Francuz mdleje przy bigosie, a Polak przy salcesonie
Co zrobić, by nasz zagraniczny gość nie kręcił nosem na widok flaczków, bigosu czy żurku? Najlepiej udowodnić mu, że te nasze staropolskie dania nie są czymś niezwykłym, a na świecie jest wiele niecodziennych dań, które są prawdziwymi przysmakami.
*Co zrobić, by nasz zagraniczny gość nie kręcił nosem na widok flaczków, bigosu czy żurku? Najlepiej udowodnić mu, że te nasze staropolskie dania nie są czymś niezwykłym, a na świecie jest wiele niecodziennych dań, które są prawdziwymi przysmakami. *
Wiele osób w Polsce nie tknie cynaderek. To danie robione z nerek wieprzowych lub cielęcych jest coraz rzadziej spotykane w restauracjach. A szkoda. Nerki są pyszne, zdrowe i tanie. Jedną z najbardziej znanych angielskich potraw jest zapiekanka z baraniną i nerkami właśnie. Brzmi okropnie i tak samo - nam Polakom - smakuje. Polskie cynaderki przy angielskiej zapiekance to ekskluzywne pod względem smakowym jedzenie.
Gdy gość z zagranicy zje bigos, długo jeszcze będzie mlaskał z zachwytu. Jednak gdy powiemy mu, że bigos robi się z kiszonej, czyli fermentowanej kapusty, zblednie i zrobi mu się niedobrze. W Europie zachodniej tylko Niemcy i nieliczni Francuzi tolerują kiszoną kapustę. Inni uważają ją za niezdrową, zepsutą, śmierdzącą i obrzydliwą.
My sami, Polacy, uważamy niektóre dania za wstydliwe, którymi nie chcemy się chwalić przed obcymi. Przykładem niech będzie kaszanka. Prosta potrawa z krwi, kaszy i podrobów jest tak, według wielu z nas, pospolita, że nie mam czym się szczycić. A przecież w wielu krajach, na przykład w słynącej z wysublimowanego jedzenia Hiszpanii kaszanka, nosząca tam nazwę morcilla to wielki przysmak. Morcilla ma bardzo podobny do polskiej kaszanki skład, dodaje się do niej jednak np. rodzynki. Czy z apetytem spojrzelibyśmy np. na paprykę faszerowaną hiszpańską kaszanką? A to jedno z najbardziej smakowitych hiszpańskich specjałów.
Podobnie sprawa ma się z salcesonem. Fuj! - powie wielu z nas na samą myśl o tym, co w salcesonie znajdziemy. Ozór, nerki, chrząstki z głowizny, kawałki świńskich ryjków i nóżek - to nie jest zestaw dla tych, którzy najchętniej żywiliby się piersią z kurczaka. Poczęstować tym gościa? Wstyd! A nieprawda. Wystarczy pojechać do Szkocji. Chlubą tej części Wielkiej Brytanii jest haggis. To owczy żołądek wypełniony owczymi wnętrznościami - płuckami, nerkami, wątrobą - przyprawiony i ugotowany. I tak naprawdę niczym się nie różni od naszego salcesonu, nawet bardzo podobnie smakuje. Szkoci są ze swojego haggisa dumni, a my się salcesonu wstydzimy. Szkoda...
Kolej na flaczki. Wbrew pozorom, zwierzęce wnętrzności je się na całym świecie. W Argentynie jelita pocięte tylko na odpowiednią długość i posolone przypieka się nad węglami, w Hiszpanii flaki tnie się na kwadraty i gotuje z fasolą oraz kaszanką, we Francji robi się z nich gulasz, w krajach azjatyckich gotuje na parze przyprawione tylko sosem sojowym. Nasze, polskie flaczki z majerankiem w tym międzynarodowym towarzystwie są naprawdę delikatnym, wysublimowanym daniem.
Największe chyba wrażenie na turystach z zagranicy robi w Polsce tatar. Surową, siekaną wołowiną zajadamy się przy każdej ważniejszej rodzinnej uroczystości. W spisie przystawek w większości restauracji tatar zajmuje poczesne miejsce. - Jezus Maria! - pomyśli gość z zagranicy. - Surowe mięso a do tego surowe jajko? Bleee! Jedzenie surowego mięsa nie jest jednak na świecie rzadkością. Ludy północne jedzą surowe mięso reniferów, a nawet fok, w krajach azjatyckich małe kawałeczki surowego mięsa macza się w sosie i zjada ze smakiem. To egzotyka. Ciekawe jednak, że takich emocji nie wzbudza carpaccio - cienko pokrojone plasterki surowej wołowiny - nic innego tylko bardziej hardcore'owa wersja tatara. Carpaccio jest OK, a tatar zły? Na pewno nie! Przykłady tego typu można by mnożyć. Wszyscy przecież jesteśmy tacy sami i to samo jemy. A że inaczej przyprawione i noszące inną nazwę? Co z tego?
ad
fot. George Doyle/Stockbyte/Thinkstock