Wyjątkowe miejsce w Małopolsce. Mama i córka rozsławiły pstrąga potokowego
Dwie niezwykłe kobiety, matka i córka, porzuciły wygodne, wielkomiejskie życie i teraz pracują, jak same mówią, w najpiękniejszym miejscu na świecie - Ojcowskim Parku Narodowym. Magdalena Węgiel, jedna z nielicznych kobiet tworzących polską branżę IT, rzuciła pracę w korporacji i wraz z córką, Agnieszką Sendor, postanowiły zająć się hodowlą pstrąga potokowego. W rozmowie w ramach cyklu "Ryba na piątek", opowiedziały o życiu, przypadku rządzącym ludzkim losem i wytrwałości w dążeniu do celu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Karolina Wójciga: Pani Magdaleno, skąd pomysł, by zająć się hodowlą pstrągów, z którymi nie miała pani przecież wcześniej nic wspólnego?
Magdalena Węgiel: Był jeden przełomowy moment. Po wielu latach pracy w największych polskich firmach IT zostałam zaproszona na rozmowę rekrutacyjną, dotyczącą kierowania otwierającym się właśnie w Polsce oddziałem jednego z najbardziej znanych producentów sprzętu i oprogramowania na świecie. Dla wielu osób z mojej branży byłoby to spełnienie marzeń. Ale w trakcie tej rozmowy zaczęłam się zastanawiać, co ja tam tak właściwie robię. W pewnym momencie zadałam to pytanie nawet na głos - co ja po tych, dajmy na to, pięciu latach pracy będę z niej miała? Co będzie miała z niej moja rodzina? Oczywiście wiedziałam, co zyskałaby firma, której zarządzanie mi zaoferowano. Wówczas skończyliśmy rozmawiać o pracy zawodowej, a zaczęliśmy rozmawiać o życiu. Właśnie po tej rozmowie zdałam sobie sprawę, że czas zmienić swoje życie. I tak zostałam sołtysem w Przybysławicach i...
KW: I założyła pani hodowlę pstrągów?
MW: Dokładnie tak. Na ten pomysł wpadłam przez przypadek, jak to zresztą zwykle w życiu bywa. Może trochę dopomogła mi w tym wrodzona przekora (śmiech). Pamiętam, że mijałam wówczas stawy, których nikt nie chciał, bo były zbyt trudne do prowadzenia. Ojcowski Park Narodowy nakładał bowiem obowiązek hodowli pstrągów potokowych - ryb pięknych, ale jednocześnie charakternych i niezwykle wymagających. Czułam intuicyjnie, że chcę się nimi zająć, przywrócić im świetność. Zresztą Agnieszka miała podobne zdanie i przeczucia. Poszłyśmy za głosem serca i stało się.
KW: Dlaczego akurat Ojcowski Park Narodowy?
MW: Bo to moje ukochane miejsce. Jest przepiękne, znajduje się blisko Krakowa, jeździłam tu od zawsze. Najpierw jako dziecko, później z własnymi dziećmi, a teraz w nim pracuję. Można powiedzieć, że życie tak pokierowało moimi krokami, że spełniły się moje dziecięce marzenia (śmiech). Drugim powodem była chęć ochrony stawów przed naturalizacją. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak piękny obiekt, o tak długiej historii miałby zostać bezpowrotnie zniszczony.
KW: Hodowla ryb to niezbyt kobiece zajęcie... Czy panie też tak sądzą?
MW: Byłam jedną z nielicznych kobiet, które tworzyły polską branżę IT. Nigdy nie myślałam jednak o mojej pracy w kategoriach męskiego lub kobiecego zajęcia. Podobnie jest w przypadku hodowli pstrągów. Oczywiście pewne czynności są dla kobiet trudniejsze do wykonania, choćby ze względu na to, że jesteśmy słabsze fizycznie od mężczyzn. Z perspektywy tylu lat pracy mogę jednak powiedzieć, że wszystko jest w głowie. Albo daje się sobie łatwe usprawiedliwienie mówiąc, że to jest praca dla faceta, a nie dla kobiety, albo bierze się byka za rogi i nie odpuszcza. Trzeba tylko pamiętać, że nawet w tych zawodach, które są kojarzone z mężczyznami, zawsze trzeba zachować kobiecość.
Agnieszka Sendor: Zgadzam się z mamą. W dzisiejszych czasach zaciera się powoli granica między typowo kobiecym i męskim zawodem. Aczkolwiek, wydaje mi się, że hodowla ryb wciąż należy do jednych z ostatnich męskich bastionów. Pamiętam, że podczas jednej z rozmów rekrutacyjnych usłyszałyśmy od potencjalnego pracownika, który miał się opiekować stawami, że nie zgodzi się aby kierowała nim kobieta.
MW: Stawy, w których hodujemy pstrągi, miały jednak szczęście do kobiet. Założono je przecież na gruntach księżnej Ludwiki Czartoryskiej, w późniejszych czasach, z ramienia Ojcowskiego Parku Narodowego, prowadziła je również kobieta. Obecnie, to właśnie my, kobiety przywróciły im świetność.
