Sok czy syrop z malin – co lepiej wybrać?
Malinowe przetwory są od wieków cenione nie tylko za walory smakowe, ale również właściwości lecznicze – nasi przodkowie stosowali je jako środek napotny czy przeciwgorączkowy. Do dziś soki i syropy z tych owoców cieszą się dużą popularnością. Po które produkty lepiej sięgnąć?
Chętnie jadano je już w starożytności. Nadana przez Linneusza łacińska nazwa maliny właściwej (Rubus idaeus) nawiązuje do położonej w Turcji góry Ida, którą przed wiekami porastały krzewy wydające wyjątkowo smaczne i aromatyczne owoce budzące zachwyt Dioskurydesa – żyjącego w I wieku naszej ery lekarza i botanika, autora wiekopomnego 5-tomowego dzieła "De Materia Medica". Wielkim propagatorem malin był też Hipokrates, który podkreślał ich właściwości napotne.
W średniowieczu zaczęto je uprawiać w przyklasztornych ogrodach, jednak pierwsze hodowlane odmiany pojawiły się dopiero pod koniec XVIII w. Dziś na świecie produkuje się rocznie blisko 600 tys. ton malin, a Polska jest ich największym producentem w Europie.
Nic dziwnego, że w naszym kraju dużą popularnością cieszą się również rozmaite przetwory z tych owoców. Już nasi przodkowie chętnie przerabiali maliny na soki czy syropy, o czym świadczy obecność tego typu specjałów na liście produktów tradycyjnych ministerstwa rolnictwa. Znajdziemy tam m.in. dmosiński syrop z malin albo syrop malinowy z Lubowidzy.
Zdrowotne właściwości malin
W dawnej Polsce surowcem do tych wyrobów było owoce pochodzące z lasów lub przydomowych ogródków, wyjątkowo soczyste, aromatyczne i słodkie. Dziś soki i syropy wytwarza się z malin uprawianych na skalę przemysłową. Jednak nadal są to produkty, którymi na pewno warto się zainteresować. Zaczynając od przeczytania informacji zamieszczonych na etykiecie.
Maliny – wartości odżywcze
Nieprzypadkowo nasze babcie uznawały malinowe przetwory za remedium na różne problemy zdrowotne. Te aromatyczne owoce to skarbnica cennych związków polifenolowych, z których na szczególną uwagę zasługują antocyjany. Te naturalne barwniki roślinne są jednocześnie silnymi przeciwutleniaczami stymulującymi system odpornościowy, działającymi przeciwzapalnie, a także wpływającymi ochronnie na układ krwionośny. Badania naukowe wykazały, że przeciwdziałają rozwojowi nowotworów (m.in. płuc, jelita grubego, żołądka) oraz pomagają w ich leczeniu, chociażby łagodząc dolegliwości związane z chemioterapią. Antocyjnay zmniejszają też ryzyko schorzeń serca i pozytywnie działają na wzrok.
Za bardzo silny antyoksydant uchodzi również kwas elagowy, którego maliny są wyjątkowo bogatym źródłem. Nie tylko neutralizuje on szkodliwe działanie wolnych rodników, ale wykazuje też właściwości antybakteryjne i przeciwwirusowe, uspokajające, przeciwbólowe i obniżające ciśnienie krwi.
W owocach nie brakuje składników mineralnych. Dzięki wysokiej zawartości potasu maliny wzmacniają serce, zawarte w nich żelazo i fosfor wpływają korzystnie na poziom czerwonych krwinek, cynk poprawia stan włosów i paznokci, zaś magnez regeneruje układ nerwowy.
Maliny to świetne źródło witamin (A, B2, C, PP) oraz pektyn, które obniżają ciśnienie krwi i poziom "złego" cholesterolu LDL, pomagają w usuwaniu z organizmu szkodliwych toksyn i metali ciężkich, a także przeciwdziałają zaparciom.
Sok czy syrop?
Czy przetwory pozwalają na zachowanie cennych właściwości malin? Z tym niestety bywa różnie. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest sięgnięcie po sok z tych owoców, najlepiej tłoczony na zimno (taka forma obróbki pozwala na zachowanie wartościowych składników), bez dodatku zagęszczaczy czy konserwantów.
Jednak trzeba liczyć się z tym, że tego typu produkty są dość kwaśne, dlatego na rynku pojawiają się soki dosładzane np. miodem. To też ciekawy pomysł, szczególnie dla osób lubiących dodawać je do herbaty czy grzanego piwa.
Ze względu na walory smakowe, a często również niższą cenę, częściej sięgamy po syropy o smaku malinowym. I tu pojawiają się problemy. Czytając skład tych produktów często przekonamy się, że sok malinowy stanowi tylko niewielki udział, w skrajnych wypadkach nie przekracza… 10 proc.
Listę otwiera zwykle cukier, który dostarcza "pustych kalorii" i sprzyja rozwojowi otyłości, a dodatkowo przyspiesza procesy starzenia organizmu, zakłóca gospodarkę hormonalną, osłabia układ odpornościowy i stanowi dobrą pożywkę dla drobnoustrojów, czego konsekwencją bywa próchnica, paradontoza, grzybica albo kandydoza.
Jakby tego było mało, przetwory malinowe bywają wzbogacane także syropem glukozowo-fruktozowym. Otrzymywana z kukurydzy substancja nie ma żadnych wartości odżywczych, może natomiast podwyższać poziom "złego" cholesterolu LDL, zwiększać ryzyko cukrzycy i powodować otyłość – produkt zakłóca bowiem metabolizm, spowalniając wydzielanie leptyny, czyli tzw. hormonu sytości.
W malinowych syropach znajdziemy zwykle także kwas cytrynowy, który pełni rolę regulatora kwasowości i przeciwutleniacza. Choć jest uznawany za bezpieczny dla zdrowia, w nadmiarze powoduje niekiedy uszkodzenia szkliwa zębów (co sprzyja rozwojowi próchnicy), wywołuje problemy z przyswajaniem niektórych cennych mikroelementów (zwłaszcza wapnia) oraz nasila dolegliwości związane np. z opryszczką.
Co jeszcze zajdziemy w syropie malinowym? Inne słodziki (cyklaminian sodu, aspartam, acesulfam K), stabilizatory (np. karboksymetylocelulozę), barwniki (karmel amoniakalno-siarczynowy) czy konserwanty (sorbinian sodu, benzoesan sodu).
Czy to oznacza, że mamy zapomnieć o tego typu produktach? Bez przesady. Warto jednak wybierać syropy o wysokiej (przekraczającej 50 proc.) zawartości soku malinowego, najlepiej nie odtwarzanego z soku zagęszczonego (w wyniku tego procesu może następować utrata części witamin). Dobrze by było, gdyby sok poprzedzał cukier na liście składników, która powinna być jak najkrótsza.