Paluszki rybne. Czy naprawdę są takie zdrowe?
Paluszki rybne od jakiegoś czasu stały się bardzo popularnym produktem.
Paluszki pod lupą
Przygotowanie paluszków rybnych to dziecinnie łatwa sprawa: wystarczy wrzucić na patelnię, włożyć do piekarnika lub mikrofalówki i po kilku minutach mamy gotowe danie. Bardzo często firmy produkujące te paluszki reklamują je jako znakomity składnik diety dla dzieci. Czy jednak paluszki rybne są rzeczywiście dobrą propozycją na szybki obiad? Czym kierować się przy zakupie i jak zrobić ich domową wersję? Odpowiadamy na te pytania w naszej galerii.
Ryba (nie) zawsze na zdrowie
Ryba kojarzy nam się z idealnym posiłkiem: zdrowym, pełnym witamin, dobrych tłuszczów. I tak jest w rzeczywistości, jednak całe ryby czy filety zdecydowanie różnią się od produktu przetworzonego i zamienionego na paluszki.
Paluszki rybne znane są od około 1955 roku. Pod marką Birds Eye Fish Fingers pojawiły się w Wielkiej Brytanii, jako próba ożywienia tamtejszego rynku ryb. Później rozpowszechniły się także w innych krajach. Zyskały też różnorodne kształty - np. rybek czy serduszek. Dziś są popularne praktycznie w całym zachodnim świecie.
W polskich sklepach kupimy dwa rodzaje paluszków rybnych. Jedne to cięte bloczki z kawałków ryb, oczywiście obtoczone w panierce, drugie to ryba mielona z różnego typu wypełniaczami i wzmacniaczami smaku. Lepsze są oczywiście te pierwsze i takie przede wszystkim powinniśmy kupować. W paluszkach z "rybnej mielonki" znajdziemy bowiem nie tylko mięso, ale też ości, skórę - często trafiają do nich całe, niewymiarowe rybki. Słowem: ich skład podobny do tego w niskiej jakości parówkach.
Tym kieruj się przy zakupie
Dobre paluszki rybne powinny zawierać minimum 60 procent ryby. Niestety, zdarza się to rzadko. W dostępnych w polskich sklepach paluszkach zawartość "czystej" ryby waha się najczęściej między 30 a 50 procentami.Reszta to wypełniacze i panierka. Bułka tarta i różnego rodzaju mielone kasze, spulchniacze, utwardzona skrobia kukurydziana - stanowią znaczną część paluszków.
Sama panierka już w konsystencji częściej przypomina twardą skorupkę niż delikatną otoczkę, którą sami obtaczamy rybę w domu. Utwardzona skrobia kukurydziana ze spulchniaczami (najczęściej jest to wodorowęglan amonu), utwardzonymi tłuszczami i glukozą nie jest specjalnie zdrowa sama w sobie, a dodatkowo idealnie pochłania tłuszcz, który wylewamy na patelnię, by paluszki podsmażyć. Trudno więc uznać, że jest to idealne danie dla dzieci.
Rybka dla najmłodszych?
Dzieci powinny jeść ryby z dużą zawartością witaminy D i kwasów tłuszczowych omega-3, czyli ryby tłuste. Pstrąg, sum, łosoś czy śledzie to idealny wybór. Paluszki z kolei produkuje się z ryb chudych, o niskiej zawartości związków korzystnie wpływających rozwój organizmu. Najczęściej to ryby z zimnych wód Atlantyku i Pacyfiku: mintaj, miruna, morszczuk, czasami dorsz. W dodatku kwasy omega-3 i tłuszcze nie wytrzymują długotrwałego przechowywania w niskiej temperaturze, a przecież paluszki są głęboko mrożone. To kolejny argument, by patrzeć na ten produkt uważnie.
Jeśli jednak zdecydujemy się na zakup paluszków, warto dokładnie przestudiować etykietę i wybrać te, w których zawartość ryby jest największa. To może pomóc wyeliminować jak najwięcej szkodliwych składników.
Domowe paluszki rybne
Takie gotowe rybne danie - dobrej jakości - serwowane od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi. Jeśli jednak paluszki mają gościć na stole częściej, warto zadać sobie trochę trudu i przygotować je samodzielnie. Podstawowy przepis jest bardzo prosty: filet z ryby kroimy w paski, solimy lekko i przyprawiamy pieprzem. Rybę obtaczamy w mące, jajku i bułce i smażymy na oleju bardzo krótko. W ten sposób najlepiej przygotować dorsza lub mrożonego morszczuka, którego wcześniej trzeba rozmrozić. Recepturę tę możemy lekko zmodyfikować, zastępując bułkę tartą, drobno utartymi płatkami kukurydzianymi. Panierka będzie lżejsza, a całe danie zdrowsze.
Agata Dudkiewicz/WP Kuchnia