Trudna sztuka mieszania
Brutalna prawda jest taka, że mieszanie raczej nie wyjdzie nam na dobre i gdybyśmy posłuchali głosu rozsądku, zrezygnowalibyśmy z procentowych kompozycji. W praktyce jednak bywa różnie i czasem trudno się powstrzymać przed spróbowaniem wszystkiego po trochu.
Brutalna prawda jest taka, że mieszanie raczej nie wyjdzie nam na dobre i gdybyśmy posłuchali głosu rozsądku, zrezygnowalibyśmy z procentowych kompozycji. W praktyce jednak bywa różnie i czasem trudno się powstrzymać przed spróbowaniem wszystkiego po trochu.
Najlepiej nie mieszać. Jeśli przez cały wieczór/noc będziemy konsekwentnie trzymać się jednego rodzaju alkoholu, następny dzień po imprezie okaże się z pewnością łatwiejszy dla naszej głowy i żołądka. Co jednak zrobić, jeśli mamy ochotę na szampana, trochę wina (czerwonego i białego, słodkiego i wytrawnego), kieliszek czegoś mocniejszego, pyszny likier, a na dodatek kufel ulubionego piwa? Część z tych przyjemności można połączyć, ale róbmy to z głową.
Bąbelki to zły pomysł
Za najgorsze towarzystwo dla innych alkoholi uchodzi szampan oraz inne wina musujące. Nic dziwnego: zwodnicza moc tego napoju sprawia, że łatwo tracimy umiar i przestajemy zwracać uwagę na to, co właściwie trafia do naszych kieliszków. Po drugie same bąbelki - a konkretnie tworzący je dwutlenek węgla - powodują szybsze wchłanianie procentów.
Dzięki tej właściwości napoje gazowane nie tylko same szybciej uderzają do głowy, ale także wpływają na przyswajanie alkoholu wypitego chwilę wcześniej lub później. Dlatego tak łatwo się upić popularnym „u-bootem", czyli piwem z wódką, podczas gdy te same ilości obu napojów, spożyte oddzielnie, wywołałyby daleko mniejszy efekt.
Jeśli więc nawet zaczynamy imprezę od symbolicznego kieliszka szampana, odczekajmy trochę (około 20-30 minut), zanim znowu sięgniemy po coś z procentami.
Podobne z podobnym
Po drugie, skoro już koniecznie chcemy mieszać, łączmy ze sobą tylko podobne napoje. I tak nic strasznego się nie stanie, jeśli zaraz po wychyleniu kieliszka półwytrawnego czerwonego wina skosztujemy półsłodkiego białego. Względnie dobrym zestawieniem jest też ciężkie, słodkie wino oraz likier.
Dobra wiadomość dla piwoszy jest taka, że ich ulubiony trunek można łączyć niemal we wszystkich konfiguracjach. Nawet porto może pasować do lekko kwaskowego pszenicznego piwa. Niezależnie od wygody przebierania w gatunkach złocistego napoju zawsze jednak trzeba pamiętać, by nie przesadzić z ilością, bo wtedy nawet największa rozwaga przy mieszaniu nie pomoże.
Generalnie - najbezpieczniejsze towarzystwo to napoje zbliżone do siebie pod względem mocy i palety smaku. Wódka (zwłaszcza smakowa) może się „dogadać" np. z advocatem czy maderą, a tequila z whisky. Są to już jednak pary dość odważne i dopuszczalne tylko u osób, które stosunkowo dobrze tolerują mieszanki.
Pary zakazane
Stanowczo unikajmy ostrych kontrastów. Być może ich zaletą są oryginalne doznania smakowe, a na pewno pomagają szybko i skutecznie „wprowadzić się w dobry nastrój", ale świetna zabawa łatwo może skończyć się urwanym filmem, a następny dzień będzie przypominał bolesne powstanie z grobu.
Dlatego na liście owoców zakazanych powinny się znaleźć takie połączenia jak np. wódka z szampanem, słodkie wino z piwem czy gin z malibu.
Wiele osób nie toleruje również spożywania słabszych trunków po cięższych, zatem bezpieczniej będzie zacząć od lekkiego alkoholu, by później wprowadzić mocniejsze gatunki.
fett
fot. Jupiter