Najgorsze ryby na świąteczny stół. Omijaj je szerokim łukiem
Bez nich trudno wyobrazić sobie wigilijną kolację, co może tylko cieszyć, ponieważ na co dzień Polacy jedzą zdecydowanie zbyt mało ryb – bogatego źródła cennych składników odżywczych. Jednak nie każda okazuje się równie korzystna dla zdrowia. Których lepiej unikać?
Panga
Szturmem zdobyła polski rynek, stając się w ostatnich latach jedną z najchętniej kupowanych ryb, przede wszystkim dzięki konkurencyjnej cenie. Panga (pod tą nazwą kryje się tak naprawdę kilka gatunków występujących w stanie naturalnym w delcie Mekongu – najdłuższej rzece Półwyspu Indochińskiego) pochodzi z ogromnych hodowli, zazwyczaj wietnamskich, gdzie jest intensywnie dokarmiana syntetycznymi "hormonami wzrostu" oraz antybiotykami, które kumulują się w jej mięsie. Dorasta w zatłoczonych zbiornikach, co zwiększa ryzyko wystąpienia chorób zakaźnych – jedno z badań wykazało, że nawet 70 proc. eksportowanych do Europy pang jest skażonych szkodliwymi drobnoustrojami.
Gardłosz atlantycki
Ta niezbyt urodziwa ryba zamieszkująca oceaniczne głębiny jest ceniona za smaczne i delikatne mięso. W ostatnich latach gardłosz atlantycki coraz częściej pojawia się także w polskich sklepach. Jednak sięgając po niego pamiętajmy, że jest to stworzenie długowieczne, dożywające nawet 150 lat! Niestety, sprzyja to kumulowaniu się w jego mięsie szkodliwych metali ciężkich: kadmu, rtęci, cynku czy ołowiu. Gardłosza powinny unikać zwłaszcza kobiety w ciąży i karmiące piersią, ponieważ niebezpieczne substancje przyjmowane z pokarmem dostają się do organizmu płodu krwią pępowinową, zaś po narodzeniu – z mlekiem mamy, mogąc w ten sposób stać się przyczyną poważnych zaburzeń rozwojowych.
Mięso rekina. Czy warto je jeść?
Ryba maślana
Kolejny przebój handlowy ostatnich lat. Ryba maślana (w handlu taką nazwą określa się kilka gatunków, m.in. żuwaka, pompila, eskolara czy kostropaka) jest lubiana ze względu na smaczne i dość tłuste mięso. Problem w tym, że jej tłuszcz zawiera niekiedy nawet 90 proc. estrów parafiny, których ludzki organizm nie potrafi przyswajać. U osób z problemami trawiennymi zjedzenie ryby maślanej może skutkować przykrymi konsekwencjami: bólem brzucha, mdłościami, wymiotami, zmianami skórnymi, a nawet dolegliwościami sercowymi.
Tuńczyk
Nieprzypadkowo uchodzi za wielki przysmak – delikatne, soczyste mięso tej ryby można przyrządzać na różne sposoby, także tuńczyk z puszki jest pysznym dodatkiem do sałatek i innych potraw. Jednak specjaliści zalecają, by sięgać po niego z umiarem. Dlaczego? Jak wiele innych okazałych ryb morskich kumuluje bowiem niepokojąco duże dawki metali ciężkich, w tym rtęci. Jej nadmiar w organizmie człowieka zakłóca pracę mózgu i całego układy nerwowego. Na szkodliwy wpływ rtęci są szczególnie narażone małe dzieci oraz kobiety w ciąży.
Tilapia
Ryba o smacznym mięsie, naturalnie występująca w słodkich wodach Afryki. Jednak do Polski najczęściej trafia tilapia pochodząca z przemysłowych hodowli prowadzonych w Chinach, Indonezji czy Hondurasie. W porównaniu do innych ryb jest uboga wartościowe składniki odżywcze (np. nienasycone kwasy tłuszczowe), za to zawiera antybiotyki, hormony, pestycydy i metale ciężkie. Pamiętajmy, że tilapię hoduje się także Polsce – dlatego zawsze należy sprawdzać miejsce pochodzenia i wybierać produkty rodzime.
Sum
Ma delikatne, lekko słodkawe w smaku mięso, a także jest niemal pozbawiony ości (czym wyróżnia się wśród innych słodkowodnych kuzynów, chociażby karpia). Nic dziwnego, że od wieków gości w polskiej kuchni. Jednak w sklepach pojawia się zwykle sum pochodzący z wielkich hodowli prowadzonych w Azji, a ten ma znacznie mniej walorów kulinarnych, a w dodatku często bywa "nafaszerowany" antybiotykami i szczególnie szkodliwymi dla naszego zdrowia pestycydami.
Sardynka
Niewielka rybka, która zwykle trafia na nasze stoły po wyjęciu z puszki. Sardynka jest niewątpliwie specjałem o dużych wartościach odżywczych (100 g dostarcza tyle pełnowartościowego białka, co szklanka mleka), ale kryje też pułapkę. Po zapuszkowaniu staje się produktem mocno zaburzającym równowagę kwasowo-zasadową organizmu. Świadczy o tym wskaźnik PRAL (uwzględnia zawartość białek i pierwiastków, ich średnią biodostępność a także metabolizm siarki i wydalane kwasy organiczne), który w przypadku sardynek w oleju wynosi aż 13,5, podczas, gdy w filecie z dorsza – 7.