Stewia zamiast cukru
Nie ma kalorii, jest słodsza od cukru i na dodatek obniża ciśnienie. Stewia to słodzikowy hit - jest naturalna i zdrowa. Można ją bezpiecznie stosować w codziennej diecie, w odróżnieniu od sacharozy nie przyczynia się do otyłości, cukrzycy czy próchnicy zębów.
Ciekawą alternatywą dla sztucznych środków słodzących, często podejrzewanych o właściwości rakotwórcze, są właśnie związki pochodzenia naturalnego, a zwłaszcza tzw. słodkie białka. Są one kilkaset, a nawet kilka tysięcy razy słodsze od sacharozy! Takie białka posiada stewia. Zainteresowanie tą rośliną wzrosło w ostatnich latach w kontekście nowych trendów żywieniowych zalecających ograniczenie cukrów oraz dietę niskowęglowodanową. Stewia znana jest botanikom jako Stevia Rebaudiana Bertoni, czyli słodkie zioło wywodzące się z Brazylii i Paragwaju. Jest ona 200 razy słodsza od dobrze nam znanej sacharozy z cukiernicy. Przez wiele lat wodny ekstrakt z liści stewii był tradycyjnie używany przez plemiona tubylcze zamieszkujące Amerykę Południową do słodzenia herbaty i innych napojów. Zwyczaj ten kultywowany jest tam do dziś, ale roślina stała się też popularna w innych krajach np. Meksyku czy Japonii.
Stewia jest spożywana w formie świeżych lub sproszkowanych liści czy też ich wodnego ekstraktu bądź wyizolowanych z niej słodkich glikozydów jako substancja dodatkowa do żywności, składnik suplementów diety lub jako słodzik stołowy. Glikozydy stewiolowe po raz pierwszy zostały skomercjalizowane jako słodzik w 1971 r. w Japonii przez firmę Morita Kagaku Kogyo Co. W USA stewia została dopuszczona w 1995 r. jako suplement diety, a w 2008 r. zezwolono sprzedaż ekstraktu Reb-A (rebaudioside A) jako dodatku do żywności. Do czego jest dodawana? Pojawia się głównie w napojach, ale też i w deserach, jogurtach, sosach czy pieczywie.
W Europie długo trwały spory na temat szkodliwości jej stosowania. Jednak Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) oceniając badania toksykologiczne stwierdził, że glikozydy stewiolowe nie są genotoksyczne ani też rakotwórcze oraz nie wpływają szkodliwie na system rozrodczy człowieka i rozwój dzieci. Dostępne badania (w tym badania z udziałem ludzi dotyczące bezpieczeństwa, spożycia i metabolizmu) potwierdzają, że stewia nie stanowi zagrożenia dla naszego zdrowia, mimo że jeszcze parę lat temu ta roślina budziła kontrowersje wśród naukowców. Komisja Europejska oficjalnie zatwierdziła stewię, a dokładnie glikozydy stewiolowe, jako słodzik w listopadzie 2011 r. Nowemu dodatkowi spożywczemu nadano numer E960.
Co więcej, okazało się, że stewia działa dobroczynnie na organizm - przyczynia się do obniżenia ciśnienia tętniczego i wpływa pozytywnie na poziom oraz tolerancje glukozy we krwi, więc może być z powodzeniem stosowana przez osoby z cukrzycą. Glikozydy stewiolowe zapobiegają próchnicy zębów, gdyż - w przeciwieństwie do cukru - nie są przekształcane do kwasów przez bakterie na płytce zębowej.
Herbata z liści stewii przynosi ulgę przy rozstroju żołądka, a mokre liście można wykorzystać w postaci kompresu przynoszącego ulgę zmęczonym oczom (efekt chłodzący, podobny do kompresów z ogórka). Okłady z liści wspomagają leczenie ran, skaleczeń i zadrapań. Nieliczne źródła potwierdzają również doniesienia o właściwościach tej rośliny do obniżania zachorowalności na grypę i przeziębienia.
Teraz parę słów dla tych, którzy dbają o swoją linię. Glikozydy stewiowe nie niosą ze sobą żadnego ładunku energetycznego. W połączeniu z innymi składnikami żywności słodzik stołowy może mieć niewielką wartość energetyczną. Włączając stewię do codziennej diety, możemy więc spodziewać się utraty zbędnych kilogramów. Pamiętajmy jednak, że sama dieta nie wystarczy i żadna roślina tego świata nie stanie się panaceum na nadwagę.
Anna Załubska, dietetyk/mmch/kuchnia.wp.pl