Kwitnący talerz, czyli poznajemy kwiaty jadalne
Wiele osób podejrzliwie odnosi się do pomysłu jedzenia kwiatów. Kolorowe roślinki w kuchni dopuszczają jedynie jako ozdobę deserów. Równocześnie rośnie grupa ludzi, którzy są prawdziwymi "kwiatożercami".
Wiele osób podejrzliwie odnosi się do pomysłu jedzenia kwiatów. Kolorowe roślinki w kuchni dopuszczają jedynie jako ozdobę deserów. Równocześnie rośnie grupa ludzi, którzy są prawdziwymi "kwiatożercami".
O jadalnych kwiatach rozmawiamy z Małgorzatą Kalembą-Drożdż - założycielką klubu kwiatożerców, autorką bloga i książek kulinarnych dotyczących tego zagadnienia oraz doktorem biochemii.
WP: : Wciąż wiele osób nie wierzy, że kwiaty, nawet jeśli nie są trujące, mogą stanowić ważny element diety. Jak ich przekonać?
- Najprościej jest chyba uzmysłowić im, że być może nieświadomie, ale jadają kwiaty na co dzień. Kalafiory, brokuły, karczochy czy kapary nie wyglądają może jak znane nam z rabatek stokrotki czy róże, ale jak najbardziej są kwiatami. Pierwszy krok już zrobiliśmy, teraz wystarczy zdecydować się pójść dalej. Co więcej większość z nas zrobiła też krok drugi - czyli sięgnęła po herbatki z rumianku, lipy, hibiskusa, róży, jaśminu i wielu innych roślin kwitnących. Także konfitura różana w pączkach nikogo przecież nie razi. Nawet jeśli ich nie zauważmy, włączyliśmy już kwiaty do kuchni na wiele sposobów, nie należy się więc obawiać i sięgać po kolejne gatunki oraz inne sposoby ich przyrządzania.
Dlaczego warto jeść kwiaty?
- Dla ozdoby, dla smaku, dla przyjemności… To przede wszystkim. Ale także dla zdrowia. Bardzo wiele jadalnych kwiatów jest powszechnie stosowana w ziołolecznictwie, co świadczy o tym, że są bogate w różne cenne składniki odżywcze i mają pozytywny wpływ na nasz organizm. Każda z roślin zawiera inne substancje odżywcze, jednak wszystkie kwiaty, to prawdziwe bomby przeciwutleniaczy - korzystnie wpłyną więc na nasze zdrowie i pozwolą dłużej zachować młodość.
Zakładam, że z kwiatami jest jak z grzybami - część jest jadalna, inne raczej nie są polecane w kuchni, ale są też gatunki trujące. Czy jest jakaś ogólna zasada, którą możemy się kierować, idąc na łąkę, by zebrać bukiet na obiad?
- To porównanie do grzybów jest bardzo trafne. W przypadku kwiatów, także nie powinniśmy zbierać tych, których nie znamy i o których nie mamy pewności, że nadają się do jedzenia. Jeśli chodzi o ogólną zasadę, można np. uznać, że wszystkie astrowate nadają się na talerz, za to do cebulowych powinniśmy podchodzić bardzo ostrożnie i z pewnością nie powinniśmy ich jeść bez przygotowania merytorycznego. Nawet tych uznanych za jadalne - przynajmniej na początku - unikajmy na surowo, a niektóre w ogóle nie nadają się do spożycia. Nie należy ryzykować i zawsze warto dwa razy się upewnić czy dany kwiat jest jadalny. Takie informacje znajdziemy np. w książkach kucharskich poświęconych jedzeniu kwiatów i dzikich roślin.
Czy ku przestrodze możemy wymienić kilka gatunków najbardziej trujących kwiatów?
- Oczywiście. Kategorycznie nie wolno jeść np. konwalii. Nie tylko same kwiaty, ale cała roślina jest silnie trująca. Kolejne rośliny, których zdecydowanie unikamy w kuchni to: wawrzynek wilczełyko, goryczka, orlik, naparstnica czy ostróżka. To popularne rośliny, które możemy spotkać w wielu miejscach, dlatego warto dobrze zapamiętać jak wyglądają i absolutnie ich nie jeść!
Dziś, gdy wiele osób cierpi na rozmaite alergie, panuje spory lęk przy włączaniu każdego nowego produktu kulinarnego. Czy kwiaty uczulają?
- Mogą, bo niemal każdy pokarm może uczulić. Ostrożne powinny być te osoby, które mają skłonność do alergii i nie tolerują różnych produktów spożywczych. Z całą pewnością osoby uczulone na jabłka, nie powinny sięgać po kwiaty z tego drzewa, podobnie alergia kontaktowa na rumianek, może - choć nie musi - wykluczyć kwiat rumianku z diety. Osoby, które wcześniej zauważyły u siebie skłonności do reakcji alergicznych, nie muszą jednak całkowicie rezygnować z kwiatów. Powinny jednak swoją przygodę z ich jedzeniem zaczynać bardzo ostrożnie - od pojedynczych płatków, kwiatów przetworzonych - nie surowych, omijając te gatunki, które wiążą się np. z alergiami wziewnymi (np. brzoza, leszczyna, sosna). Na pierwszy ogień spróbujmy zatem konfitur, herbatek, syropów czy racuszków.
Zostawmy już trucizny i alergie i wróćmy do tego, co najprzyjemniejsze, czyli jedzenia. Pani ulubiony kwiat jadalny, albo danie z kwiatami w roli głównej?
