Najbardziej śmierdzące jedzenie świata
Pyszne, ale cuchnie, czyli najbardziej śmierdzące jedzenie świata
Durian
Ten południowo-azjatycki owoc, przypominający z wyglądu kolczastego arbuza jest przez koneserów uwielbiany. Jednak jego zapach, przypominający niektórym smród gnijącej cebuli, a jeszcze innym fetor ulatniający się z worka wypełnionego starymi, przepoconymi skarpetami, potrafi odstraszyć nawet najbardziej zagorzałych smakoszy niecodziennego jedzenia. Nie wniesiemy duriana na pokład samolotu, ba, nawet mogą nas nie wpuścić, jeśli właśnie skończyliśmy jeść ten owoc! A smak durian ma boski. To połączenie truskawek, kremu waniliowego i ananasa w jednym. Tylko ten smród!
Garum
Przyprawa na wagę złota w czasach rzymskich. Ten sos, który robiono zalewając solanką wnętrzności ryb, a następnie pozostawiano na słońcu, by się odpowiednio rozłożyła, używany był w praktycznie każdym rzymskim przepisie. Śmierdziało niemiłosiernie, więc dla poprawy odczuć dodawano zioła. Dziś garum w Europie nie jest spotykany, ale w Azji używany jest jego odpowiednik - sos rybny. Pachnie także obrzydliwie, a produkowany jest w podobny sposób. Nie można sobie wyobrazić jednak dania tajskiego czy malezyjskiego bez tego sosu. Kupimy go nawet w Polsce. Warto pamiętać, by po użyciu szczelnie zamknąć!
Asafetyda
Ta najbardziej cuchnąca przyprawa świata jest obecnie prawie w każdym daniu indyjskim. Śmierdzi bowiem jedynie w stanie surowym, a w potrawie jej zapach miesza się z zapachem przypraw i nie jest tak dokuczliwy. Z powodu właśnie zapachu nazywana jest także czarcim łajnem lub śmierdzącym paluchem. Używany jest także w celach zdrowotnych - przy walce ze wzdęciami. Bardzo często Indusi dodają asafetydę do dań z fasoli czy soczewicy - poprawia się dzięki niej trawienie. Zapach ma tak intensywny, że nawet na targach sprzedawana jest osobno, żeby nie zabijać aromatu innych przypraw.
Ser Vieux Boulogne
Ten francuski specjał sprzedawany jest prawie wyłącznie we francuskim mieście Boulogne, bo transport śmierdzącego produktu jest możliwy wyłącznie w szczelnie zamkniętych pojemnikach, co z kolei powoduje utratę smaku. To najbardziej cuchnący ser na świecie. Mówienie, że coś śmierdzi jak ser szwajcarski jest więc nie do końca prawdziwe. Nadzwyczajny zapach pochodzi od rozkładającego się piwa, w którym każdy serek jest myty w trakcie dojrzewania. Z ostrym aromatem kontrastuje delikatny, mleczny smak. Jeśli będziecie we Francji, musicie tego sera koniecznie skosztować. Wcześniej szczelnie zatykając nos.
Kiviak z Grenlandii
Absolutny numer jeden wśród najobrzydliwszych dań na Boże Narodzenie. Na pewno nie jest to danie dla strachliwych! Przygotowuje się kiviak w skomplikowany sposób: morskie ptaki o nazwie alka obdziera się z piór, zawija w foczą skórę, a następnie zakopuje w ziemi na pół roku. Wtedy jest gotowe do zjedzenia. Smród jest nie do wytrzymania. Na szczęście (lub nieszczęście dla twardzieli) danie to powoli odchodzi do przeszłości. Zastępuje je tłuszcz foczy i surowa skóra wieloryba.
Oryginalne sushi
Dzisiejsze sushi u swojego zarania wyglądało zupełnie inaczej. W drewnianych beczkach japońscy rybacy konserwowali ryby, przekładając je ryżem. To wszystko fermentowało kilka miesięcy. Dziś takie sushi robi się w niewielu miejscach, bo zapach tego specjału zwala z nóg. Nadal można tego protoplastę sushi zjeść np. na japońskiej wyspie Biwa, gdzie dzwonki z karpia przekładane ryżem fermentują trzy lata, by trafić na talerz.
Śmierdzące tofu
Już nazwa wskazuje, że nie jest to przysmak dla wszystkich wegetarian. Zapach tego tofu wytrzymają tylko najbardziej mężni z mężnych. Przygotowuje się go mocząc zwyczajne tofu (czyli serek z soi) przez kilka miesięcy w solance z ziołami, warzywami i suszonymi krewetkami. Po wyjęciu z pojemnika fermentacyjnego smaży się takie tofu w gorącym tłuszczu, a następnie zjada z plasterkiem ostrej papryki. Nie wolno smażyć go w domu! Zapach będzie utrzymywał się bardzo długo.
Surströmming
W przypadku tej delicji nie chodzi już o to, czy możemy się do czegoś wewnętrznie przekonać, czy nie. Nawet jeśli szczerze postanowimy zjeść szwedzkiego kiszonego śledzia - nie zrażając się procesem produkcyjnym polegającym na fermentacji przez miesiąc do dwóch w beczce, a przez następne sześć-dwanaście miesięcy w zamkniętej puszce - możemy nie dać rady. Odór zgniłej ryby jest bowiem tak odrzucający (rozchodzi się często na kilkadziesiąt metrów dookoła), że wielu śmiałków nie potrafi się zmusić do przełknięcia nawet kawałeczka surströmminga. Kultura nakazuje spożywać specjał wyłącznie na świeżym powietrzu, najlepiej w szczerym polu.
Pasta krewetkowa
Nieodzowny składnik każdego azjatyckiego dania. Kiedyś robiło się ją w sposób niezwykle prosty: złowione krewetki zawijano w liście i zakopywane na plaży na kilka miesięcy. Krewetki rozkładały się, tworząc czerwono-brunatną masę. Dziś robi się ją przemysłowo, ale na podobnej zasadzie. Smród pasy krewetkowej jest wyjątkowo intensywny, maskuje go tylko zapach mleka kokosowego.
ad