Na jarmarku w Białymstoku nawet ciepły kompot ma swoją cenę. Stówka na osobę to minimum
Nasz reporter Michał Biały sprawdził, ile trzeba wydać na jarmarku w Białymstoku, żeby miło spędzić wieczór. Chociaż słodkie ciastko czy przejażdżka karuzelą to wydatek zaledwie kilku złotych, okazuje się, że z portfela szybko znikają banknoty.
Bożonarodzeniowe miasteczko w Białymstoku tętni życiem. Można tu zjeść, wypić coś ciepłego, a także kupić świąteczne prezenty. Na odwiedzających czekają karuzele i przejażdżka diabelskim młynem. Michał Biały pyta bez owijania w bawełnę, czy na jarmarku jest tanio, czy drogo.
Tyle zapłaciła za kiełbasę na jarmarku w Białymstoku. "Chyba trochę dużo"
Rozgrzewające napoje można wymieniać na okrągło
W kubek z gorącym napojem zaopatrzona jest niemal każda osoba spacerująca po jarmarku. W środku nie tylko grzańce z alkoholem – w świątecznej cukierni można też dostać herbatę zimową i kompot. Za każdy napój, bez względu na zawartość procentową, przyjdzie zapłacić od 20 do 30 złotych, a wszystkie podawane są w małych kubeczkach po 200 ml. Taki napój szybko znika i trzeba wydać kolejne 20 złotych.
Odwiedzający komentują ceny
Na pytanie, ile można wydać na jarmarku, spacerowicze wymieniają różne ceny, ale w przypadku jedzenia panuje zgodność, że 100 złotych to minimalny wydatek na osobę.
– Myślę, że ceny mocno zależą od oczekiwań. Można wydać tak od 10 do 100 złotych mniej więcej […] Prezent to tak w zależności od wielkości i potrzeby od 10 do 50 złotych. A jeżeli chodzi o jedzenie, to tak koło stówy pewnie – mówi jeden z przechodniów.
Kolejna osoba jest mniej ostrożna w opinii:
– Oj, ja myślę, że jeżeli dla dwóch osób, to około 300 złotych tak minimum. Plus do tego pamiątki, bo niestety takie pamiątki są, wiadomo, zawsze trochę droższe. Ale gdybyśmy mieli zaszaleć, no to myślę, że minimum 600 złotych musielibyśmy tutaj wydać.
Spójrzmy na cennik. Za białą kiełbasę zapłacisz 38 złotych, do tego dołóżmy bigos (30 złotych za porcję) i frytki (15 złotych). Wychodzi 83 złote za porcję. Michał Biały podchodzi do grupki osób, które zdecydowały się na szaszłyka, ziemniaczki opiekane, kiełbaskę i bigos. Rachunek za taki zestaw wynosi 115 złotych, bez ciepłych napojów. To dużo czy mało?
– Dla Białegostoku trochę dużo, ale są święta, więc może być – stwierdza optymistycznie jedna z wypowiadających się osób.
Te przekąski na jarmarkach robią furorę
W świątecznych budkach można kupić również popularne kołacze i langosze. Tutaj ceny bardziej przystępne, o ile zestaw jest podstawowy. Za kołacza z cynamonem i langosza ze śmietaną, czosnkiem i serem zapłacisz ok. 40 złotych. Co prawda kołacz nie wygląda jak hit z Gdańska, a i dziewczyny, które kupiły ten zestaw, wydają się umiarkowanie zadowolone.
– Słyszałyśmy, że dobre. […] Mam nadzieję, że będą smaczne. Normalnie w sklepie bym tyle nie dała za takie coś – mówi dziewczyna, która skusiła się na kołacza.
Mimo wszystko większość osób spaceruje w pogodnych nastrojach. Niektórzy dlatego, że są pogodzeni z wydatkami, bo w końcu mamy święta, a inni dlatego, że udało im się zaoszczędzić, bo zdecydowali się jedynie na małą przekąskę. Czy czegoś brakuje na jarmarku w Białymstoku? Na pewno śniegu, który podkręciłby świąteczną atmosferę.