- Racuszki z mniszka, czyli z popularnych mleczy. Są absolutnie cudowne. To jedno z ukochanych dań moich dzieci, więc robię je bardzo często. Przepis jest bardzo prosty. Kwiaty mniszka - zebrane w miejscu oddalonym od ulicy i takim, które nie jest regularnie odwiedzane przez psy (śmiech), delikatnie oczyszczamy (nie myjąc) i zanurzamy w cieście naleśnikowym. Następnie smażymy, by się zezłociły. Przed podaniem możemy je delikatnie oprószyć cukrem pudrem. Palce lizać. Racuszki są chrupiące, delikatne i mają wspaniały ziołowy posmak. W takiej postaci możemy podać bardzo wiele roślin, kierując się własnym smakiem. Z kwiatów, które są łatwo dostępne wiosną, do smażenia doskonale nadają się np. płatki magnolii czy całe baldachy czarnego bzu.
Racuchy z czarnego bzu są stosunkowo popularne, jednak o jedzeniu magnolii nigdy nie słyszałam.
- Faktycznie jest mniej znana jako produkt spożywczy. Magnolia ma bardzo intensywny zapach, co oznacza, że także jej smak jest wyraźny. Dlatego niektórzy ją uwielbiają, a inni nie przepadają za jej płatkami. Magnolię możemy nie tylko smażyć, jak to polecała Sophia Loren, ale też np. zamarynować płatki w zalewie octowej i dodawać do sałatek, spaghetti czy serwować jako dodatek do sushi. Ale magnolię traktujemy bardziej jako przyprawę, aromatyczny dodatek i zjadamy w niewielkiej ilości. A wracając do czarnego bzu, który faktycznie jest kulinarnym przebojem, nie musimy się ograniczać do smażenia racuchów czy przygotowywania z niego syropu. Jeśli te aromatyczne kwiatki dodamy do śmietanki i podgrzejemy (nie doprowadzając do zagotowania), to mamy rewelacyjną, aromatyczną, pachnącą, wiosenną bazę do lodów, kremów czy sernika. Polecam.
Wspomniała Pani, że na kwiaty cebulowe należy uważać, tymczasem na Pani blogu widziałam informację o jedzeniu tulipanów.
- Bo można je jeść, ale to propozycja dla ryzykantów (śmiech). Generalnie kwiaty cebulowe mogą powodować różne reakcje ze strony układu pokarmowego, dlatego jeśli koniecznie chcemy ich spróbować zaczynajmy powoli - po jednym płatku i - jak już wspominałam nie na surowo. Przetwarzając płatki tulipanów możemy też wyeliminować, charakterystyczną dla nich goryczkę. Na początek proponuję syrop (zrobiony z kwiatów i cukru lub miodu), albo płatki smażone w cieście naleśnikowym. Osoby, którym tulipan nie szkodzi, surowe kwiaty dodają też do sałatek.
Rozumiem, że tulipan nie znajduje się wysoko na pani liście jadalnych kwiatów. A jakie gatunki pani poleca?
- Przykładowo bratki i fiołki rogate (czyli te małe bratki). Ja osobiście wolę właśnie fiołki, bo mają przyjemniejszy smak. Bratki można porównać do takiej kolorowej sałaty, i właśnie do sałatek w charakterze barwnego akcentu, zwykle je dodaję. Mogą też pięknie ozdobić deser. Także do sałatek i deserów oraz do koktajli polecam z kolei kwiaty jabłoni. Warto jednak wypatrzyć drzewo, które rodzi marne owoce, inaczej szkoda zbierać kwiaty. Smak kwiatu jabłoni zbliżony jest do aromatu samych jabłek, tylko oczywiście znacznie delikatniejszy, lekko kwaskowaty o migdałowym aromacie.
A co z kwiatami, które zaczęły lub zaraz zaczną dominować na naszych łąkach - stokrotkami, koniczyną?
- Jedne i drugie sprawdzają się w kuchni znakomicie. Stokrotki to dla mnie kwiaty kanapkowe. Uwielbiam posmarować kromkę chleba pesto albo twarożkiem i ułożyć na nim stokrotkową łąkę. Niesamowita przyjemność dla oczu i podniebienia. Z kolei z koniczyny można robić wspaniałe syropy i galaretki.
Większość kwiatów pojawia nam się w charakterze słodkich dodatków. Czy są jakieś bardziej "wytrawne" kwiaty?
- Oczywiście, np. rewelacyjny i niezwykle zdrowy czosnek niedźwiedzi. Smakuje jpodobnie do liści czosnku, ale poza ostrym, charakterystycznym smakiem, daje też element dekoracyjny. Możemy go jeść na surowo albo zamarynować.
Pomówmy jeszcze o królowej kwiatów, czyli róży
- Jeśli chodzi o różę - wszystko zależy od jej odmiany. Generalnie kierujemy się zasadą - jeśli pachnie, będzie też miała smak. Kwiaty bezzapachowe właściwie smaku nie mają, można je więc stosować tylko w celach dekoracyjnych. Sposobów na wykorzystanie róży jest bardzo wiele. Możemy zrobić z niej aromatyczny syrop, wspaniałe konfitury, dżemy, stosować jako ozdobę np. tortów, ale też dodać pachnące świeże płatki do sałatki.
Wszystkich jadalnych kwiatów nie uda nam się niestety wymienić…
- Z całą pewnością nie, jest ich po prostu - i na szczęście - za dużo. Szczególnie, że na uwagę zasługuję nie tylko te, które rosną nisko, ale też kwiaty drzew, np. lipy czy klonu. Dlatego warto podczas codziennych spacerów w zacisznych miejscach, patrzeć i pod nogi i w górę, rozglądając się za kwiatami, które mamy w swoim otoczeniu, a potem poszukać informacji czy nadają się do spożycia. Bardzo do tego zachęcam, bo piękne, barwne i aromatyczne płatki naprawdę mogą nadać daniom niezwykłej świeżości i stać się ważnym elementem zdrowej diety.
AD/mp/WP Kuchnia