Jaki ser jest najzdrowszy?
Jadamy je w kanapkach, sałatkach, zapiekankach, jako dodatek do makaronów i zup. Królestwo serów jest wyjątkowo bogate. Jednak czy każdy ser można jadać bezkarnie? Czy ten ze sklepu zawsze służy naszemu zdrowiu?
Sklepowe półki uginają się od serów dojrzewających, twarogów oraz serków, co sprawia, że czasem trudno zdecydować, który z nich najlepiej wrzucić do koszyka. Co lepsze - typowo polski twaróg czy żółty ser rodem z Włoch, a może miękki ser z Grecji? Niestety, na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Każdy z tych produktów ma swoje zalety.
Miękki czy twardy?
Najprościej sery podzielić można na dwie grupy: niedojrzewające oraz dojrzewające. Do pierwszej z nich należą sery twarogowe (kwasowe i kwasowo-podpuszczkowe). Druga grupa to sery twarde dojrzewające (ementaler, gouda, parmezan, cheddar), a także sery miękkie dojrzewające (brie, camembert, bryndza).
W Polsce coraz większe uznanie zyskują sery regionalne. Coraz więcej mówi się o serach korycińskich z Podlasia, kozich z Podkarpacia czy smażonych z kminkiem z Opolszczyzny. Kojarzony z górami oscypek z grilla to dla wielu prawdziwy smakołyk. Ważne, żeby był z prawdziwego, owczego mleka, bez dodatków. Mleko zwierząt przeżuwających, owiec w szczególności, zawiera szczególnie dużo likopenu - substancji o silnych właściwościach przeciwutleniających. Wyjątkowo działają więc na zdrowie. Naukowcy są zdania, że mogą hamować powstawanie płytek miażdżycowych, a także rozwój komórek nowotworowych u człowieka. Przetwory mleka owczego przeciwdziałają też miażdżycy.
O samym serze dojrzewającym, zwanym popularnie żółtym, wypowiedziano już niejedno pozytywne zdanie. Jest nieodłącznym elementem śniadania. Dodaje się go też do zapiekanek, zup, nawet pizzy.
- Ser żółty jest produktem wytwarzanym z mleka. Stanowi źródło białka, tłuszczu, wapnia, fosforu, także, w niewielkich ilościach, cynku, sodu i witaminy B2. 100 g sera żółtego to 356 kcal, 25g białka, 33 g tłuszczu (przykładowo plasterek sera gouda wielkości dłoni/spodka waży około 25 gramów) – informuje Sandra Nowacka-Jaskólska, dietetyk. - Sera żółtego powinny się wystrzegać osoby z nadwagą i otyłością, z chorobami układu krążenia (miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca) czy w hiperlipidemii. Uważać trzeba także w chorobach trzustki, wątroby, refluksowej i wrzodowej chorobie żołądka i dwunastnicy, chorobach jelita cienkiego i grubego. Unikać muszą go także osoby, które są uczulone.
Warto mieć świadomość że niektórzy producenci sprzedają nam żółty produkt, w którym są tylko śladowe ilości mleka, a zamiast nich tłuszcze roślinne, olej, skrobia, a nawet łój. Opakowania łudząco przypominają oryginalny produkt. Pamiętajmy więc, aby wybierając ser żółty zwrócić uwagę na nazwę wyrobu, skład i cenę. W ten sposób unikniemy nabycia wyrobu seropodobnego.
Natomiast wakacje to czas spożywania większych ilości sera feta. I tu niespodzianka - jedząc ten smakołyk w małych nadmorskich tawernach np. podczas wakacji w Grecji, można uniknąć zatrucia pokarmowego. Tak przynajmniej stwierdzili naukowcy brytyjscy z Uniwersytetu w Lincoln. Badali oni surowe owcze mleko z małych ferm macedońskich na północy Grecji, z którego robi się ser feta i znaleźli w nim różne szczepy bakteryjne produkujące naturalne antybiotyki (bakteriocyny), które niszczą bakterie powodujące zatrucia pokarmowe, np. z rodzaju Listeria.
Zrób to sam
Oczywiście ser serowi nierówny, widać to choćby z podziału na sery niedojrzewające oraz dojrzewające. W tej pierwszej grupie znajdują się popularne sery twarogowe, wybierane zwykle przez osoby na diecie. I rzeczywiście ten rodzaj sera posiada stosunkowo niewiele kalorii w porównaniu z serami żółtymi, ale jednocześnie ma mało wapnia – tylko niecałe 100 mg na 100 g. Zawiera mniej sodu, cholesterolu i tłuszczu, co czyni go lepszą opcją dla osób, które muszą unikać tych składników. Jeśli jednak już wybieramy twaróg, lepiej skusić się na chudy, który zawiera jeszcze mniej tłuszczu i cholesterolu, a porównywalną zawartość białka i wapnia, jest dość lekkostrawny i polecany jako element diety dzieci. Jeszcze lepiej, gdy zdecydujemy się wykonać go własnoręcznie. W odpowiednich warunkach nie trzeba bać się domowej produkcji nabiału.
- Sama produkcja jogurtów, twarogów oraz serów dojrzewających nie jest trudna. Są to proste procesy wypracowane przed setkami lat, różne w różnych stronach świata. Jeśli zachowamy higienę, domowe przetwory mleczne na pewno będą dobrą alternatywą produktów gotowych. Dostępny w sklepach nabiał nie zawsze jest dobrym i zdrowym produktem. Szczególne dużo jest w nim zagęstników i substancji wiążących wodę, np. skrobia modyfikowana, mączka chleba świętojańskiego, guma guar, a także cukrów i substancji barwiących - mówi lek. med. Katarzyna Bukol-Krawczyk, specjalistka medycyny rodzinnej, dietetyk kliniczny i sportowy Centrum Medycznego ENEL-MED, członek Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością i Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Praktycznej Terapii Otyłości.
Jeżeli wiemy, że biały ser w procesie produkcji wymaga jedynie zakwaszenia mleka i odsączenia serwatki, to wiemy także, że wszystkie inne składniki podane na opakowaniu są po prostu zbędne. Tak samo z serami podpuszczkowymi, czyli żółtymi i pleśniowymi. Dobry żółty ser dojrzewa kilka miesięcy, a w składzie ma mleko, podpuszczkę, czasem sól i naturalny barwnik annato. Niemniej taki ser jest drogi, co nie powinno dziwić – produkuje się go nawet 9 miesięcy. Na rynku jest niestety cała masa tanich wyrobów seropodobnych produkowanych szybko, z pominięciem procesu dojrzewania. Mają one specyficzny smak, który nadaje im dodatek glutaminianu sodu oraz konsystencję wynikającą z dodatku tłuszczów roślinnych. Według unijnych przepisów takie produkty nie mogą być nazywane serami.
Dyrektywy unijne jasno określają, czym jest ser. Zgodnie z przyjętą definicją, jest to spożywczy produkt mleczny otrzymywany z mleka, przez wydzielenie z niego białka i tłuszczu. W składzie sera nie powinno być zatem niczego, poza mlekiem i jego komponentami (z wyjątkiem specjalnych dodatków - przypraw, specjalnej pleśni czy kwasów omega). Prawo zabrania również stosowania etykiet i reklam wprowadzających konsumenta w błąd. W praktyce jednak produkty seropodobne są pakowane tak samo, jak prawdziwe sery, co więcej – sąsiadują z nimi na sklepowej półce.
ml/mmch/kuchnia.wp.pl