"Zagraniczne" potrawy, których nie spotkasz poza Polską
Zbliżają się wakacje, czas wypoczynku i podróży. To również okazja do próbowania potraw i porównywania ich ze smakami, które są nam znane od lat. Gdzie za granicą spróbujemy równie smacznych jak w Polsce placków po węgiersku, ryby po grecku, śledzia po japońsku, fasolki po bretońsku? Nigdzie! Dlaczego? Bo poza Polską nikt ich nie zna.
Warto się zastanowić, ile wspólnego z kuchniami narodowymi mają potrawy, które kojarzymy z konkretnymi państwami. Co "ryba po grecku" ma wspólnego z Grecją? Przecież ryby w Grecji jada się na co dzień. Nikt tam jednak nie zna jednak przepisu na to konkretne danie. To wbrew nazwie bardzo polski specjał, bazujący na marchewce i cebuli, składnikach, które nasi przodkowie jedli już w średniowieczu. Jednak jest do tego stopnia popularne danie, że częstuje się niemi nawet rodowitych Greków. Nic dziwnego, że było jedną z pierwszych potraw, jaką jadł w naszym kraju Theo Vafidis, grecki kucharz.
- Moja ukochana teściowa zaproponowała mi rybę po grecku, a ja tej potrawy nie znałem. Od 25 lat jestem kucharzem i pierwszy raz widziałem tę potrawę tutaj. Kiedy jej spróbowałem, stwierdziłem, że to nie jest mój smak - powiedział WP.PL Theo Vafidis.
Doskonała na ciepło i na zimno ryba jest więc polską wariacją na temat kuchni greckiej, w której dużo jest smażonych ryb i duszonych warzyw. Sama nazwa pochodzi najprawdopodobniej od pierwszego kucharza, który zrobił danie wzorowane na greckiej kuchni. Przepis jest prosty - marchew, cebulę, seler, pietruszkę dusi się z pomidorami i tak przygotowanym sosem polewa usmażoną rybę.
Natomiast Węgrzy mają mgliste pojęcie o placku po węgiersku, który u nas obecny jest w kartach dań wielu restauracji. Za to w ich kartach dań z pewnością trzeba szukać langosza (lángost), który jest typową tamtejszą potrawą.
- To okrągły placek z dodatkami. I nawet, gdy na jego widok komuś przyjdzie do głowy skojarzenie z pizzą, lepiej nazwy „pizza” nie wymawiać. Po pierwsze możemy obrazić samych Węgrów, po drugie z pizzą nie ma on nic wspólnego. Langosz to drożdżowy placek z mąki pszennej, smażony na głębokim tłuszczu. Tradycyjnie jada się go ze śmietaną i startym żółtym serem. Bardziej bogate wersje można dostać z szynką, boczkiem, czosnkiem lub innymi dodatkami - mówi Iga Sikora Zeisky, przewodniczka po Węgrzech, od dwudziestu lat mieszkająca w Budapeszcie.
Można też się zastanawiać, ile wspólnego mają pierogi ruskie z Rosją. Okazuje się, że popularne pierogi z nadzieniem z sera, cebuli i ziemniaków, polewane tłuszczem ze smażoną cebulką przed II wojną światową we Lwowie były znane jako "pierogi polskie". Później, gdy Lwów znalazł się w granicach ZSRR, w Polsce pierogi nazwano "ruskimi", czyli pochodzącymi z terenów Rusi, a nie Rosji. Nazwa nawiązuje bowiem do czasów Księstwa Kijowskiego, nazywanego Rusią. Już jako ciekawostkę dodać można, że nazwa "ruskie" przyjęła się najpóźniej we Wrocławiu, gdzie przez dłuższy czas zwano je lwowskim. Wszystko za sprawą repatriantów - którzy przywieźli to danie ze sobą, i dla których te pierogi nie były "ruskie", ale domowe, swojskie, właśnie lwowskie.
A co z popularnym u nas śledziem po japońsku? I ten w Japonii nigdy nie zagościł. Za to epoce PRL-u był podstawą każdego polskiego jadłospisu barowego. Nazwa najprawdopodobniej wzięła się przez skojarzenie "surowego" śledzia, czyli takiego, jakiego jada się w kraju kwitnącej wiśni. Być może to też kwestia podania: mała, estetyczna, kolorowa porcja kojarzy się z japońską estetyką.
Na deser napijmy się kawy. Ale kto w Turcji pije "kawę po turecku", czyli dwie łyżeczki sypanej kawy mielonej zalanej wrzątkiem? Takiego specjału z pewnością nikt tam nie zna. W Turcji proces parzenia tego napoju jest dużo bardziej skomplikowany. Kawa po turecku to najprawdopodobniej najstarszy sposób parzenia tego napoju. Sięga aż do czasów Imperium Osmańskiego i niezmiennie do dziś jest ważną częścią tureckiego stylu życia. Do miedzianego tygielka wsypuje się kawę, zalewa zimną wodą z dodatkiem cukru. Tradycyjnie napój parzy się w gorącym piasku do momentu, aż zacznie się pienić, jednak nie można go zagotować ani mieszać.
ml/mmch/kuchnia.wp.pl