KW: Pani Agnieszko, jak pracuje się z mamą?
AS: Obie mamy silne i wyraziste charaktery i nierzadko skrajne punkty widzenia. Spieramy się często, ale szybko godzimy, bo najważniejsze jest dla nas dobro hodowli i naszych potoczków. W ciągu kilku lat wypracowałyśmy podział zajęć - mama przejęła nadzór nad częścią hodowlaną, ja zajmuję się sprzedażą i marketingiem. Uzupełniamy się (śmiech).
KW: Czy pamiętają panie jakąś zabawną historię, która się wam przytrafiła?
MW: Zabawne sytuacje towarzyszyły nam od samego początku. W dniu, w którym miał przyjechać do nas po raz pierwszy narybek, usłyszałam pytanie, czy mamy w stawach wodę. Może wynikało ono z tego, że kilka lat temu o rybach wiedziałyśmy tylko tyle, że mają głowę i ogon (śmiech).
AS: A pamiętasz, jak zaczęłyśmy rozmnażać pstrągi? Myślałyśmy, że określenie "zaoczkowana ikra", które dotyczy dwóch kropeczek w jajeczku, oznacza ryby bliźniaki. Okazało się jednak, że słowo wzięło się od oczek ryb, które zaczynają pojawiać się w ikrze (śmiech).
KW: Czym wyróżnia się Pstrąg Ojcowski na tle innych ryb?
AS: Jakością mięsa, smakiem, w sumie ma wiele cech, które go odróżniają. Wynika to przede wszystkim z położenia stawów i ekstensywnej metody hodowli. Stawy są ziemne, a nie betonowe, jak ma to miejsce w wielu innych przypadkach. Ich otoczenie charakteryzuje się bogactwem owadów i roślin, które dostarczają pstrągom zbilansowanego pokarmu. Ponadto w hodowli używamy najlepszej gatunkowo paszy, która zawiera naturalne składniki, wpływające na zrównoważony chów i przyrost masy pstrągów. Nie zawiera ona substancji hormonalnych czy antybiotyków przyspieszających wzrost ich masy. Jeśli zaś mówimy o samych stawach - ze względów krajobrazowych oraz konieczności zachowania integralności z charakterem Ojcowskiego Parku Narodowego, odtworzyliśmy naturalne mnichy drewniane. Na co dzień wykorzystujemy tradycyjny sprzęt, taki jak sieci, kasarki do odłowu ryb czy drewniane szczypce i aparaty wylęgowe. Nie oznacza to jednak, że Pstrąg Ojcowski jest skansenem. Od początku chciałyśmy połączyć tradycję z nowoczesnością. I mam wrażenie, że nam się to udało - tradycyjnie hodowaną i wędzoną rybę, podajemy w nowoczesny, trafiający do naszego klienta sposób.
KW: Właśnie, a jak przygotowują panie pstrąga do konsumpcji?
MW: Najprościej jak się da. Klienci często nie wierzą, że smak naszej ryby to zasługa tylko solanki, ognia i dymu. Pytają się, czy wzmacniamy go, czy coś dodajemy, aby ryba stała się smaczniejsza. Od początku istnienia Pstrąga Ojcowskiego przyświecała nam zasada, że nasze pstrągi muszą być przygotowywane w tradycyjny sposób, bez dodatków w postaci chemii. Co więcej, od pierwszego miesiąca zakładałyśmy, że nie będziemy ich mrozić, że stawiamy na świeżość. I jesteśmy temu wierne. Może to oznaczać jednak, że w gorące, tłoczne dni, zabraknie nam rybek, dlatego klienci muszą je wcześniej rezerwować.
KW: Ostatnie sukcesy?
AS: Największym sukcesem ostatnich dni, a jednocześnie niewyobrażalnym zaskoczeniem była nagroda przyznana w ramach nowego projektu Kukbuk Poleca. Spośród 460 produktów zostało wyłonionych 15 i Pstrąg Ojcowski okazał się jednym z nich. Cieszymy się także bardzo z nominacji do nagrody AGRO Polska. Ponadto Pstrąg Ojcowski jest produktem tradycyjnym z Małopolski, a firma należy do Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Małopolski. To dla nas bardzo ważne wyróżnienia.
KW: Czy czasem mają panie dość? Ta praca to nie lada wyzwanie…
AS: Jak w każdej pracy, bywają lepsze i gorsze dni, ale nie mamy na co narzekać. Cieszymy się, że pstrągi zdrowo rosną, że turyści przyjeżdżają do nas z różnych, często najdalszych zakątków Polski czy nawet świata, że wracają. Cieszymy się z tego, co mamy, bo na przekór wszystkim i wszystkiemu osiągnęłyśmy to z niczego, idąc na żywioł i pod prąd.
MW: Może wyjdę na mniej entuzjastyczną od córki, bo "dość" miewam co kilka dni, gdy pojawiają się problemy chociażby z odłowieniem ryb czy z poszukiwaniem personelu (śmiech). Jednak każdy dzień spędzony na stawach, w samym sercu przepięknego Ojcowskiego Parku Narodowego wraca mi siły i daje nową motywację.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.