Ryby na polskich stołach
Polacy wciąż jedzą zbyt mało ryb. Roczna konsumpcja na poziomie ok. 12,4 kilograma na osobę jest dwukrotnie niższa od unijnej średniej, już nie wspominając o statystykach Portugalczyków (57 kg) czy Norwegów (46 kg). Zdecydowanie warto zwiększyć spożycie tych produktów - świetnego źródła cennych składników, między innymi pełnowartościowego i łatwo przyswajalnego białka, które zawiera wszystkie niezbędne aminokwasy w stosunku zbliżonym do tego, jaki najbardziej odpowiada zapotrzebowaniu człowieka.
Ryby dostarczają również solidnej dawki mikroelementów, m.in. potasu (reguluje napięcie mięśniowe, ciśnienie krwi, pracę nerek i rytm serca, a także dotlenia mózg, poprawia koncentrację oraz procesy myślowe), jodu (reguluje pracę tarczycy) czy selenu (stymuluje system odpornościowy i chroni komórki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników), a także witamin, zwłaszcza D, która wpływa na dobrą kondycję kości.
Na uwagę zasługują szczególnie te morskie, ponieważ to skarbnica wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6, które wpływają korzystnie na układ krwionośny, chronią przed zawałem, obniżają ciśnienie krwi, zwiększają dobry cholesterol, wzmacniają odporność, poprawiają wygląd włosów, skóry i paznokci, a także działają antydepresyjnie.
Te argumenty powinny nas przekonać do jedzenia ryb. W każdej postaci? Przykład paluszków pokazuje, że niekoniecznie...