Jedzenie a psychika
Nasi dalecy przodkowie, których głównym zajęciem w życiu było zbieranie roślin oraz polowanie, jedli po to, by przetrwać.
Nasi dalecy przodkowie, których głównym zajęciem w życiu było zbieranie roślin oraz polowanie, jedli po to, by przetrwać. Dziś, w dobie supermarketów spożywczych większych od boiska piłkarskiego, gdzie możemy dostać wszystko od kurczaka w puszce po świeże owoce z drugiego końca świata, żyjemy po to, by jeść.
Oczywiście, nie tylko; to znaczy mamy całkiem sporo innych celów, ale w chwili, gdy przestaliśmy traktować pożywienie jako niezbędne paliwo dla organizmu i uznaliśmy posiłki za istotny element naszej codzienności, chcemy z jedzenia czerpać przyjemność - obok lub nawet zamiast energii.
Ważna część życia
Tak emocjonalne podejście do żywienia znajduje odzwierciedlenie w tym, jak często, w jaki sposób i z jakim zaangażowaniem mówimy o tym, co znajduje się na naszych talerzach.
Jak grzyby po deszczu pojawiają się ciągle nowe i nowe systemy żywienia, teorie dotyczące najzdrowszej, jedynej słusznej diety, wreszcie rzesze specjalistów doradzające zbłąkanym duszom w razie wystąpienia jakiegoś problemu na tle spożywczym. Zwolennicy tej czy innej doktryny potrafią kłócić się zajadle o to, czy grzyby faktycznie są bezwartościowe albo z czym nie należy łączyć jogurtu.
Tak skwapliwe zainteresowanie przynosi naturalnie wiele korzyści - im więcej wiemy o konsekwencjach takiego lub innego sposobu żywienia oraz im bardziej zależy nam na własnym zdrowiu, tym większą kontrolę możemy mieć nad tym, co trafia do naszego żołądka.
Smaczne lekarstwo
Z jakiegoś jednak powodu właśnie dziś jest wiele i coraz więcej problemów z jedzeniem na tle nie fizjologicznym, ale umysłowym. Złośliwi docinają, że od nadmiaru dostępnych opcji przewraca się ludziom w głowach, że mają za dużo i dlatego wybrzydzają, ale to wcale nie wyjaśnia sytuacji, w której silne blokady bądź nakazy psychiczne ustalają nasze menu. Tak właśnie dzieje się w przypadku, gdy przywiązujemy do jedzenia zbyt wielką wagę.
Trudno zaprzeczyć, że obecnie prawie żaden przedstawiciel wysoko ucywilizowanego społeczeństwa nie je tylko po to, by zaspokoić głód. Jedni sięgają po daną potrawę, ponieważ bardzo im ona smakuje, inni lubią sposób podania, niektórzy nawet sugerują się ciekawym opakowaniem albo reklamą.
Polecamy również:
Żywność funkcjonalna - wiesz co to jest?
Są wreszcie tacy, którzy przy pomocy jedzenia uciekają od kłopotów lub wręcz przeciwnie - świętują sukcesy. Kłótnia ze współmałżonkiem, zawalony termin w pracy, awans, narodziny córeczki stryjecznego kuzyna - każda okazja jest dobra, by coś zjeść. Zwykle jest to rzecz jasna coś niezdrowego, i to nieraz w zastraszających ilościach. Jednak nasz mózg potrafi usprawiedliwić każde działanie, byle tylko dać upust pragnieniom podniebienia.
Z reguły co prawda rzeczywiście wierzymy w „uzdrawiającą" moc ulubionych smakołyków i jako placebo ten środek rzeczywiście działa. Po zjedzeniu paczki chipsów albo kilku pączków prawdziwy łasuch bez wątpienia poczuje się lepiej, chwilowo zapomni o kłopotach.
Zmiany na talerzu
Istotny problem polega oczywiście na tym, że „zajadanie" problemów przynosi niepożądane skutki w postaci licznych przewlekłych chorób na czele z otyłością, cukrzycą oraz nadciśnieniem. Do tego właśnie prowadzi nadmierne przywiązanie psychiczne do pokarmu, a wyrobionych w związku z tym nawyków wyjątkowo trudno się pozbyć.
Stąd właśnie wielu osobom tak trudno przełamać się i przyjąć racjonalne, a nie oparte na przyjemności zwyczaje żywieniowe. Diety nie działają, bo po pierwsze nie jesteśmy w stanie przestrzegać ich przez wyznaczony okres, a po drugie nawet jeśli jako tako dotrwamy do zakończenia męczącej, znienawidzonej głodówki, natychmiast wracamy do ukochanych paluszków, czekolady, ciastek i chipsów, skutecznie wracając do pierwotnej wagi lub nawet ją przekraczając.
W takim przypadku szansę ratunku przed chorobami oraz zbyt obfitą sylwetką daje nie katorżnicza dieta, ale zmiana całego systemu myślenia. Skoro utraciliśmy kontrolę nad tym, co ląduje na naszym talerzu, prawdziwej przyczyny kłopotów musimy szukać we własnym umyśle. Nabierzmy pewności siebie, zaakceptujmy własne ciało, zmieńmy pracę na mniej stresującą, poradźmy się psychoterapeuty lub psychologa - ale nie pozwólmy, by psychiczne uzależnienie od pokarmu rządziło naszym życiem.
mb
fot. Jupiterimages