Marmite - angielski smakołyk
?Kochasz czy nienawidzisz?? ? pytanie zawarte w słynnym sloganie reklamowym ciemnobrązowej i intensywnie pachnącej pasty idealnie oddaje towarzyszące jej emocje. Marmite to jeden z symboli angielskiej kuchni i jak inne brytyjskie ?smakołyki? ma równie wielu zwolenników, co przeciwników. Co kryje się w charakterystycznych, ciemnych słoiczkach z żółtą etykietą i nakrętką?
"Kochasz czy nienawidzisz?" - pytanie zawarte w słynnym sloganie reklamowym ciemnobrązowej i intensywnie pachnącej pasty idealnie oddaje towarzyszące jej emocje. Marmite to jeden z symboli angielskiej kuchni i jak inne brytyjskie ?smakołyki? ma równie wielu zwolenników, co przeciwników. Co kryje się w charakterystycznych, ciemnych słoiczkach z żółtą etykietą i nakrętką?
Od ponad 100 lat pasta produkowana jest przez ten sam zakład – Marmite Food Company (przekształcony później w Marmite Ltd i przejęty przez koncern Unilever), który wybudowano w słynącym z browarów angielskim mieście Burton-on-Trent. Sąsiedztwo firm wytwarzających piwo nie było przypadkowe. Smakołyk powstał bowiem jako produkt uboczny podczas warzenia złocistego trunku. Ekstrakt z drożdży został poddany kilkukrotnej filtracji, aż do uzyskania specyficznego smaku i mocno gęstej konsystencji produktu, którego receptura jest do dzisiaj pilnie strzeżoną tajemnicą.
W żołnierskim plecaku
Już na początku XX wieku Marmite odniosło sukces rynkowy na Wyspach Brytyjskich, jednak dopiero odkrycie znaczenia witaminy B w 1912 r. przyniosło prawdziwy boom na ciemnobrązową pastę – jak się okazało bardzo bogatą w ten składnik. Ze względu na swoje zalety Marmite stało się ważnym składnikiem prowiantu brytyjskich żołnierzy walczących na frontach I i II wojny światowej.
Drożdżową pastę (choć o lekko zmodyfikowanej recepturze i smaku) uwielbiają Nowozelandczycy. Gdy dwa lata temu, z powodu uszkodzeń spowodowanych trzęsieniem ziemi, trzeba było tymczasowo zamknąć tamtejszą wytwórnię przysmaku, tysiące mieszkańców kraju rzuciło się do sklepów i błyskawicznie wykupiło zapasy produktu. Nawet premier Nowej Zelandii publicznie skarżył się, że musi racjonować porcje pasty, której ceny osiągnęły astronomiczne wysokości – 25-kilogramowe wiaderko sprzedano za ponad 2 tys. dolarów! W innych częściach świata, także Polsce Marmite dopiero zdobywa popularność. Smak produktu budzi skrajne emocje, ale na pewno warto docenić zawarte w nim cenne składniki.
Bogactwo witamin
Bazą Marmite są drożdże, których korzystny wpływ na wygląd naszej skóry i paznokci został już dawno udowodniony. Pasta to także doskonałe źródło witamin grupy B (szczególnie B12 – 4-gramowa porcja produktu pokrywa 60 proc. dziennego zapotrzebowania), regulujących pracę nerek, wątroby oraz pozytywnie wpływających na system nerwowy i siły witalne. Zawiera też niacynę, ryboflawinę i kwas foliowy. W produkcie nie znajdziemy tłuszczu. Za jego charakterystyczny smak i zapach odpowiadają dodatki, m.in. ekstrakt z selera czy ocet słodowy. Naukowcy z Bristolu odkryli, że dzięki wysokiej zawartości benfotiaminy (pochodnej witaminy B1) smarowidło pomaga w rekonwalescencji po przebytym zawale serca.
Jednak z powodu sporej zawartości soli (0,4 g w 100 g pasty), Marmite nie należy podawać dzieciom, które nie ukończyły pierwszego roku życia. Smakołyk powinny ograniczyć także osoby, które muszą unikać spożywania soli lub sodu.
Na krakersie lub w marynacie
Produkt może zastąpić popularne, płynne przyprawy do zup, które jak – wiadomo – zawierają wiele chemicznych „ulepszaczy”. Pasta sprawdzi się jako dodatek do mięsnej marynaty, świetnie komponuje się z miodem i melasą. Jeśli wzbogacimy marmite skład ciasta na chleb, uzyskamy ciekawą barwę oraz niepowtarzalny smak. Może być dopełnieniem interesującego sosu do wędlin czy frytek. Wystarczy zmieszać ją z kwaśną śmietaną i majonezem, a później doprawić białym pieprzem, a także sokiem z cytryny.
W ofercie internetowych sklepów oferujących brytyjskie specjały znajdziemy również przekąski z Marmite: pełnoziarniste herbatniki, które świetnie smakują z dipami lub serami; batony z owsa, pszenicy i ryżu, pokryte pastą albo chipsy ziemniaczane o jej smaku.
Rafał Natorski/mmch/kuchnia.wp.pl