Tiramisu. Historia boskiego deseru
Cały świat kocha tiramisu. Włosi również i pewnie dlatego w każdym regionie w Italii twierdzą, że to właśnie oni wymyślili ten boski deser. Kiedy i gdzie tak naprawdę zaczyna się historia tiramisu?
W Rzymie mówią oczywiście, że to deser rzymski, bo wszystko, co włoskie, jest rzymskie. Fakt, że nie mają żadnych dowodów na potwierdzenie tego faktu, nikomu we włoskiej stolicy nie przeszkadza. Rzymianie lekceważą historie opowiadane w innych włoskich regionach dotyczące kulinariów i często upierają się przy swoim. Inni mają jednak przynajmniej poszlaki. Przyjrzyjmy się zatem włoskim plotkom i ploteczkom dotyczącym tiramisu.
W Toskanii opowiadają, że tamtejszy władca Cosimo de’ Medici był wielkim łakomczuchem. Informacja ta była tajemnicą Poliszynela. I to właśnie wtedy, czyli w XV wieku, miała się zacząć historia najsłynniejszego włoskiego deseru. W Toskanii opowiadają dziś, że głodny wrażeń Cosimo miał udać się w podróż. Po drodze miał wpaść również do Sieny. Przed cukiernikami postawiono nie lada zadanie. Mieli przyrządzić deser słodki, ale charakterny, prosty, ale wyrafinowany zarazem. I kiedy Władca Księstwa Toskanii pojawił się na sieneńskim dworze, podano mu dzieło tamtejszych cukierników. Nazywał się książęca zupa, czyli zuppa del duca, i nazwano go tak na cześć księcia. Dziś wiemy, że w słodkim kremie pływały kawałeczki ciasteczek. Czy to wystarczy, by mówić o tiramisu? Chyba nie!
W Piemoncie też mają swoją wersję powstania tiramisu. Tam w roli głównej występuje nieposkromiony apetyt włoskiego premiera. Szlachcic Camillo Cavoura. Uchodzi on za ojca nowoczesnych Włoch i ma swoją ulicę w każdym w zasadzie włoskim mieście, a dodatkowo w Piemoncie chcą, by był jeszcze odpowiedzialny za tiramisu. I to właśnie na cześć premiera cukiernicy z Turynu, uchodzący za jednych z najlepszych na półwyspie Apenińskim mieli przygotować pyszny deser wykorzystujący słynne piemonckie biszkopty zwane savoiardi. I znów cała opowieść opiera się na ciasteczkach. Zdaniem Piemontczyków ich obecność jest wystarczającym dowodem na to, że to w Piemocie właśnie powstało tiramisu.
Zobacz też: Malinowa rozkosz. Warstwowy deser z owocami
Mieszkańcy sąsiedniej Lombardii są zupełnie innego zdania, ale dowód mają bardzo podobny. W Mediolanie mówi się, że skoro do tiramisu potrzeba sera pochodzącego z Lombardii, to ta poszlaka wskazuje na pochodzenia deseru. A śmietankowe i tłuste jak masło mascarpone wytwarza się w okolicach Mediolanu, gdzie krowy od setek lat dają więcej mleka, niż ludzie są w stanie wypić i gdzie od setek lat powstają jedne z najlepszych włoskich serów.
Mieszkańcy Wenecji są dumni jak Rzymianie ze swego kulinarnego dziedzictwa. Opowiadają, że nadwątlone nadmiarem uciech w weneckich domach publicznych siły Casanovy regenerowało właśnie tiramisu. Czy było to możliwe? Raczej nie, choćby ze względu na fakt, że przewiezienie w czasach Casanovy mascarpone, bardzo nietrwałego sera, z Mediolanu do Wenecji trwałoby tyle, że ser zepsułby się po drodze.
Spór pozostawałby nierozwiązany, gdyby nie rozsądek włoskich historyków. Mówią oni wprost, że mają dwa dowody na fakt, że przed początkiem XX wieku receptura na tiramisu najzwyczajniej na świecie nie istniała. Nie piszą bowiem o tym deserze dwa wielkie autorytety. Ani Ada Boni, która zabrała receptury włoskie, ani Pelegrino Artusi, który wykonał podobną pracę. Ta dwójka nigdy się nie myli, a o tiramisu nie pisze!
Pewnie dlatego, że za tiramisu tak naprawdę stoi skromna gospodyni, mamma z Treviso, która chciała tym przysmakiem zregenerować nadwątlone porodem zdrowie własnej córki. Ta koncepcja pozwala wyjaśnić obecność piemonckich ciasteczek i lombardzkiego sera, wszak w XX wieku ich transport nie był już problemem. Opowiadając tę wersję, nie potykamy się też o czekoladę, która popularna w Europie stała się popularna w XVII i XVII wieku. I wyjaśnia też, dlaczego sama nazwa deseru po raz pierwszy pojawia się dopiero w latach sześćdziesiątych.
Dzisiaj tiramisu niejedno ma imię i można je zjeść w każdym dosłownie zakątku Włoch. Podobnie jak pizza stało się ponad regionalnym przebojem. Szefowie kuchni w całej Italii tworzą autorskie wariacje tego deseru ku uciesze miłośników słodyczy. Można dodać do niego piwa – tak jak robią to na północy Italii i podać pod nazwą birramisu, ale można też dodać truskawki, a biszkopty zanurzyć nie w kawie a w słodkim wermucie. Każda z wersji będzie pyszna, więc najlepiej poszukiwać swojego ulubionego tiramisu, nie zapominając jednak o klasycznej recepturze, od której wszystko się zaczęło!
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl