Ewa Wachowicz odczarowuje "E" w produktach spożywczych. Czy wszystkie są dla nas szkodliwe?
Kiedy wybieram się na zakupy spożywcze, to jedną z pierwszych rzeczy, na jakie zwracam uwagę, są etykiety na produktach. Wiadomo, że im coś bardziej przetworzone i z większą zawartością różnego rodzaju "E", tym gorzej.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Czy jednak powinniśmy odkładać produkt za każdym razem, kiedy w składzie widzimy "złowieszcze E"? Niekoniecznie! Chcę wam dzisiaj przybliżyć znaczenie tych często spotykanych oraz pomóc rozróżniać szkodliwe i obojętne dla organizmu.
Tajemnicze "E" to głównie: barwniki, konserwanty, środki zagęszczające, przeciwzbrylające i wzmacniające smak. Niestety, zdecydowana większość jest szkodliwa dla organizmu. Nawet te naturalne, które są raczej obojętne, nie powinny być spożywane w nadmiarze.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Umiar i zdrowy rozsądek. Osobiście stawiam też na produkty eko z krótkim terminem ważności oraz możliwie najczęściej samodzielnie przygotowuję potrawy i przetwory.
Zobacz też: Barwniki spożywcze. Sprawdź, które niszczą twoje zdrowie
Grupa E600. Wzmacniacze smaku, na czele z glutaminianem sodu, których powinniśmy unikać
Słyszeliście o tak zwanym "syndromie chińskiej restauracji"? Ma on związek z zespołem objawów takich jak ból głowy, przyspieszone bicie serca i bezsenność, które spowodowane są nadużywaniem glutaminianu sodu (E621). To jeden z najbardziej znanych wzmacniaczy smaku, z którego słyną m. in. zupki chińskie. Znajdziemy go też często w innych daniach w proszku, przyprawach oraz sosie sojowym.
Nie oszukujmy się - potrawy z dodatkiem glutaminianu wielu osobom smakują dużo bardziej niż te sauté, ale naprawdę warto się ich wystrzegać. Osobiście wolę eksperymentować z różnymi suszonymi lub świeżymi przyprawami. Mimo że jest to bardziej pracochłonne niż doprawienie zupy płynną mieszanką z glutaminianem, to uwierzcie - znacznie zdrowsze i smaczniejsze! Z grupy wzmacniaczy smaku powinniśmy też uważać na glutaminian potasu (E622) oraz inozydian sodu (E631).
Wszyscy zdajemy sobie też sprawę z tego, jak szkodliwy jest cukier. Niestety, różnego rodzaju "słodkie E" są jeszcze gorsze. Zapewniam was, że czasami lepiej zjeść przysłowiową kostkę cukru niż produkt wzbogacony aspartamem (E951), gumą arabską (E211) albo sacharyną (E954).
Takie substancje najczęściej znajdują się w różnego rodzaju słodyczach: gumach do żucia oraz żelkach. Mogą trwale uszkodzić układ pokarmowy, a jeśli zjemy ich za dużo, to niewykluczona jest silna biegunka. Takie substancje przyczyniają się też do rozwoju ciężkich chorób, w tym nowotworów. Lepiej zjeść kawałek domowego ciasta niż zajadać się żelkami. Byle nie za często.
E od 200 do 299 - konserwanty, które mogą zaostrzać reakcje alergiczne
Wiele osób zastanawia się, dlaczego z biegiem lat ich alergia przybiera na sile albo też jak to się dzieje, że po zjedzeniu dżemu borykają się z nasileniem kataru siennego. Niektóre produkty przepełnione są bowiem syntetycznymi konserwantami, które wzmagają reakcje alergiczne organizmu.
Zadaniem takich środków jest ochrona przed pleśnią, grzybami i bakteriami. Najczęściej natkniemy się więc na E od 200 do 299 w dżemach, smarowidłach, sosach, sokach owocowych, a nawet winach. Mimo że trudno ich uniknąć, to sugeruję wam eliminację (a przynajmniej ograniczenie) tych najgroźniejszych.
Czego się wystrzegać? Benzoesanu sodu (E 211), dwutlenku siarki (E220) i kwasu benzoesowego (E210). Jeśli zastanawiacie się, jak prawie całkowicie wyeliminować takie konserwanty ze swojego jadłospisu, to polecam wam mój sposób: samodzielne przygotowywanie przetworów!
Wykorzystuję do tego owoce z własnej działki albo też kupuję na lokalnych bazarkach. Uwierzcie mi, że ich wykonywanie to radość dla całej rodziny. Z kolei zimą możecie rozkoszować się doskonałym smakiem dżemów, marmolad i soków.
Nie wszystkie naturalne E są obojętne dla zdrowia. Na co uważać, a kiedy sobie pofolgować?
Idealnie żółty ser albo błyszczące wiśnie kandyzowane. Wiecie, dlaczego niektórzy producenci przywiązują tak dużą wagę do koloru danego produktu? Wszystko przez to, że określone barwy wzmagają nasz apetyt i przyciągają uwagę. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. Wszystko jest sprawką barwników E od 100 do 199. To dzięki nim produkty wyglądają wyjątkowo apetycznie.
Na szczęście niektóre są naturalne i nieszkodliwe. Tak jest w przypadku: kurkuminy (E100), ryboflawiny (E101), chlorofilu (E140) i betaniny (E162), czyli ekstraktu z czerwonych buraków. Nie wszystkie naturalne barwniki są obojętne dla organizmu. Uważajcie przede wszystkim na złoto i srebro (E174 i E175), bo ich nadużywanie może prowadzić do poważnych zatruć organizmu.
Przyglądając się liście potencjalnych konsekwencji spożywania produktów, których znajdują się "E", włos jeży się na głowie. Nie możemy dać się jednak zwariować. Jeśli raz na jakiś czas zjemy marmoladę ze sklepu, to nie powinniśmy się zamartwiać. Polecam wam jednak dokładną analizę składu produktów podczas zakupów. Chciałabym was też przekonać do samodzielnego przygotowywania posiłków i przetworów. Będzie smacznie, naturalnie, a dodatkowo z korzyścią dla portfela.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.