Grzegorz Łapanowski poleca przepis na faszerowane jajka
Jajka obowiązkowo pojawiają się w święconce w postaci pisanek, a następnie podczas śniadania w Wielką Niedzielę, obrane, pokrojone i ozdobione chrzanem lub majonezem. Przy okazji odwiedzin w warszawskim Food Lab Studio, porozmawialiśmy z szefem kuchni Grzegorzem Łapanowskim na temat tego owalnego symbolu życia i świąt wielkanocnych.
Popularnością przewyższają drożdżową babę, żur, mazurki, rzeżuchę czy białą kiełbasę. Jajka obowiązkowo pojawiają się w święconce w postaci pisanek, a następnie podczas śniadania w Wielką Niedzielę, obrane, pokrojone i ozdobione chrzanem lub majonezem. Przy okazji odwiedzin w warszawskim Food Lab Studio, porozmawialiśmy z szefem kuchni Grzegorzem Łapanowskim na temat tego owalnego symbolu życia i świąt wielkanocnych.
WP: : Kurze, przepiórcze, a może strusie? Czy jajeczne przyzwyczajenia wciąż są takie same czy Polacy szukają nowinek na Wielkanoc?
Grzegorz Łapanowski: Perlicze! (Śmiech). Tak naprawdę to jest oczywiste, że jesteśmy największym konsumentem jaj kurzych i będziemy. Ciekawie się ta jajeczna półka zmienia, bo sprzed pięciu czy dziesięciu lat ja pamiętam ten rynek, gdzie właściwie nie istniało takie coś, jak jajko z numerem "0" albo "1" - przynajmniej w takiej powszechnej, społecznej świadomości. Dzisiaj coraz więcej się o tym mówi i ten segment na pewno zajmuje o wiele istotniejsze miejsce niż jeszcze parę lat temu. Zwracamy uwagę, czy to są jajka ekologiczne, z wolnego chowu, jaja klatkowe czy jaja produkowane masowo na farmach. To jest jeden aspekt.
Z drugiej strony trochę zaczynamy eksperymentować i faktycznie przepiórcze jajka dzisiaj są już w większości sklepów. Strusie ze względu na cenę, siłą rzeczy nie będą atrakcyjnym produktem. To może być ciekawa szczypta egzotyki, dostępnej w Polsce, ale ponad 50 złotych za sztukę to jest jednak sporo. Inna sprawa, że jedno jajo strusia to jest ekwiwalent około trzydziestu jajek kurzych. Perlicze jaja albo kacze, tudzież gęsie, które są absolutnie pyszne i które uwielbiają smakosze, są jajami mało dostępnymi i myślę, że też taki brak zaufania do jakości produktów spożywczych sprawia, że niekoniecznie chcemy z nimi eksperymentować. Jajko jest oczywiście ważnym elementem naszego wielkanocnego stołu i myślę, że w tej dziedzinie niewiele się zmieni.
WP: : Klasyczne wersje czy jajeczne eksperymenty. Jakie przepisy pana zdaniem królować będą w propozycjach na wielkanocne śniadanie?
Grzegorz Łapanowski: Moim zdaniem przede wszystkim jaja to jest tradycja, a w zestawie jajo z majonezem nie ma absolutnie nic złego, i pewnie w takiej wersji będzie u większości z nas w domu. To jest w ogóle ciekawe, że bardzo poszukujemy i jest takie olbrzymie parcie na to, aby robić rzeczy nowe, zaskakujące i innowacyjne. A tak naprawdę większość z nas ma przede wszystkim chyba tęsknotę za domem i za tym, aby wrócić do babci, do mamy i zjeść coś, co znamy od lat.
Szczerze mówiąc świąteczny okres nie do końca jest czasem eksperymentów. Jak sobie pomyślę, co zjadłbym z jajka, to najchętniej zjadłbym jajko faszerowane, które robi moja mama. Obowiązkowo z drobno posiekanymi pieczarkami, cebulą, natką pietruszki, z utartym żółtkiem, bułką tartą i smażone na maśle, a potem dopiekane w piekarniku. Takie lubię najbardziej.
Oczywiście, że dobre jest jajko gotowane w koszulce albo ciekawy smak ma jajko gotowane długo w niskiej temperaturze w 64 stopniach przez godzinę dwadzieścia, tylko to wszystko są rzeczy, które fajnie jest raz spróbować. Ale tak na dobrą sprawę najchętniej i tak wrócimy do tego śniadaniowego jajka gotowanego na miękko, ze szczyptą soli i szczypiorkiem. Do gotowanego jajka, do którego dodamy odrobinę majonezu i np. wędzonego łososia. Wydaje mi się, że z tradycji warto jest być dumnym i nie zawsze się silić na eksperymenty, tylko raczej sięgać po to, co lubimy.
Rozmawiała Magdalena Pomorska/WP Kuchnia