Naleśniki crepes Suzette
„Jeden kęs przekształciłby kanibala w cywilizowanego dżentelmena” – tak angielski król Edward VII, wielki miłośnik tego specjału, zachwalał płonące naleśniki w maślano-pomarańczowym sosie zwieńczonym pomarańczowym likierem. W 1895 r., na sześć lat przed wstąpieniem na tron, arystokrata odwiedził Monte Carlo i po obiedzie w tamtejszym Hotel de Paris zażyczył sobie na deser naleśniki. Przygotowywał je pomocnik kucharza, późniejszy wybitny szef kuchni Henri Charpentier. Ku jego rozpaczy sos, którego składnikiem był m.in. likier Grand Marnier zapalił się. Młodzieniec załamał się, że będzie musiał zaczynać przyrządzanie deseru od nowa. Wcześniej postanowił jednak spróbować płonących naleśników. „Pomyślałem, że jest to najrozkoszniejsza melodia słodyczy, jaką kiedykolwiek smakowałem” – napisał po latach w autobiografii. Danie zaserwował też dostojnym gościom. Wszyscy byli zachwyceni.