkiej bitwie pod Waterloo pokonał Napoleona Bonaparte, definitywnie grzebiąc mocarstwowe plany francuskiego cesarza. Według niektórych podań Wellington miał okazję skosztować wołowiny w cieście, nazwanej na jego cześć. Jednak potrawa zyskała popularność znacznie później, ponieważ receptury na próżno szukać nawet w XIX-wiecznych angielskich książkach kucharskich. Tak naprawdę wzmianka na jej temat pojawiła się po raz pierwszy dopiero w przewodniku po nowojorskich restauracjach z 1939 r. Istnieją też
sugestie, że nazwa dania wcale nie pochodzi od tytułu zwycięskiego księcia, ale... kaloszy, na które w Wielkiej Brytanii mówi się wellingtony. Potrawa trochę przypomina je kształtem. Bez względu na okoliczności, w jakich narodził się ten przysmak, zyskał on ogromną popularność na całym świecie. Wielkim fanem wołowiny wellington był m.in. amerykański prezydent Richard Nixon, który podobno życzył ją sobie na niemal każdy obiad.